- Byłem szczęśliwy, jak się dowiedziałem o Srebrnym Niedźwiedziu dla Romana - mówił w TVN24 wybitny reżyser, Andrzej Wajda. Przyznał, że natychmiast zadzwonił do Polańskiego, by mu pogratulować i powiedzieć jak bardzo cieszy się z jego nagrody. Wbrew opiniom części krytyków Wajda podkreślił, że nie jest to "polityczna nagroda", ale laur za "bardzo dobrze zrobiony i pięknie sfotografowany film".
Reżyser przyznał, że po otrzymaniu informacji o nagrodzie dla Polańskiego, udało mu się wraz z żoną przez chwilę porozmawiać telefonicznie z Romanem Polańskim. - Zadzwoniłem z żoną do Romana i udało nam się z nim porozmawiać chwilkę, żeby mu powiedzieć jak bardzo my jesteśmy szczęśliwi - mówił.
Wajda przypomniał też, że on sam jest laureatem Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie za film "Wielki Tydzień". - Myśmy się ucieszyli z tej nagrody - podkreślił.
"To nie jest nagroda polityczna"
Reżyser zdecydowanie zaprzeczył, by nagroda dla Romana Polańskiego była "polityczna" i w jakikolwiek sposób związana z jego procesem w USA. W jego ocenie, "Autor Widmo" jest po prostu "bardzo dobrze zrobionym i pięknie sfotografowanym filmem". - Ocena berlińskiego festiwalu nie jest bez znaczenia - podkreślił. Pochwalił też pracę autora zdjęć do tego filmu, Pawła Edelmana, który - jego zdaniem - "rozumie, jakie robi filmy".
Odnosząc się do obecnej, trudnej sytuacji osobistej reżysera i rzekomych odniesień do niej w jego twórczości, Wajda zdecydowanie ocenił, ze nie jest to pomysł na film. Zgodził się, że kino jest co prawda częścią społecznych wydarzeń, ale nie chodzi o to, by "zmałpować sytuację bieżącą i podłączyć się do wydarzeń medialnych". – Kino powinno żyć własnym życiem - podkreślił. - Jest tyle tematów, o których można opowiedzieć, np. integracja Europy – dodał.
"Spodziewałem się, że to będzie film ważny"
Reżyser ujawnił, że odwiedził studia berlińskie, podczas gdy kręcono "Autora Widmo". Treść filmu i pomysły na jego realizację znał też od operatora tego obrazu, Pawła Edelmana, z którym Wajda również współpracuje. - Orientowałem się, o co w tym filmie chodzi i jak się z tym zmagają – stwierdził Wajda. - Spodziewałem się, że to będzie film ważny - dodał.
Wajda jest zadowolony, że Polański zmienił kierunek swojej twórczości. - Jestem szczęśliwy, że porzucił tematy, które inni potrafią zrobić - ocenił.
Jego zdaniem, w ostatnich dwóch filmach ("Pianista", "Autor Widmo" - red.) można zaobserwować zmianę poruszanych przez niego tematów. - To dobry zwrot. Jest niewielu reżyserów, którzy z taką precyzją potrafią opowiedzieć takie historie - podkreślił.
"Nie stracił poczucia humoru"
Asystentka Romana Polańskiego, Małgorzata Abramowska przypomniała w TVN24 słowa producenta filmu "Autor Widmo", który zacytował słowa reżysera, że "nawet gdyby mógł, to by nie przyjechał do Berlina, bo ostatnio jak przyjechał na festiwal, to trafił do więzienia". - To świadczy o poczuciu humoru, nawet w takich trudnych chwilach - stwierdziła Abramowska.
Podkreśliła, że większość filmu była skończona jeszcze przed aresztowaniem reżysera. - Zostały drobne szczegóły, które wskazywał i montaż muzyki - dodała.
Poinformowała też, że mimo aresztu domowego, Polański cały czas pracuje, nie odpoczywa. - Ma wiele godności w tym wszystkim - zaznaczyła.
"Polski tytuł to pomysł Polańskiego"
Asystentka reżysera zwróciła uwagę, że Roman Polański pilnuje wszystkich szczegółów związanych z realizacją filmu, a nawet jego rozpowszechnianiem. Przypomniała, że na planie "Pianisty" Polański sprawdzał nawet wymiary opasek z gwiazdą Dawida na ramionach aktorów. - Jest jednocześnie bardzo łagodny dla aktorów, bo wie, że komfort ekipy jest bardzo ważny - dodała.
Zaznaczyła, że w przypadku najnowszego filmu reżyser kontrolował nawet listy dialogowe w różnych wersjach językowych, polskie też. Jest też autorem polskiego przekładu tytułu "Ghost writer" jako "Autor Widmo". - Po polsku, dosłownie brzmiałoby to "Murzyn" - dodała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24