Blady strach padł na właścicieli czworonogów z Aleksandrowa Łódzkiego. Od kilku tygodni nieznany sprawca strzela do zwierząt z wiatrówki. Ranne zostały dwa koty, a kilka z nich nie wróciło do swoich właścicieli. Celem stały się też psy. - Był taki zielony laser i potem było słychać strzały - opowiada jedna z mieszkanek. Policja prowadzi postępowanie pod kątem znęcania się nad zwierzętami.
O tym, że ktoś strzela do kotów w rejonie ulicy Kołłątaja w Aleksandrowie Łódzkim, naszego dziennikarza poinformowała jedna z mieszkanek. Jej czworonóg został postrzelony z wiatrówki i ze śrutem w ciele chodził kilka dni. Kobieta przez przypadek zauważyła ranę i od razu pojechała z pupilem do weterynarza.
"Ktoś się tutaj dobrze bawi"
- Mój kot został postrzelony w brzuch, na szczęście ten śrut utknął tak w tym sadełku, że nic poważnego mu się nie stało. Śrut miał też koło nogi - opisuje nam pani Natalia, właścicielka czworonoga. Mieszkanka Aleksandrowa Łódzkiego dodaje, że jej pupil wychodzi tylko do pobliskich ogrodów, gdzie jest dużo przestrzeni i to tam najprawdopodobniej doszło do postrzelenia. Przyznaje, że jej kot nie jest jedynym, który został zraniony. - Zgłosiła się do nas pani, która też ma postrzelonego kota. Sąsiedzi opowiadali, że ich kot wrócił ze złamaną szczęką, kolejny kot zaginął, zniknął z dnia na dzień. One też chodziły właśnie tam, gdzie są te ogrody - nie wierzę w zbieg okoliczności, ktoś się tutaj dobrze bawi - dodaje kobieta.
Pani Natalia sprawę zgłosiła na policję.
Czytaj też: Kot miał w ciele kilka śrutów, stracił jedno oko
Urząd miasta: mieliśmy kilka zgłoszeń
O sprawie wie też Urząd Miasta w Aleksandrowie Łódzkim. Jego przedstawicielka, Katarzyna Rezler, przyznaje, że zgłoszeń dotyczących strzelania do czworonogów było w ostatnim czasie już kilka. - Mieliśmy też kilka zaginięć kotów, które do tej pory się nie odnalazły i obawiamy się, że mogą się już nie odnaleźć. Sprawa jest na tyle poważna, że to jest teren bardzo zabudowany i jedna sprawa to jest znęcanie się nad zwierzętami, a druga to stworzenie zagrożenia niebezpieczeństwa dla ludzi - wyobraźmy sobie, że postrzelone zostanie małe dziecko, nawet przez przypadek. Nie ma zgody, żeby ktoś używał broni na tak zurbanizowanym obszarze - przekazuje Rezler. Urząd miasta również złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na znęcaniu się nad zwierzętami i strzelaniu na obszarze poniżej 150 metrów od zabudowań i stwarzaniu niebezpieczeństwa dla ludzi.
Zielony laser i strzały
Kilka godzin po tym, jak nasz dziennikarz rozmawiał z panią Natalią, której kot został postrzelony, do urzędu miasta zgłosiła się pani Katarzyna, która wyszła na spacer z dwoma psami. Jak informuje, na ulicy Daszyńskiego ktoś strzelał do jej czworonogów. - Wczoraj szłam z psami około godziny 17, psy były na smyczy i było słychać, jak ktoś do nich strzela. Był taki zielony laser i potem było słychać strzał. To nie jest fajna sytuacja i wiem, że nie jest ona pierwsza, bo czytałam o takich przypadkach w mediach społecznościowych. Dzisiaj mam podjechać do weterynarza i sprawdzić, czy moim psom faktycznie nic nie jest - relacjonuje kobieta. Pani Katarzyna zgłosiła sprawę na policję.
Policyjne postępowanie
Podkomisarz Robert Borowski z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu, informuje, że na razie wpłynęło jedno zawiadomienie w tej sprawie. Dodaje, że wie też o tym, że dzisiaj ma być przesłuchana mieszkanka Aleksandrowa Łódzkiego, która poinformowała, że ktoś strzelał do jej psów. - 6 lutego do komisariatu policji w Aleksandrowie Łódzkim zgłosiła się kobieta, która złożyła zawiadomienie w związku ze znęcaniem się nad jej kotem. Policjanci wszczęli postępowanie pod kątem znęcania się nad zwierzętami, czynności są w toku - informuje policjant. - Zgłosił się też do nas świadek, który będzie dzisiaj przesłuchany w związku z tym, że ktoś strzelał do jego psów - dodaje. - Apelujemy do mieszkańców, którzy widzieli lub mogą mieć wiedzę na temat, kto może być sprawcą znęcania się nad zwierzętami, prosimy o zgłaszanie się do komisariatu w Aleksandrowie Łodzkim - podsumowuje podkomisarz Robert Borowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24