- Przyszłością motoryzacji jest przeniesienie ruchu drogowego na… niebo - mówi Juraj Vaculik, prezes firmy, która wymyśliła AeroMobil. To latający samochód, który pozwala na jazdę po zwykłych drogach oraz szybowanie w przestworzach.
Stefan Klein, słowacki inżynier, który od 20 lat pracuje nad urzeczywistnieniem marzenia latającego samochodu, doczekał się jego spełnienia. Projekt o nazwie AeroMobil dostał certyfikat dopuszczenia do ruchu zarówno drogowego, jak i lotniczego na Słowacji.
Pod koniec tego roku pojazd ma odbyć publiczne loty z dwójką pasażerów do Wiednia i jeśli wszystko dobrze pójdzie, autor projektu zawalczy o rynek europejski. Mocno wierzy w sukces.
Całkowita przemiana transportu?
Chodzi mu zwłaszcza o "podróże średniej wielkości" - na trasach do 500-700 km. Według jego obliczeń, nowatorski projekt jest najbardziej wydajnym rozwiązaniem przede wszystkim w przypadku miejskich korków.
- Przyszłością motoryzacji jest przeniesienie ruchu drogowego na… niebo. Idealnym rozwiązaniem jest nasz latający samochód - deklaruje Juraj Vaculik, partner biznesowy Kleina i prezes firmy AeroMobil, która ma siedzibę w Bratysławie i inwestorów z Indii, Chin i Rosji.
- Jeśli uda się nam przenieść część ruchu drogowego w przestrzeń powietrzną, może dokonać się całkowita przemiana transportu, który stanie się bardziej wydajny - dodają Klein i Vaculik, którzy zainwestowali już dziesiątki tysięcy euro w latające auto, które jeszcze cztery lata temu nie potrafiło oderwać się od ziemi.
Teraz wehikuł spełnia wszystkie wymagania. Pasuje do standardowego miejsca parkingowego, a jego tankowanie odbywa się na zwykłej stacji benzynowej. Oprócz tego jest dostosowany do startu i lądowania na każdym lotnisku. Na drodze osiąga prędkość do 160 km/h, a w locie rozwija ją do 200 km/h, na co pozwala mu silnik Rotax 912 (taki sam jest w statkach powietrznych). W kierowaniu pomaga pokładowy komputer.
AeroMobil ma ramy ze stali, a poszycie i skrzydła z włókna węglowego, dzięki czemu jest wyjątkowo lekki - waży 450 kg, czyli mniej niż mały fiat. Ma długość 6 m i szerokość 1,6 m, która po rozłożeniu skrzydeł zwiększa się do 8,2 m. Jak zapewnia projektant, pojazd zużywa 15 litrów paliwa na godzinę lotu (benzyny bezołowiowej), a w środku zmieszczą się dwie osoby.
Konkurent jest w USA
53-letni Klein ma na koncie projekty dla takich koncernów jak Audi, Volkswagen i BMW. Jednak pracując nad AeroMobilem inspirował się pionierem lotnictwa, a później pisarzem Antoinem de Exupéry oraz twórczością science-fiction Juliusza Verne. I stworzył - jak sam mawia - zupełnie nową kategorię pojazdu.
- Niektórzy eksperci nazywają go "drogowym statkiem powietrznym", a inni "latającym samochodem". W rzeczywistości jest to nowa kategoria, dla której nie mamy jeszcze nazwy. Połączenie dwóch różnych światów wzornictwa motoryzacyjnego i lotniczego jest jednym z największych wyzwań regulacyjnych, ponieważ kategoria dla latającego samochodu wciąż nie istnieje - mówi Klein.
Jego firma właśnie przeniosła się do specjalnie wybudowanego hangaru na prywatnym lotnisku i zatrudniła ok. 15 dodatkowych pracowników. Planuje bowiem budowę różnych wersji AeroMobila, by ostatecznie oferować kilka modeli. Choć jeszcze nie ustalono ceny za pojazd, producenci liczą, że to tylko kwestia miesięcy, gdy trafi on do produkcji.
Słowacki AeroMobil nie jest pierwszym latającym samochodem na świecie. W ub.r. firma Terrafugia z Bostonu wypuściła na rynek swój wynalazek - TF-X, który kosztuje 270 tys. dol.
Autor: am//plw / Źródło: tvn24.pl, Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: AeroMobil