"Ten smok, rak" to gra wideo tworzona przez rodziców chorego na raka mózgu Joela - przedstawia historię przegranej walki o życie ich syna. Są w niej wstrząsające sceny, do których przywykliśmy w książkach czy filmach, ale w świecie gier, gdzie zabawa jest najważniejsza, wzbudzają kontrowersje. - Chcemy udowodnić, że gra też może nas nauczyć czegoś o śmierci - bronią się autorzy.
- Chciałbym, by ludzie nam zaufali - mówi w "Los Angeles Times" Ryan Green, który wraz z żoną Amy tworzy grę wideo "Ten smok, rak" ("That Dragon, Cancer") opartą na osobistych doświadczeniach. - Nie chcemy nikogo zranić. Wiem, że są ludzie, którzy krytykują ten projekt, bo bohaterem jest dziecko z rakiem. Ale proszę: dajcie nam szansę - dodaje.
Greenowie pracują nad projektem drugi rok. Początkowo miał się pojawić wyłącznie na Ouyę (konsola gier oparta o system android 4.1 "Jelly Bean"), której producent postanowił sfinansować grę. Jednak twórcy zdecydowali się wypuścić ją także na PC z systemami Windows i Mac, dlatego poprosili internautów na Kickstarterze, by wsparli produkcję. Potrzebują 85 tys. dolarów.
Powinno się udać, bo już zebrali 60 tys. dolarów, a do końca finansowania zostało ponad dwa tygodnie. Nic dziwnego, bo "Ten smok, rak" cieszy się popularnością od samego początku. Media na całym świecie podchwyciły temat, bo gra przenosi gehennę prawdziwego życia do świata, w którym zabawa jest najważniejsza. A to wzbudza kontrowersje.
"Ta gra jest pełna nadziei"
Gra to autobiograficzna historia Ryana Greena i walce o życie jego syna Joela. Gracz wciela się w niej w rolę ojca, który dowiaduje się, że jego roczny syn ma raka mózgu, uczestniczy w życiu rodziny, gdy stawia czoła chorobie przez 4 kolejne lata. Do chwili, gdy rak pokonał chłopca. Joel odszedł w marcu tego roku. Miał 5 lat.
Są tu szczęśliwe i straszne chwile z życia malca. Poruszające sceny szpitalne, gdy nie może przestać płakać albo te, gdy jego starszy brat chce wiedzieć dlaczego Joel nie mówi. Ale są też emocjonalne monologi rodziców, którzy nie potrafią poradzić sobie z diagnozą lekarską i bardzo cierpią, a potem uczą się opieki nad coraz bardziej chorym dzieckiem.
- Choć temat jest ponury i jako człowiek byłem na skraju wytrzymałości, to jako twórcy było mi łatwo. Bo wiedziałem, że nie chcę pokazywać cierpienia dziecka, fizycznego bólu czy strachu. Zawsze wybieram metaforyczny lub symboliczny sposób opowiadania. Dlatego ta gra jest pełna nadziei - Green zapewnia w "Los Angeles Times".
Po śmierci chłopca ton gry zaczął się zmieniać, nowe sceny są bardziej abstrakcyjne. Rodzice próbują radzić sobie ze stratą, czasami wyobrażając sobie alternatywną przeszłość i przyszłość, a wraz z nimi gracz. Jednak "Ten smok, rak" uparcie odmawia zmiany zakończenia.
Nie tylko czysta, niepodszyta niczym rozrywka
- Dlaczego ktokolwiek miałby chcieć doświadczać czegoś takiego? Odpowiedź jest prosta. Z tego samego powodu, dla którego chcemy oglądać filmy lub czytać książki o naprawdę trudnych sprawach. Jest coś bardzo satysfakcjonującego w doświadczaniu narracji, która nie dotyczy własnego życia - tłumaczy pomysłodawca.
Ojciec małego Joela chce za pomocą interaktywnej gry opowiedzieć o synku, uhonorować jego pamięć. Ale także przekazać wszystkim wzruszającą historię o cierpieniu, nadziei i miłości, bo wierzy, że gry wideo mogą być ważnym miejscem do pokazywania wszystkich aspektów ludzkiego życia, również tych poważnych.
Potwierdza to "New York Times", który zapewnia, że właśnie trwa proces dojrzewania gier jako medium. "Wraz z przybywaniem lat rynkowi gier, coraz więcej jest graczy, których nie interesuje tylko i wyłącznie czysta, niepodszyta niczym rozrywka" - ocenia amerykański dziennik.
Mamy już gry o walce z depresją "Depression Quest", na temat problemów imigrantów "Papers, Please", o alkoholizmie "Papo & Yo" czy grę "Mainichi", która dotyczy stereotypów rasy i płci. Ta pierwsza ma już wymiar terapeutyczny - gracze, którzy zaangażowali się w wirtualną walkę z depresją, postanowili wrócić na prawdziwą terapię lub sięgnąć po leki.
Chcą w grach wyrażać swoje problemy
- Obecnie mamy do czynienia z pokoleniem osób, które dorastały w środowisku gier komputerowych. Są one dla nich czymś tak naturalnym, że nic dziwnego, że w ich języku chcą wyrażać swoje problemy. Nawet te najtrudniejsze - tłumaczy profesor Tracy Fullerton z University of Southern California.
Potwierdza to Ryan Green: - Walka z rakiem dziecka to dla nas osobiste doświadczenie, ale i tysięcy rodzin, które przechodzą przez to samo. To uniwersalne. Czy gry wideo mogą nauczyć nas czegoś o śmierci? Wierzę, że tak.
Premiera "Ten smok, rak" zaplanowana jest na październik 2015 roku.
Autor: Agnieszka Kowalska//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: thatdragoncancer.com