Gwyneth Paltrow, pozwana o spowodowanie wypadku na stoku narciarskim, w środę znów stawiła się w sądzie w Utah. Sąd wysłuchał w charakterze świadków biegłych, którzy ocenili jak zmienił się po zderzeniu z aktorką stan 76-letniego autora pozwu, Terry'ego Sandersona. W opinii przesłuchanego radiologa mężczyzna utracił "zdolność funkcjonowania na wysokim poziomie".
Pierwsze posiedzenie w sprawie pozwu Terry'ego Sandersona przeciwko Gwyneth Paltrow odbyło się w sądzie w Park City w stanie Utah 21 marca. Dzień później w sądzie pojawił się wezwany przez prawników w charakterze biegłego radiolog, dr Wendell Gibby. Wcześniej zapoznał się z dokumentacją medyczną Sandersona. Jak zeznał, emerytowany optometrysta był osobą "pełną energii", ale jego stan "gwałtownie się pogorszył" po wypadku na stoku z udziałem Paltrow - przekazało BBC w czwartek.
Proces Gwyneth Paltrow. Przesłuchanie biegłych
Zdaniem Gibby'ego, cytowanego przez BBC, Sanderson wcześniej prowadził aktywne życie, a po wypadku nie tylko "stał się niestabilny emocjonalnie" i "przestał wykonywać wiele czynności, które wcześniej wykonywał", ale pogorszyły się również jego relacje z bliskimi. Lekarz wskazał przed sądem na rozstanie z partnerką, trudności z rozwiązywaniem problemów i incydenty, podczas których Sanderson krzyczał na swoje wnuki.
Jak ocenił Gibby przed sądem, w wyniku wypadku 76-latek utracił "zdolność funkcjonowania na wysokim poziomie". Zauważył też, że obrażenia żeber, jakich doznał, sugerują, że to Paltrow uderzyła w niego zjeżdżając na nartach, a nie na odwrót, jak twierdzi sama aktorka. - Nie sądzę, by odniósł tego typu obrażenia, gdyby to on na nią wpadł - zaznaczył.
Cytowanie przez BBC prawnicy Paltrow utrzymują, że winnym spowodowania kolizji na stoku jest Sanderson, który mógł nie zauważyć aktorki przez (częściową) utratę wzroku i słuchu w wyniku wcześniejszego udaru mózgu. Gibby odrzucił wersję prawników Paltrow, argumentując, że "nagła zmiana w funkcjonowaniu" oskarżyciela nie była spowodowana wcześniejszymi problemami zdrowotnymi. Zgodził się z nim drugi świadek, neuropsycholog dr Sam Goldsten. Jak zeznał, po kolizji u Sandersona doszło do "poważnej, negatywnej zmiany w jego funkcjonowaniu behawioralnym i emocjonalnym".
Gwyneth Paltrow i Terry Sanderson - czego się domagają
Terry Sanderson pozwał Gwyneth Paltrow w 2019 roku. 76-letni emerytowany optometrysta zarzuca aktorce, że w lutym 2016 roku wpadła na niego i uderzyła w plecy na stoku w ośrodku narciarskim Deer Valley Resort w stanie Utah po tym, jak utraciła kontrolę podczas jazdy. Następnie Paltrow miała wstać i odjechać bez słowa, zostawiając go leżącego na ziemi. W wyniku wypadku Sanderson rzekomo doznał bardzo poważnych obrażeń - m.in. wstrząśnienia i urazu mózgu oraz złamania czterech żeber.
Oskarżyciel początkowo domagał się od aktorki zadośćuczynienia w postaci 3,1 miliona dolarów, później zmniejszył swoje roszczenia do 300 tys. dolarów (równowartość ok. 1,3 mln złotych). Paltrow złożyła własny pozew przeciwko Sandersonowi. Twierdzi w nim, że to Sanderson wjechał na nią na stoku. W swoim pozwie aktorka domaga się symbolicznego dolara zadośćuczynienia oraz zwrotu poniesionych kosztów procesu.
Rozpoczęte 21 marca postępowanie zaplanowano na osiem dni. W trakcie procesu zeznania mają składać prawdopodobnie również członkowie rodziny aktorki i ona sama.
ZOBACZ TEŻ: Gwyneth Paltrow prezentuje luksusową pieluchę. "Wyściełana wełną alpaki, zapinana na bursztynowe kamienie"
Źródło: BBC, tvn24.pl