Od 21 czerwca, czyli dnia, kiedy uczniowie odebrali świadectwa do końca lipca na polskich drogach zginęły 243 osoby. - W tym czasie doszło do 2951 wypadków, w których zostało rannych 3536 osób -przekazuje kom. Antoni Rzeczkowski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. O ile wypadków i rannych jest więcej, niż przed rokiem, to spadła liczba ofiar.
W analogicznym okresie zeszłego roku wypadków było o 158 mniej. Mimo to, na półmetku wakacji 2023 bilans był jeszcze bardziej tragiczny. Do końca lipca zginęło 256 osób (więcej o 13, niż w tym roku). Mniej jednak (o 279 osoby) było rannych.
Jak tegoroczne dane wypadają w porównaniu do 2022 roku? Wtedy - do końca lipca - było 2979 wypadków, w których życie straciło 236 osób, a 3526 było rannych.
Rzeczniczka Komendy Głównej Policjiu insp. Katarzyna Nowak podkreśliła, że ciągle na polskich drogach nie brakuje pijanych kierowców:
- Wzrasta świadomość społeczna i na przestrzeni ostatnich 10 lat mamy spadek osób kierujących pod wpływem alkoholu, ale nie ma doby, żebyśmy w trakcie kontroli nie ujawnili mniej więcej 300 nietrzeźwych kierujących (...) to 300 potocznie zwanych zabójców, tak ich określamy, bo mają upośledzony czas reakcji, przez który niestety często kończy się to wydarzeniem ze skutkiem śmiertelnym - podkreśliła.
Złamany wieloletni trend
W maju na tvn24.pl alarmowaliśmy, że w tym roku załamał się pozytywny trend z ostatnich lat, gdy w Polsce spadały liczby wypadków, zabitych i rannych. Informowaliśmy wtedy, że statystyki liczby wypadków za pierwsze miesiące 2024 roku były o około 10 proc. gorsze, niż w 2023 (liczba wypadków wzrosła o 532). O 12 proc. wzrosła liczba ofiar, a rannych - o 9 proc. Jeszcze szybciej rosła liczba kolizji: o 15,7 procent, do 129383.
Rzeczniczka komendy głównej mł. insp. Katarzyna Nowak informowała nas wtedy, że Komendant Główny Marek Boroń powołał specjalny zespół, który ma diagnozować przyczyny sytuacji i zaproponować rozwiązania.
Sytuacja jest alarmująca, bo do niedawna wydawało się, że na polskich drogach będzie już tylko lepiej. W ubiegłym roku po raz pierwszy w historii ówczesny minister infrastruktury Andrzej Adamczyk odbierał nagrodę od Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Przyznana została Polsce w uznaniu dla poprawy bezpieczeństwa - policyjne statystyki regularnie spadały od 2019 roku.
Od 1 stycznia 2022 r. najwyższy mandat zaczął wynosić 2500 zł, podczas gdy wcześniej sięgał ledwie 500. We wrześniu dołożono zasadę, że w warunkach recydywy mandat może zostać podwojony, więc maksymalna kara wzrosła do 5000. Zmienił się także taryfikator punktów karnych - w skrócie: szybciej można było uzbierać komplet i stracić prawo jazdy. Na dodatek, nie było możliwości zredukowania liczby punktów karnych na płatnych kursach reedukacyjnych.
Ale tę ostatnią możliwość PiS przywrócił we wrześniu 2023, na miesiąc przed wyborami. Czy to mogło stać się przyczyną ponownego wzrostu liczby wypadków oraz ofiar na drogach? Jest to jedna z możliwości. Ale inna jest taka, że doszliśmy w kwestii zmieniania przepisów do ściany i następnym krokiem powinno być poważniejsze podejście do egzekwowania przepisów, z wykorzystaniem zarówno patroli policji, jak i automatycznych fotoradarów. Których mamy na drogach ok. 600, czyli wielokrotnie mniej niż w innych dużych krajach UE. Włosi mają ponad 11 tys. fotoradarów, Brytyjczycy około 7700 fotoradarów, Niemcy ponad 4700, a Francuzi 3780.
Policyjna mapa śmierci
Żeby pokazywać, jak obecnie wygląda sytuacja na drogach i uzmysławiać, że do dramatów dochodzi wokół nas, policja po raz szósty już prowadzi wakacyjną mapę wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Ma uświadamiać użytkownikom dróg, że tragedie, o których słyszą w mediach, nie są abstrakcyjne, ale rozgrywają się w pobliżu i mogą przydarzyć się każdemu.
- Każdy z punktów, który nanosimy na mapę oznacza wypadek, w którym ktoś zginął. To kierowcy i ich pasażerowie, motocykliści, rowerzyści, piesi zabici na chodnikach i na przejściach dla pieszych - mówi kom. Rzeczkowski. Tegoroczna mapa jest wyświetlana na ponad 20 tys. ekranów rozmieszczonych w całej Polsce. Można je zobaczyć między innymi przy głównych ciągach komunikacyjnych, dworcach, stacjach paliw i centrach handlowych.
- Chcemy zwrócić uwagę na skalę tragedii, do jakich dochodzi na polskich drogach. Chcemy skłonić do refleksji użytkowników dróg i zachęcić do dyskusji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego - podkreśla policjant.
Rozmówca tvn24.pl zwraca uwagę, że w ubiegłym roku trzy najbardziej niebezpieczne miesiące na drogach to właśnie czerwiec, lipiec i sierpień.
- Nie możemy przechodzić obojętnie wobec faktu, że statystycznie najgorzej na drogach jest wtedy, kiedy warunki pogodowe są najlepsze - mówi Antoni Rzeczkowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Śląska