Z okazji 50. rocznicy śmierci Marilyn Monroe, agencja AP próbowała uzyskać dostęp do pełnych akt na temat wydarzeń 5 sierpnia 1962 roku, gdy aktorka została znaleziona martwa w swoim domu w Los Angeles. FBI stwierdziło, że "nie ma już materiałów na temat śmierci gwiazdy". "Minęło pół wieku, a wciąż nie możemy poznać wszystkich szczegółów i dowiedzieć się dlaczego MM zmarła" - piszą amerykańskie media.
Marilyn Monroe, jak wiele gwiazd tamtej epoki, miała swoje akta gromadzone przez agentów federalnych. Wraz z popularnością aktorki, dyrektor FBI Edgar J. Hoover zaczął podejrzewać ją o powiązania z partią komunistyczną i żądał regularnych raportów m.in o małżeństwie z dramaturgiem Arthurem Millerem.
Jak pisze "Daily Telegraph", dokumenty o Monroe przechowywano w FBI z dopiskiem "Foreign Counterintelligence" (Kontrwywiad). Ich najnowsza wersja zaczyna się na roku 1955 i skupia na podróżach aktorki oraz szukaniu oznak lewicowych poglądów i ewentualnych związków z komunizmem. A kończy się miesiąc przed jej śmiercią.
FBI nie ma akt, Archiwum Państwowe też nie
Amerykańscy dziennikarze chcieli dotrzeć do oryginalnych materiałów z najbardziej pełnymi informacjami, by z okazji 50. rocznicy śmierci Marilyn poznać nieznane dotąd fakty. Chodziło głównie o kilka dni przed śmiercią, a także o 5 sierpnia 1962 roku, gdy została znaleziona martwa w swoim domu w Los Angeles. Agencja AP po dziewięciu miesiącach składania wniosków i odwołań dostała od Federalnego Biura Śledczego odpowiedź, że "FBI nie ma już akt Monroe". Nie podało jednak, kiedy i gdzie zostały one przeniesione. Archiwum Państwowe - najczęstsze miejsce docelowe dla takich materiałów - zapewnia, że też ich nie ma.
"Minęło pół wieku, a wciąż nie możemy poznać wszystkich szczegółów i dowiedzieć się dlaczego gwiazda zmarła" - tak amerykańskie media zareagowały na wieść o brakujących aktach.
Gazety przypominają, że były dwa główne rządowe śledztwa na temat śmierci Monroe. Jedno zostało przeprowadzone tuż po znalezieniu ciała 36-letniej gwiazdy, a drugie prowadziła prokuratora okręgowa w Los Angeles w 1982 roku. Śledczy przeanalizował wówczas wszystkie dostępne raporty policji, a także materiały skompilowane przez FBI i zauważył, że "były mocno ocenzurowane".
Zaintrygowała go m.in. wzmianka Thomasa Noguchiego, który przeprowadził sekcję zwłok aktorki. "Na podstawie mojego własnego zaangażowania w sprawę, poczynając od sekcji zwłok, uznałbym za bardzo prawdopodobne samobójstwo. Ale uważam również, że aż do momentu całkowitego upublicznienia akt FBI oraz notatek z poufnych rozmów z przyjaciółmi aktorki spór wokół śmierci Marilyn Monroe będzie trwać" - napisał Noguchi, a koroner zacytował go w swoim raporcie.
Samobójstwo czy morderstwo?
5 sierpnia 1962 roku, o wpół do piątej nad ranem, doktor Ralph Greensone znalazł martwą Marilyn Monroe. Leżała nago na łóżku ze słuchawką telefoniczną w dłoni. Miała 36 lat.
Oficjalną przyczyną śmierci miało być przedawkowanie środków nasennych, ale do dziś niewyjaśnione są tajemnicze okoliczności samobójstwa.
Krążą teorie, że powodem mogły być kontakty aktorki z CIA, środowiskami komunistów, a nawet mafią. Najchętniej powtarzana jest hipoteza, że została zamordowana poprzez zaaplikowanie leków - ze względu na romans z prezydentem USA Johnem F. Kennedym, a także jego bratem Robertem. Miała mieć dostęp nie tylko do sypialni tych wpływowych mężczyzn, ale także do tajemnic państwowych i z tego powodu stała się zagrożeniem dla wpływowych kręgów politycznych.
Autor: am / Źródło: Daily Telegraph, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe