Dobrze napisany, powściągliwie zagrany film z ulubionego za oceanem gatunku: cyniczny prawnik odnajduje w sobie szlachetność i w obronie uciśnionych mierzy się z bezwzględną korporacją. „Michael Clyton” z kolejną dobrą rolą George’a Clooney’a powalczy o osiem oscarowych statuetek.
Michael Clayton (George Clooney) jest specjalistą od brudnej roboty w jednej z największych kancelarii prawniczych w Nowym Jorku. „Sprząta” po ważnych klientach – tu zatuszuje skandalik obyczajowy, tam doprowadzi do umorzenia śledztwa w sprawie „niefortunnego” wypadku drogowego. Jest fachowcem: nie ma złudzeń co do swojej roboty, ma za to potężny dług do spłacenia, a jego pożyczkodawcy nie patyczkują się z nierzetelnymi dłużnikami.
Trybik kontra bezwzględna maszyna
Dlatego wcale nie ma ochoty pomóc koledze z pracy, który właśnie przechodzi załamanie nerwowe, w związku z czym zamierza ujawnić ohydne praktyki swojego pracodawcy, ogromnej firmy chemicznej U/North. U/North odpowiada za poważne zanieczyszczenie środowiska, które wywołało raka u spokojnych farmerów. Arthur Edens (nominowany do Oscara Tom Wilkinson) chce rzecz całą upublicznić, do czego z kolei nie może dopuścić ambitna i bezwzględna Karen Swivel (również walcząca o złotą statuetkę Tilda Swinton).
Po której stronie opowie się wzięty w dwa ognie Michael Clyton? I czy walka z nie przebierającą w środkach korporacją może się udać?
Prawnicy: kochani i nienawidzeni
Jest taki szmonces: po czym poznać, że most jest dobry? - Ano po tym, że jak wejdzie na niego dziesięć tysięcy prawników, to on się nie zawali. - A jak się zawali? – A, to znaczy, że to był doskonały most. Amerykanie, jak wynika z potężnej hollywoodzkiej filmografii, której scenerią jest sala sądowa, mają ambiwalentny stosunek do swoich prawników. Z jednej strony najchętniej posłaliby ich wszystkich na ten doskonały most. Z drugiej jednak kochają filmy o dzielnych rycerzach prawa, z piórem i teczką miast miecza i tarczy walczących o sprawiedliwość. Najlepiej, jeśli przechodzą po drodze duchową przemianę i z zadeklarowanego cynika wyłazi szlachetny idealista (patrz: „Ludzie honoru”, „Erin Brokovich”, „Czas zabijania”, „Raport Pelikana”, itd., itp.).
7 nominacji
Michael Clyton wpisuje się w ten nurt, dodając modny wątek ekologiczny i walkę z możnymi tego świata w imię słusznej sprawy (gatunek, w którym ostatnio specjalizuje się Clooney). Ale ogląda się go świetnie. Mroczne, chłodne kadry przyciągają uwagę, napięcie budowane jest skutecznie i za pomocą subtelniejszych środków niż wybuchy, pościgi i bezsensowna strzelanina. A George Clooney na ekranie to już czysta przyjemność – mógłby zagrać słup ogłoszeniowy, a to i tak byłby nader interesujący słup.
„Michael Clayton” ma nominacje dla: najlepszego filmu, aktora pierwszo- i drugoplanowego, aktorki drugoplanowej, za reżyserię, oryginalny scenariusz i muzykę.
Katarzyna Wężyk/iga
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Moonlith Plus