Takim zestawem nazwisk festiwal w Cannes dawno już nie mógł się pochwalić. O Złotą Palmę ubiegać się będą z nowymi filmami takie tuzy kina jak Pedro Almodovar, Jim Jarmusch, trzykrotni zdobywcy Złotej Palmy bracia Dardenne, Xavier Dolan czy weteran imprezy Ken Loach. Poza konkursem znów zaskoczy Steven Spielberg z baśnią fantasy, a jeszcze dziś na otwarcie Woody Allen z "Cafe Society".
Nieprzyzwoity wręcz blichtr każe nazywać imprezę na Lazurowym Wybrzeżu "największym targowiskiem próżności Europy" - limuzyny, oszałamiające kreacje gwiazd, tłumy gapiów zawieszonych na gałęziach drzew przed Pałacem Festiwalowym. Taki obraz Cannes zna świat z medialnych przekazów i zdjęć w kolorowych magazynach.
Dla prawdziwych kinomanów impreza w Cannes to jednak przede wszystkim największe na Starym Kontynencie filmowe święto - zwykle do wyboru jest ok. 1000 tytułów, obok głównego konkursu również honorowane nagrodami sekcje towarzyszące, i wreszcie targi - uczta dla dystrybutorów i producentów, która potem przekłada się na radość widzów.
Po raz trzeci 10-dniowy maraton filmowy w Cannes otwiera film Woody'ego Alena - tym razem "Cafe Society" z Jessem Eisenbergiem i Kristen Stewart w głównych rolach, z akcją osadzoną w Hollywood lat 30. Parze partneruje inny gwiazdor Steve Carrell.
Choć nad Sekwaną to najbardziej lubiany amerykański reżyser, otaczany jest niemal kultem, nawet czasach, gdy kręcił takie perełki jak "Manhattan"czy "Hannah i jej siostry", nigdy nie trafił do głównego konkursu i nie miał szans powalczyć o Złotą Palmę.
W tym roku filmy oceni jury na czele z mistrzem kina rozrywkowego Georgem Millerem (twórcą wszystkich "Mad Maxów"), a u jego boku zasiądą takie gwiazdy jak Kirsten Dunst, Mads Mikkelsen, Vanessa Paradis, Donald Sutherland, czy twórca oscarowego "Syna Szawła", Węgier Laszlo Nemes.
Ekscentrycy w natarciu
W tym roku trudno mówić o najbardziej oczekiwanych tytułach, z uwagi na imponująca listę twórców konkurujących o Złotą Palmę. Na pewno jednak na jej czele pojawia się nazwisko dwukrotnego laureata z Cannes - Pedro Almodovara. Hiszpan najpierw nagrodzony w Cannes za najlepszą reżyserię oscarowego filmu "Wszystko o mojej matce", potem za najlepszy scenariusz do filmu "Volver" , po trzyletniej przerwie (i najbardziej nieudanym swoim filmie "Przelotni kochankowie"), wraca do kobiecego świata, w którym czuje się jak ryba w wodzie.
Twórca, o którym Francuzi zwykli mówić, że "podniósł kicz do rangi sztuki", przyjechał z obrazem "Julieta" i zanosi się na to, że odkrywca Penelope Cruz i Antonio Banderasa ma szansę wylansować kolejną piękną i utalentowaną hiszpańską gwiazdę. W tytułowej roli jako redaktorka magazynu mody pojawia się bowiem urodziwa, nieznana jeszcze niemal poza Hiszpanią Adriana Ugarte.
Jak zawsze u Almodovara mamy złamane kobiece serce i powrót do skomplikowanej, trudnej przeszłości, z którą bohaterka musi się skonfrontować, by osiągnąć spokój. To zresztą litemotiv niemal całej twórczości ekscentrycznego artysty.
W filmie pojawia się też inna gwiazda, przed laty odkryta przez Pedro - charakterystyczna Rossy de Palma, która sławę zdobyła dzięki takim filmom jak "Kika", "Kobiety na skraju załamania nerwowego" czy "Przerwane objęcia". Almodovar zresztą jest wierny swoim aktorkom i najchętniej pracuje z tymi, które dobrze zna i darzy zaufaniem.
Film w drugiej połowie roku trafi do polskich kin.
Młodszy o prawie 40 lat od Almodovara, ale nie mniej ekscentryczny reżyser, także uwielbiany i nagradzany w Cannes, to zaledwie 27-letni letni Kanadyjczyk Xavier Dolan, twórca nagrodzonej tu przed dwoma laty "Mamy" (Nagroda Specjalna Jury). Tym razem przyjechał z filmem z międzynarodową, gwiazdorską obsadą. W obrazie "To tylko koniec świata" zobaczymy Vincenta Cassela, Marion Cotillard, Nathalie Baye i Leę Seydoux. To chyba najmłodszy na świecie reżyser pracujący z gwiazdami tego pokroju.
Dolan opowie historię pisarza, który po latach nieobecności wraca do domu, by tam umrzeć. Znając Kanadyjczyka można być pewnym, że nie obędzie się bez wielkich kontrowersji. Ale właśnie za nie Cannes obu tych twórców kocha.
Bracia Dardenne i Loach czyli kino zaangażowane
Cannes ma w zwyczaju prezentować filmy gatunkowo różnorodne i nigdy nie może zabraknąć w konkursie produkcji kina zaangażowanego. Tutaj prym wiodą od wielu lat belgijscy twórcy bracia Jean-Pierre Dardenne i Luc Dardenne, którzy, jak za Oceanem Coenowie, wspólnie piszą scenariusze i reżyserują. Równie wysoko sytuuje się brytyjski przedstawiciel tego nurtu Ken Loach. Zarówno bracia Dardenne, jak Loach to weterani na Lazurowym Wybrzeżu i zarazem najbardziej utytułowani uczestnicy tej imprezy.
Dardennowie międzynarodowy rozgłos zyskali w latach 90. filmem "Obietnica". Trzykrotnie zdobyli Złotą Palmę w Cannes (w 1999 roku za "Rosettę", w 2005 roku za "Dziecko" i w 2008 za "Milczenie Lorny"). Na warsztat niezmiennie biorą problemy społeczne, jednak są to historie ludzi uwikłanych w skomplikowane sytuacje, a nie ilustracje tzw. "problemów klasowych", tak bliskie kinu lewicującego Loache'a. Przed kilku laty bracia wyprodukowali świetny, polski dokument Joanny Grudzińskiej o Komitecie Obrony Robotników, a podczas premiery (w 2009) podkreślali, że czują blisko związek z polską historią i z "Solidarnością".
Na ich tle Ken Loach - zdobywca Złotej Palmy za "Wiatr buszujący w jęczmieniu" i mnóstwa innych nagród w Cannes - to twórca znacznie bardziej rozpolitykowany, urodzony w robotniczej rodzinie rasowy socjalista. W swoich filmach Brytyjczyk nieustannie powraca do korzeni. Tym razem Loach, którego absolutnie każdy film trafia do canneńskiego konkursu, przywiózł produkcję pt. "I, Daniel Blake" gdzie znów pojawia się wątek bezrobocia prostego robotnika, samotnej matki i trudnej sytuacji ludzi, którzy tęsknią za państwem opiekuńczym, o które reżyser postuluje w większości swoich filmów.
Nie tylko kino artystyczne
Fenomenem Cannes jest to, że każdy znajdzie na tym festiwalu coś dla siebie. Impreza pomyślana jest jako uczta kina ambitnego, takie obrazy trafiają do głównego konkursu oraz do najważniejszej sekcji konkursowej "Un Certain Regard", preferującej kino artystyczne, często o wiele bardziej wyrafinowane, niż to w konkursie głównym.
Za to na pokazach pozakonkursowych, zwykle obleganych przez publiczność spragnioną rozrywki i gwiazd, można się przede wszystkim dobrze bawić. Organizatorzy chętnie umieszczają tam tytuły lżejsze.
W tym roku największą ich atrakcją będzie zapewne produkcja kina familijnego, której nikt nie potrafi ubrać w równie fascynujące formy, jak robi to zdobywca trzech Oscarów Steven Spielberg, twórca nie tylko "Listy Schindlera" czy "Szeregowca Ryana", ale i wielkich familijnych hitów jak "E.T.", "Indiana Jones", czy "Hook". Spielberg po ciężkim "Moście szpiegów" nakręcił adaptację bestsellerowej powieści fantasy dla dzieci "Wielkomilud" Roalda Dahla, autora m.in. takich książek jak "Charlie i fabryka czekolady" czy "Fantastyczny pan lis".
To wzruszająca i zabawna historia wsparta fantastyczną oprawą wizualną, gwarantują niezwykłą filmową przygodę dla całej rodziny. Porywająca opowieść o małej dziewczynce i tajemniczym olbrzymie, który odkrywa przed nią cuda i sekrety magicznej krainy, sądząc po zwiastunie, zapowiada się na popis rozbuchanej wyobraźni twórców, wspartej nowoczesna techniką. I oczywiście świetnym aktorstwem, skoro w głównej roli występuje Mark Rylance (tegoroczny zdobywca Oscara za drugoplanową rolę właśnie w "Moście szpiegów").
Warto też wspomnieć o pokazywanym również poza konkursem kolejnym filmie w reżyserii świetnej aktorki Jodie Foster "Zakładnik z Wall Street" z Georgem Clooneyem i Julią Roberts w głównych rolach. Karierę reżyserską kontynuuje też z powodzeniem Sean Penn, który z nowym filmem "The Last Face" trafił nawet do konkursu głównego. W głównych rolach piękna Charlize Theron i Javier Bardem. To opowieść o związku szefowej akcji humanitarnej w Afryce, która w ekstremalnych okolicznościach spotyka lekarza pracującego wśród chorych dzieci. Tych dwoje połączy niezwykła więź.
Festiwal potrwa do 22 maja.
Powtórka z historii
Najważniejszy festiwal świata Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes, najstarsza po Wenecji impreza branży filmowej na świecie, odbywa się na Lazurowym Wybrzeżu od 1946 r. Powstała jako przeciwwaga dla coraz bardziej faszyzującej w latach 30. imprezy na weneckim Lido. Pierwotnie rozpoczęcie festiwalu miało nastąpić 1 września 1939, przeszkodził jednak wybuch II wojny światowej. W 1946 r. w pierwszej edycji festiwalu udział wzięło 19 krajów. Wyróżniono wtedy równorzędnie 11 filmów.
W latach 1948 i 1950 festiwal odwołano z powodu trudności finansowych. Konflikty wywoływał wielokrotnie skład jury, bo do 1955 r. aż 11 jego członków stanowili wyłącznie Francuzi, najcheęniej honorujący oczywiście swoich rodaków. Kierownictwo festiwalu postanowiło więc umiędzynarodowić jury. W ten sposób Cannes stało się czołowym europejskim festiwalem filmowym, dyktującym trendy i mody.
Główną nagrodą festiwalu jest Złota Palma przyznawana najlepszemu filmowi fabularnemu, której prestiż porównywalny jest z rangą Oscarów. Inne nagrody to: Grand Prix, najlepsza aktorka, najlepszy aktor, najlepszy reżyser, najlepszy scenariusz, nagroda techniczna, Złota Palma dla filmu krótkometrażowego, nagroda jury, specjalna nagroda jury, Złota Kamera, nagroda za całokształt twórczości i FIPRESCI - nagroda krytyków.
Polskie filmy otrzymały dwukrotnie nagrody główne w Cannes. W 1981 roku Złotą Palmą nagrodzono "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy, a w 2002 roku "Pianistę" Romana Polańskiego.
Pełna listów kandydatów do Złotej Palmy:
"Toni Erdman", reż. Maren Ade, (Niemcy)
"Julieta" , reż. Pedro Almodovar, (Hiszpania)
"American Honey", reż. Andrea Arnold (Wielka Brytania)
"Personal Shopper", reż. Olivier Assayas (Francja)
"La fille inconnue", reż. Jean-Pierre, Luc Dardenne (Belgia)
"It's Only the End of the World", reż. Xavier Dolan (Kanada)
"The Salesman", reż. Asghar Farhadi, (Iran)
"Slack Bay", reż. Bruno Dumont (Francja)
"Mal de pierres", reż. Nicole Garcia (Francja)
"Rester Vertical", Alain Guiraudie (Francja)
"Paterson", reż. Jim Jarmusch (USA)
"Aquarius", reż. Kleber Mendonça Filho (Brazylia)
"I, Daniel Blake", reż. Ken Loach (Wielka Brytania)
"Ma' Rosa", reż. Brillante Mendoza (Filipiny)
"Bacalaureat", reż. Cristian Mungiu (Rumunia)
"Loving", reż. Jeff Nichols (USA)
"The Handmaiden", “Służąca” - reż. Park Chan-Wook (Korea Południowa)
"The Last Face", reż. Sean Penn (USA)
"Sieranevada", reż. Cristi Puiu (Rumunia)
"Elle", reż. Paul Verhoeven (Holandia)
"The Neon Demon", reż. Nicolas Winding Refn (Dania)
Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA