Andrzej Wajda pokazał fragmenty swojego najnowszego filmu "Wałęsa". - Kiedy zobaczyłam odtwórcę roli Lecha na bramie - nikt lepiej by tego nie zrobił, jak pan Więckiewicz. Chwilami zastanawiałam się: Wałęsa to czy on - mówiła, "zachwycona i głodna tego filmu", Henryka Krzywonos. Ją samą u Wajdy zagra znana dziennikarka TVN, Dorota Wellman.
Już jutro w Gdańsku po raz drugi ruszają zdjęcia do filmu "Wałęsa". Kręcone będą m.in. sceny ze strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.
"Gdyby nie Wajda, byłbym sparaliżowany"
Pytany o współpracę z Wajdą, odtwórca tytułowej roli, Robert Więckiewicz, stwierdził, że jest on "autentycznym, prawdziwym filmowcem, ponieważ wie to, co jest najważniejsze, że aktorów trzeba kochać". - Pan Andrzej kocha swoich aktorów, ja doświadczam tego codziennie na planie, bez tego byłbym sparaliżowany - wyznał. - Należę do tego typu aktorów, którzy muszą być kochani, bo jeśli nie są kochani, to wtedy przestają grać - dodał.
Przyznał, że przygotowując się do roli, ogląda wiele archiwaliów. - Tutaj trudność polega na tym, żeby się zbliżyć do tej rzeczywistości, którą znamy, a jednocześnie, żeby to nie było takie proste naśladownictwo - wyjaśnił Więckiewicz.
Zupełnie inną kategorię scen - jego zdaniem - tworzą obrazy intymne z domu Wałęsów, "pokazujące relacje Lecha i Danusi". – Te sceny są dlatego trudne, że nie wiemy, jak to tak naprawdę było, a więc one są zupełnie wykreowane przez scenarzystę i reżysera - mówił aktor.
W jego przekonaniu, w filmie "Wałęsa" w ogóle nie ma łatwych scen. - Wszystkie są trudne, ale to dobrze akurat, bo im trudniej tym fajniej. Gdyby było za łatwo, to miałbym poczucie dyskomfortu - podsumował.
"Jesteśmy jednakowe"
Niespodzianką dla uczestników dzisiejszej konferencji z udziałem twórców filmu, poprzedzającej kolejny etap zdjęć, była informacja, że prowadząca tę konferencję, Dorota Wellman, wcieli się w rolę Henryki Krzywonos.
Wellman przyznała, że propozycja przyznania jej tej roli to "szatański pomysł". - Moje podobieństwo do Heni jest nie tylko fizyczne, ale także i psychiczne. Mamy podobne poczucie humoru i charakter. Moja grubość wreszcie się na coś przydała. Mam nadzieję, że nie zrobię ci wstydu, Heniu - powiedziała dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Dodała, że dla potrzeb tej roli nauczyła się już jeździć starym tramwajem z lat 80.
Z kolei Henryka Krzywonos stwierdziła, że jest "przeszczęśliwa", że rola przypadła Dorocie Wellman. - Ona ma swoje zdanie, wie co robi, to "dziewczyna z jajem" - taka ja jestem, jesteśmy jednakowe. Nikogo więcej nie można by było sobie wymarzyć, innej osoby. Ona nie da żadnej plamy - podkreśliła była działaczka "Solidarności" i uczestniczka historycznego strajku w Stoczni Gdańskiej.
Krzywonos wspomniała, że o zagraniu jej marzyła Krystyna Janda, o czym kiedyś jej wspominała.
"Ten film nie może zaspokoić wszystkich"
Andrzej Wajda po raz kolejny podkreślił, że kręcenie filmu o Lechu Wałęsie to dla niego trudne zadanie. - Jest dla dla mnie trudny film dlatego, że sytuacja w naszym kraju zdecydowanie się zaostrzyła. Myśmy myśleli, że tak pogodzimy się jakoś, znajdziemy się razem. Nagle zrobił się taki wyraźny podział w Polsce, jakiego jeszcze nie było nawet za najgorszych czasów - wyjaśnił.
Zdaniem reżysera, Wałęsa jest "Kościuszką naszych czasów" i "bohaterem zupełnie wyjątkowym". - Jak to jest i dlaczego, że Lech Wałęsa jest przedmiotem ataku, ośmieszenia, najrozmaitszych aluzji, które niekoniecznie mają jakieś potwierdzenie. To jest potrzeba, żeby taki film powstał. Ten film nie może jednak zaspokoić wszystkich - podkreślił.
"Żeby śmieszność sąsiadowała z wielkością"
- Nie ma słabości bez wielkości i nie ma wielkości bez chwili słabości. Elementy patosu przeplatają się zawsze w życiu z elementami groteski i tak to próbowałem napisać, żeby śmieszność sąsiadowała z wielkością - powiedział autor scenariusza do filmu Janusz Głowacki pytany o to, jak będzie przedstawiony w filmie Lech Wałęsa.
Pisarz podkreślił, że legendarny przywódca "Solidarności" jest dla niego "olbrzymem, który co jakiś czas się potyka, ale się podnosi - ku wściekłości niektórych, a radości innych osób". - I tak mniej więcej wyobrażam sobie, że będzie wyglądał ten film - ocenił.
Głowacki opowiedział też swoją rozmowę z parkingowym jako przykład, że Wałęsa budzi sprzeczne emocje. - Panie Januszu: to jak "Bolek" czy nie "Bolek"?" Ja mówię: sekundę, on jeszcze w ogóle parę rzeczy zrobił (...) Jest jakieś straszne oszołomienie tego narodu - zaznaczył pisarz.
- Dla mnie największym dokonaniem Wałęsy było to jak się zachował podczas internowania - to było prawdziwe bohaterstwo, wtedy, kiedy został sam i nie wiedział, co się z nim stanie. Gdyby on wtedy wykonał jakiś gest pojednawczy, a wtedy wiele razy tak mu proponowano, to cała idea Solidarności zostałaby rozmyta i rozbita. To były szalenie dramatyczne momenty, tu się rodzi jego wielkość, nie tylko w stoczni. Powiedzieć "nie" w takiej sytuacji jest znacznie trudniej, niż gdy otaczają cię tysiące robotników - powiedział Głowacki.
Przyznał, że ostatnie sceny do filmu napisał jeszcze w niedzielę rano, a samych różnych wersji scenariusza było pięć czy sześć.
Grochowska: Asystuję Robertowi
Główne role w filmie grają Robert Więckiewicz, który wciela się w rolę Lecha Wałęsy i Agnieszka Grochowska, która gra Danutę Wałęsę.
- Mam takie wrażenie, że ja asystuję Robertowi, dawno nie spotkałam się z takim aktorem, który tak serio podchodzi do swojej pracy - powiedziała Grochowska.
W trakcie konferencji prasowej podpisano umowę o współpracy miasta Gdańska i producenta filmu Akson Studio - miasto przekaże 500 tys. złotych na produkcję obrazu Wajdy.
Premiera najnowszego filmu Andrzeja Wajdy zaplanowano na grudzień tego roku. Pierwszy klaps na filmie padł w grudniu 2011 roku.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa