"Rogerze Watersie, o pokój poproś lepiej prezydenta Rosji, nie Ukrainy" - tak pierwsza dama Ukrainy odpowiedziała byłemu liderowi zespołu Pink Floyd, gdy zaapelował do niej o "zakończenie rzezi". Wojna w Ukrainie podzieliła członków Pink Floyd, stając się kolejnym rozdziałem trwającego od ponad 35 lat konfliktu między muzykami.
- Jeśli wsparcie dla Ukrainy będzie mocne, kryzys zakończy się szybciej - powiedziała podczas ubiegłotygodniowej rozmowy z BBC Ołena Zełenska. Od nawiązania do tych słów swój list otwarty do pierwszej damy Ukrainy rozpoczął współzałożyciel Pink Floyd, Roger Waters.
"Jeśli jako 'wsparcie dla Ukrainy' rozumie pani kontynuowanie dostaw broni dla armii kijowskiego rządu, to obawiam się, że jest pani w błędzie. Dolewanie benzyny - w formie broni - do ognia jeszcze nigdy w przeszłości nie doprowadziło do zakończenia wojny. Nie doprowadzi do tego również teraz, ponieważ w tym przypadku większość benzyny pochodzi z Waszyngtonu, który znajduje się w bezpiecznej odległości od konfliktu, a ci, którzy dolewają paliwa, już zadeklarowali, że mają interes w tym, by wojna trwała jak najdłużej" - stwierdził w liście opublikowanym na Facebooku 4 września były członek legendarnego zespołu.
"Wołodymyr Zełenski został zmanipulowany"
W swoim wpisie Waters powtórzył kremlowską narrację, według której Wołodymyr Zełenski jest narzędziem w rękach "autorytarnych, antydemokratycznych sił skrajnego nacjonalizmu". Dodał też: "Jeśli się nie mylę, proszę, pomóżcie mi w moich uczciwych staraniach, aby przekonać naszych przywódców do zakończenia rzezi, która służy tylko interesom klas rządzących i skrajnych nacjonalistów, zarówno tu na Zachodzie, jak i w waszym pięknym kraju, kosztem reszty, zwykłych ludzi, zarówno na Zachodzie, jak i w Ukrainie" - czytamy w liście Watersa.
Pierwsza dama Ukrainy dzień później odpowiedziała na apel muzyka w twitterowym wpisie. "Ukraińcy bronią swojego kraju i przyszłości swoich dzieci. Jeśli się poddamy, Ukraina jutro przestanie istnieć. Jeśli Rosja się podda, wojna się skończy" - napisała. Zwróciła się też bezpośrednio do lidera Pink Floyd: "Rogerze Watersie, o pokój poproś lepiej prezydenta Rosji, nie Ukrainy".
Spór o wojnę w Pink Floyd
Wojna na Ukrainie podzieliła też członków Pink Floyd, stając się kolejnym rozdziałem trwającego od ponad 35 lat konfliktu. Istnieją dwie jego strony: Roger Waters i reszta grupy, a zwłaszcza David Gilmour. Co prawda obie frakcje są przeciwnikami konfliktu zbrojnego, jednak Waters o jego wybuch obwinia przede wszystkim Zachód, na czele z prezydentem USA Joe Bidenem. Muzyk namawia Ukrainę do poddania się.
Z kolei Gilmour oraz pozostali członkowie zespołu wspierają ukraiński opór, a jako winnego wojny, podobnie jak zdecydowana większość społeczności międzynarodowej, wskazują Rosję.
Pink Floyd z pomocą dla Ukrainy
W 2014 roku zespół Pink Floyd wydał swój ostatni album i ogłosił zakończenie działalności. W kwietniu tego roku muzycy ponownie spotkali się jednak w studiu nagraniowym. Zainspirowało ich do tego nagranie z pierwszego tygodnia rosyjskiej inwazji, na którym widać ukraińskiego wokalistę Andrija Chływniuka wykonującego narodową pieśń patriotyczną "Czerwona kalina" w opustoszałym centrum Kijowa.
Gilmour wyjaśnił, że gdy zobaczył wideo, uznał, że warto stworzyć utwór, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie. Tak powstał zawierający fragmenty występu Chływniuka singiel "Hey Hey Rise Up!", pierwszy nowy utwór nagrany przez Pink Floyd od czasu albumu "The Division Bell" z 1994 roku. Roger Waters nie wziął udziału w nagraniu dla Ukrainy.
Członkowie Pink Floyd kłócą się od lat o prawa do obszernej, wycenianej na ponad 500 milionów dolarów dyskografii. W 1985 roku Waters ogłosił, że odchodzi z zespołu i zażądał, by przestał on używać nazwy Pink Floyd. Prośba ta nie została spełniona. Wywiązał się spór prawny, który początkowo rozwiązano polubownie, jednak co kilka lat któraś ze stron wysuwa nowe roszczenia wobec drugiej.
Źródło: Facebook/Roger Waters, Twitter/Ołena Zelenska, "El Pais", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: James Jeffrey Taylor, photowalking/shutterstock.com