W wieku 83 lat zmarł słynny egipski aktor Omar Sharif. Był najlepiej znany ze swoich ról w "Lawrence z Arabii", "Doktor Żywago" czy "Mayerling". Artysta od kilku lat zmagał się z chorobą Alzheimera.
Informację o śmierci aktora podała jaka pierwsze telewizja Al-Arabija.
Aktor od trzech lat zmagał się z Alzheimerem, co ujawnił w maju jego syn. Choroba miała być już zaawansowana. Sharif nie był na przykład w stanie zrozumieć, dlaczego interesują się nim ludzie na ulicy i chcą robić sobie z nim zdjęcia czy proszą o autograf.
Od gwiazdy egipskiej do światowej
Sharif urodził się w 1932 roku w Aleksandrii w rodzinie katolików pochodzących z Libanu. Jego ojciec - bogaty handlarz, marzył o tym, by syn został wybitnym naukowcem. Początkowo studiował więc matematykę i fizykę. Jeśli wierzyć anegdotom, gdy podczas wygłupów w lokalnym barze zaczął parodiować hollywoodzkich gwiazdorów, przyjaciele namówili go by spróbował aktorstwa. Jak się okazało, mieli intuicję. Kiedy ojciec protestował podciął sobie żyły (tak jednak, by przeżyć!) i w ten sposób dopiął swego.
W 1952 roku zagrał pierwszą rolę w małym egipskim filmie, a czasem stał się lokalną gwiazdą w świecie arabskim. W 1955 roku przeszedł na islam, aby poślubić swoją wybrankę, egipską aktorkę Faten Hamamę. Przełomowym momentem w jego filmowej karierze była drugoplanowa roli szarifa Aliego w słynnym filmie Davida Leana "Lawrence z Arabii", po którym pisano, że przyćmił nawet odtwórcę głównej roli Petera O'Toole'a. Dostał za nią nominację do Oscara i Złoty Glob, dzięki czemu przebił się do kina międzynarodowego i zyskał status globalnej gwiazdy. Przez lata ubolewał nad tym, że nie zdobył wtedy złotej statuetki, by niedawno w jednym z wywiadów, wyznać niespodziewanie: "To genialny film, ale ja nie byłem w nim wcale tak dobry, jak pisali".
Jego drugą najgłośniejszą rolą była pierwszoplanowa i zarazem tytułowa w "Doktorze Żywago" tego samego reżysera - adaptacji głośnej powieści Borysa Pasternaka, osadzonej w rewolucyjnej Rosji, którą uważał za swoją najlepszą życiową kreację. Dostał za nią kolejny Złoty Glob, ale ku zdziwieniu krytyków, akademicy nie nominowali go nawet do złotej statuetki za tę role. On sam znów był niepocieszony, zwłaszcza, że powszechnie uważano, że został bardzo skrzywdzony.
Najpiękniejsze oczy świata
W końcu lat 60. stał się aktorem modnym i niezwykle pożądanym. Gdy Terence Young (twórca najgłośniejszego z Bondów "Doktor No") zaczął szukać gwiazdora do wielkiego francusko-brytyjskiego projektu, opowiadającego historię dramatycznej miłości arcyksięcia Rudolfa, następcy tronu Austro-Węgier i pięknej arystokratki Marii Vetsery (w tej roli Catherine Deneuve), choć podsuwano mu wybitnych francuskich aktorów, uparł się, że zagrać musi w nim właśnie Sharif. Film był gigantycznym sukcesem kasowym, choć zarzucano mu zbytni sentymentalizm, a aktor (znów nominowany za rolę do Złotego Globu) przyznawał po latach, że ani "Lawrence..." ani "Doktor Żywago" nie zaważyły na jego karierze tak, jak rola w tym historycznym melodramacie.
Na paniach wielkie wrażenie robiła jego egzotyczna uroda. Zyskał przydomek aktora "o najpiękniejszych oczach na świecie", a ich charakterystyczny błysk operatorzy filmowi z lubością eksponowali w filmach, nierzadko doprowadzając do wściekłości, partnerujące mu piękne aktorki. Był zasypywany tysiącami listów od wielbicielek z całego globu, trafiał na listy najseksowniejszych mężczyzn na świecie i... niestety, regularnie zaczął bywać bohaterem obyczajowych skandali. Pierwszy wybuchł w jego rodzinnym kraju, gdy podczas premiery filmu-musicalu "Zabawna dziewczyna" złożył namiętny pocałunek na ustach grającej z nim filmie Barbry Streisand - on wyznawca islamu, pocałował Żydówkę! Egipskie media nie zostawiły na nim suchej, ale to było nic w porównaniu ze skandalami, które miał wywołać później.
Do ról które ceniła krytyka wypada jeszcze zaliczyć głośne "Złoto MacKenny", gdzie zagrał u boku Gregory'ego Pecka i Telly'ego Savalasa, "Tajemniczą wyspę" gdzie był kapitanem Nemo, "The Appointment", "Che! - opowieść o Guevarze", "Jeźdźców", "The Last Valley", "Britannica w niebezpieczeństwie", "Ziarno tamaryszku", czy wreszcie "Bloodline" z Audrey Hepburn. Warto też przypomnieć kompletnie zapomnianą rolę Sharifa w "Biesach" Andrzeja Wajda, gdzie znakomicie wcielił się w postać Stiepana Wierchowieńskiego, ojca Piotra.
W latach 80. w jego dorobku zaczęły się pojawiać tytuły słabe, w tym seriale telewizyjne, i przez kolejne dekady nie wsławił się żadną, wielką kreacją. Wielki powrót aktora miał nastapić dopiero na początku następnego wieku. Za to głośno było o skandalach z jego udziałem.
Gwiazdor skandalista
Omara bardziej niż dbałość o karierę zaczął pochłaniać hazard i brydż. O ile w tym drugim stał się mistrzem - był najbardziej rozpoznawalnym na świecie, znakomitym brydżystą, redagował kolumnę poświęconą brydżowi w dzienniku" Chicago Tribune", napisał kilka książek na temat brydża, udzielił licencji na użycie swojego imienia brydżowej grze komputerowej "Omar Sharif Bridge", o tyle hazard zaczął go niszczyć. Plotkarskie tytuły regularnie donosiło o awanturach z jego udziałem w hollywoodzkich kasynach.
W 2003 roku został skazany na miesiąc więzienia w zawieszeniu, 1700 dolarów grzywny i 340 dolarów odszkodowania za uderzenie francuskiego policjanta w paryskim kasynie. Kiedy doszło do kłótni pomiędzy grającym w ruletkę Omarem a krupierem interweniowała policja. "Uderzyłbym go raz jeszcze bez wahania" - miał oznajmić potem w jednym z wywiadów. Wkrótce wybuchł kolejny skandal, gdy pijany opuścił bar w Beverly Hills i kazał parkingowemu szukać samochodu, który ponoć...zgubił. Gdy ten odmówił aktor napadł na niego. Groziła przez to maksymalna kara pół roku więzienia i 2 tysiące dolarów grzywny, ale skończyło się wyrokiem w zawieszeniu. Najbardziej jednak podpadł wielbicielom, gdy na festiwalu w Katarze przed kilku laty, spoliczkował nachalną fankę.
Zmierzch i wielki powrót
W nowy wiek Sharif wchodził jako niemal zupełny bankrut. Roztrwonił swój majątek na hazard, żył samotnie w wynajętym pokoju hotelowym, nie proponowano mu ról, z uwagi na zła sławę. Jak sam powtarzał zniszczył małżeństwo z jedyną kobieta, którą naprawdę kochał i już nigdy się nie ożenił. Mimo, że wśród jego licznych kochanek były ponoć Ingrid Bergman, Barbra Streisand, Catherine Deneuve, Barbara Bouchet. O jego romansach prasa plotkarska donosiła regularnie (przed 10 laty związany był z młodszą o 40 lat modelką), za co zwykle pozywał do sądu kolejne tytuły.
Przełom nastąpił w 2003 roku kiedy François Dupeyron zaproponował mu rolę w filmie "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu", poruszającej opowieści o przyjaźni żydowskiego chłopca i starego, muzułmańskiego kupca. Sharif wzruszał w tej produkcji jak nigdy od czasu "Mayerlingu" i został doceniony. Otrzymał najważniejszą w swoim dorobku nagrodę Cezara, ponadto m.in. nagrodę publiczności na festiwalu w Wenecji dla najlepszego aktora. Włosi zawsze go uwielbiali.
Ostatnią nagrodą, jaką przypadła mu w udziale były Złote Lwy za całokształt dokonań artystycznych, jakie odebrał w 2003 roku właśnie w Wenecji.
Mniej więcej od roku 2007 postępujący Alzheimer nie pozwolił mu już występować. Odszedł pogodzony ze światem i z jedynym synem, owocem małżeństwa z miłością swojego życia Fateną Hamamą.
"Na zawsze będzie dla mnie niegrzecznym chłopcem, któremu wybacza się jednak wszystko, gdy spojrzy na Ciebie tymi niesamowitymi oczami" - zwierzała się w swojej biografii Audrey Hepburn, opisując swoich ekranowych partnerów. Takim też zapewne zapamiętają go jego fani na całym świecie.
Autor: mk/kob/sk / Źródło: Al-Arabija, Sky News,tvn24.pl