"11 minut" Jerzego Skolimowskiego startuje w konkursie głównym weneckiego festiwalu filmowego, który na razie ma dwóch faworytów do Złotych Lwów. To argentyński "El Clan" Pabla Trapero - opowieść o mrocznym czasie po upadku rządów junty oraz "Francofonia" Rosjanina Aleksandra Sokurowa - fatalistyczną opowieść o upadku Europy. Publiczność do tej pory najbardziej porwał zaś Eddie Redmayne w roli transgenderowej kobiety w "Dziewczynie z portretu".
Czy polski twórca i jego "11 minut" będą liczyć się w walce o Złote Lwy? Tego dowiemy się zapewne jeszcze dzisiaj późnym wieczorem, po pierwszych recenzjach branżowych mediów. Polski reżyser stosunkowo niedawno, 5 lat temu, triumfował w Wenecji. Otrzymał Nagrodę Specjalną Jury, na którego czele stał Quentin Tarantino, urzeczony obrazem "Essential Killing".
Jerzy Skolimowski przyzwyczaił nas do tego, że nie lubi mówić przed premierą o swoich filmach. Tradycyjnie więc niewiele wiemy o "11 minutach". Wiadomo, że obraz pokazuje 11 minut z życia kilku osób, których losy połączy jedno wydarzenie - przed upływem ostatniej sekundy jedenastej minuty. W filmie zobaczymy Wojciecha Mecwaldowskiego, Andrzeja Chyrę, Dawida Ogrodnika, Mateusza Kościukiewicza, Beatę Tyszkiewicz i Agatę Buzek. Autorem zdjęć jest Mikołaj Łebkowski.
"11 minut" to koprodukcja polsko-irlandzka, współfinansowana m.in. przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, Eurimages oraz Irish Film Board. Do kin trafi 23 października, a niebawem zostanie pokazany w konkursie głównym na Festiwalu Filmowym w Gdyni.
Mroczna Argentyna i upadająca Europa
Wenecki festiwal przekroczył półmetek. Jego goście chwalą poziom tegorocznej imprezy. Na razie wśród faworytów zgodnie wymienianie są dwa tytuły: argentyński "El Clan" Pabla Trapero i najnowszy film Rosjanina Aleksandra Sokurowa "Francofonia". Rosyjski reżyser wyjechał z Wenecji już ze Złotymi Lwami przed czterema laty, gdy nagrodzono go za "Fausta", i kto wie, czy nie powtórzy tego sukcesu w tym roku. Sokurow na zamówienie paryskiego Luwru nakręcił niezwykły film - opowieść o losach dzieł sztuki w okupowanej Francji, a zarazem przypowieść o upadku Europy. W "Francofonii" dokument płynnie łączy się z fabułą a główny wątek dopełniają refleksje reżysera na temat historii i sztuki XX i XXI wieku.
Wenecja uwielbia filmy, które za nic w świecie nie mogłyby powstać w nastawionym na zysk Hollywood. Czy jury pod wodzą Alfonso Quarona - twórcy "Grawitacji", ale i "Ludzkich dzieci" będących ponurą wizją przyszłości - doceni właśnie obraz Rosjanina? Wydaje się, że jego szanse są realne. Także m.in. dlatego, że zasiadający w jury zdobywca Oscara za "Idę" Paweł Pawlikowski jest wielkim fanem rosyjskiego kina i autorem wielu wybitnych dokumentów poświęconych Rosji, zrealizowanych w bliskiej Sokurowowi stylistyce.
W dodatku żaden z obrazów konkursowych w Wenecji nie był tak oblegany. Na każdy z trzech pokazów, jaki na Lido mają do dyspozycji dziennikarze, brakowało biletów.
Drugim tytułem wymienianym dotychczas jako kandydat do Złotych Lwów jest wstrząsający film Argentyńczyka Pabla Trapero "El Clan" - opowieść o mrocznym czasie lat 80. w Argentynie, tuż po upadku rządów junty. Reżyser pokazuje, że choć upadł reżim, mentalność mieszkańców - nabyta w latach, gdy okrucieństwo było normą - nadal nadaje ton ich poczynaniom. Z relacji prasowych wynika, że obraz będzie też argentyńskim kandydatem do Oscara.
Trapero opiera swój film na prawdziwych wydarzeniach. Historia sprzed 30 lat - gdy wyszło na jaw, że szanowana rodzina, tytułowy "Klan", odpowiedzialna jest za szereg porwań i morderstw - była głośna w całej Argentynie.
Depp ze złotymi zębami, Eddie Redmayne zmienia płeć
Jak zwykle na Lido największe tłumy ściągają, by zobaczyć gwiazdy, zwłaszcza hollywoodzkie. Dyrektorzy festiwalu, niegdyś im niechętni, poszli w końcu w ślady organizatorów canneńskiej imprezy i od kilku lat Wenecja również gwiazdami stoi. Tym razem największym magnesem okazały się w Wenecji dwie wyraźnie skrojone pod Oscary produkcje z gwiazdorami kompletnie na potrzeby swoich kreacji odmienionymi.
Pierwszy z filmów - "Dziewczyna z portretu" z Eddiem Redmaynem w głównej roli, o której głośno za sprawą szalonej promocji - startuje w głównym konkursie. Uhonorowany w ub.r. roku złotą statuetką za rolę Stephena Hawkinga aktor tym razem także wciela się w postać autentyczną. Gra Lili Elbe, urodzoną jako Einar Mogens Wegener, jedną z pierwszych osób na świecie, które przeszły udokumentowaną medycznie operację zmiany płci. Film w reżyserii Toma Hoopera (twórcy oscarowego "Jak zostać królem"), to niezwykła historia miłosna zainspirowana życiem Einara i jego żony Gerdy Wegener. Ich małżeństwo zostaje poddane próbie, kiedy Einar decyduje się na operację zmiany płci. Obraz zebrał mieszane recenzje, jednak publiczność nagrodziła go 10-minutową owacją na stojąco.
Drugi z przyszłorocznych oscarowych pewniaków to dramat gangsterski - pokazywany poza konkursem "Pakt z diabłem" Scotta Coopera. Obraz z obsadzonym w głównej roli Johnnym Deppem, makabrycznie zeszpeconym na potrzeby roli, to oparta na faktach historia dwóch mężczyzn, którzy po latach spotykają się ponownie i zaczynają prowadzić podejrzane interesy. Ich działalność prowadzi do jednej z największych afer w historii FBI.
Johnny Depp, ostatnio będący w centrum uwagi bardziej z powodu skandali niż ról (najpierw podczas wręczania Hollywood Film Awards pojawił się pijany i bełkotał do mikrofonu, a ostatnio nielegalnie wwiózł psy do Australii) dostał w końcu kreację, jaką Akademia lubi najbardziej - wymagającą fizycznej transformacji. Obraz zapowiadany jest jako wielki powrót Deppa.
Łysy, z widoczną nadwagą, ze złotymi zębami, niegdyś najseksowniejszy mężczyzna świata zapewne zostanie doceniony przez akademików. Sam film jednak zebrał kiepskie recenzje. Po projekcji pojawiły się też opinie, że Depp wygląda w nim jak bohater kolejnego filmu Tima Burtona, z którym od lat tworzą szczególny dość duet.
Nie wiadomo, czy Depp postanowił zostać na dobre przy nowym wizerunku, bo w Wenecji nadal błyskał złotymi zębami i zdumiewał fanki pokaźna tuszą. Nie odstępowała go przy tym na krok świeżo poślubiona małżonka - piękna aktorka Amber Heard.
A skoro o gwiazdach mowa, nie mogło zabraknąć również pięknych aktorek. W tym roku najczęściej pojawiała się w Wenecji 25-letnia gwiazda "50 twarzy Greya" Dakota Johnson, promująca aż dwa filmy. Pierwszym był wspomniany "Pakt z diabłem", gdzie partnerowała Deppowi, drugim zaś włoski "A Bigger Splash" Luki Guadagnino, remake głośnego francuskiego "Basenu" z Alainem Delonem i Romy Schneide sprzed pól wieku. I choć rewelacyjna Tilda Swinton przyćmiła ją całkowicie, to właśnie Dakota Johnson - córka Melanie Griffith - była najbardziej pożądaną aktorką na czerwonym dywanie.
Tegoroczny festiwal potrwa do 12 września. Tego dnia poznamy też nazwiska laureatów.
Autor: Justyna Kobus//rzw / Źródło: "The Guardian","The Hollywood Reporter", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kino Świat