Autor powieści ma wyrok śmierci od mafii. Reżyser w rolach żołnierzy Kamorry obsadził autentycznych neapolitańskich gangsterów. "Gomorra", świetna adaptacja bestsellera Roberto Saviano, od piątku w polskich kinach.
Zobaczyć Neapol i umrzeć - wyświechtany zwrot reklamujący stolicę włoskiej Kampanii w turystycznych przewodnikach zyskał w filmie Matteo Garrone bardzo ironiczny sens.
W świecie, który przedstawia w "Gomorrze" nagła i gwałtowna śmierć jest wydarzeniem zwyczajnym, a widok leżących na ulicach zakrwawionych zwłok ofiar gangsterskich porachunków mało kogo szokuje.
W mackach mafii
Jedyną reakcją mieszkańców biednych dzielnic Neapolu jest odwrócenie wzroku i szybki skręt w boczną uliczkę: lepiej, że dziś to oni zginęli, niż ja. A kolejni rekruci na mafijnych żołnierzy i tak się znajdą - w obskurnych, betonowych slumsach, równie odległych od turystycznych atrakcji jak tamtejsza policja od stróżów prawa i porządku, kamorra to jedyna nadzieja na lepsze życie.
"Gomora" pokazuje próby realizacji tego "neapolitańskiego marzenia" przez kilku zwykłych mieszkańców przedmieść. Dwójka nastolatków chce być sprytniejsza od mafii i rabuje na własną rękę, ale do czasu. Młodziutki chłopak zaczyna karierę w strukturach kamorry i bardzo szybko przekonuje się, że modne ciuchy i szacunek w dzielnicy mają swoją cenę. Krawiec szyjący suknie na pokazy mody dostaje ofertę od Chińczyków, którzy chcą przejąć rynek. Księgowy mafii ma dość i pragnie się wycofać, a absolwent uniwersytetu przekonuje się, jak skorumpowany jest rynek składowania toksycznych odpadów.
"Tacy jak ja wprowadzili ten gówniany kraj do Europy"
Ich historie przeplatają się, tworząc niezwykle sugestywny obraz świata, którego nie ma ani w turystycznych przewodnikach, ani w eleganckich analizach Banku Światowego. Pełne przemocy, korupcji i zbrodni neapolitańskie getto to ta brzydka i niechciana druga strona globalnego rynku.
A Garrone portretuje ją bardzo prostymi, ale nie łopatologicznymi środkami. Jak w scenie, gdy właściciel fabryki wygrywa przetarg na suknie, podając najniższą cenę i najkrótszy czas produkcji - wiedząc przy tym doskonale, że nie będzie miał z czego zapłacić robotnikom za nadgodziny.
Inny biznesmen z kolei skupuje toksyczne odpady i nielegalnie składuje je w kamieniołomie, zatruwając okoliczne tereny. Gdy podczas wyładunku żrąca maź wylewa się z beczki na kierowców, zabrania wzywać karetki i odsyła rannych do domów, a za kierownicami ogromnych ciężarówek sadza dzieci, bo te nie będą robić problemów. - Tacy jak ja wprowadzili ten gówniany kraj do Europy - mówi swojemu pracownikowi.
Pogrom w solarium
Mafijny Neapol w filmie Garonne jest przedstawiony w sposób wręcz paradokumentalny. Reżyser i operator nie oszczędzają widzom brzydoty betonowych mrówkowców, biednych klitek, w których gnieżdżą się całe rodziny i obskurnych klatek schodowych. Jednocześnie każdy kadr sprawia wrażenie przemyślanej kompozycji, w której nie ma miejsca na przypadkowość. Bo wizualnie film wbija w fotel od pierwszej sceny.
Widzimy w niej klasyczne, spotykane i w polskich warunkach tzw. schaby grzejące się w solarium: łyse czaszki, złote łańcuchy, karki szersze od głowy i posterydowa masa, a wszystko to zalane błękitnym światłem lamp opalających. Ich dbałość o mocno dyskusyjną urodę jest nawet zabawna, ale uśmiech znika, kiedy trzech z nich wyciąga pistolety i zabija pozostałych szybkimi strzałami w głowy i klatki piersiowe.
Europejska Akademia Filmowa uznała "Gomorę" za najlepszy film roku. Warto się przekonać, dlaczego.
Katarzyna Wężyk/iga
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Syrena Films