Andrzej Wajda jest bezpośrednim spadkobiercą największych: Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wyspiańskiego - mówił w "Kropce nad i" Daniel Olbrychski, który grał w kilkunastu filmach zmarłego reżysera. - Polska straciła wszystko - dodała Krystyna Janda.
Andrzej Wajda zmarł w niedzielę wieczorem. Najsłynniejszy polski reżyser filmowy odszedł w wieku 90 lat.
"Mówił językiem filmowym to, co pisali najwięksi romantycy"
Monika Olejnik zapytała Krystynę Jandę i Daniela Olbrychskiego, jakim człowiekiem był Wajda.
- Cudownym - odpowiedziała Janda. Jak mówiła, jego filmy "były pisane sercem".
Olbrychski dodał, że reżyser był dla niego jak rodzina. - Jestem w rodzinie (aktor jest ojcem chrzestnym córki Wajdy - red.) i teraz zbieram tego dowody - mówił.
Jak wyjaśnił, odbiera telefony z kondolencjami od ludzi z całego świata.
- On umiał trafić do polskiego widza i nie tylko - kontynuował Olbrychski. - Mówił językiem filmowym to, co pisali najwięksi romantycy - ocenił.
- My sobie nie zdajemy sprawy z tego, kto umarł - zaznaczyła Janda i dodała, że "jego miłością była Polska. Andrzej Wajda znaczyło Polska".
Wspomnienie reżysera
Mimo miłości do ojczyzny, jak mówił Olbrychski, Wajda "zawsze miał wrogów nienawidzących go". Wyjaśnił, że rządzący mieli do niego dużo szacunku, ale reżyser spotykał się z atakami "mniej udanych artystów i nacjonalistów". - Ostatnie lata były trudne dla Wajdy - dodał.
Janda podkreślała, że mimo upływu lat reżyser był człowiekiem pełnym energii. - Mówił, że jak przestanie robić filmy, to umrze - powiedziała.
Olbrychski przyznał jej rację i dodał, że Wajda planował nakręcenie z nim na wiosnę kolejnego, czternastego już ich wspólnego filmu.
Aktor opowiedział, że gdy ostatnio widział reżysera na przyjęciu, ten zapytał go, ile razem filmów nakręcili. - Ja mówię mu, wiesz, ja to nawet dokładnie wiem, trzynaście - opowiadał Olbrychski. Wajda na to miał zwrócić się do żony słowami: "Kaśka, dlaczego nie zrobić czternastego na wiosnę? Już, róbmy. Ty znajdź jakiś scenariusz i na wiosnę robimy nasz czternasty. Trzynastka to nie jest najlepsza liczba, trzeba to przebić".
Janda dodała, że Wajda był bardzo samokrytyczny, lubił podejmować ryzyko i bardzo dbał o detale.
Jak mówiła, nigdy też nie mylił się co do obsadzania ról w filmach. - Nie potrafił ukryć, jeżeli ktoś mu się nie podobał. W ogóle Andrzej nie umiał udawać - powiedziała.
Wspominała też, jak bardzo był wymagający. - U niego trzeba było być gotowym na wszystko, każdego dnia. Ja mówię (do Wajdy - red.), każdy dzień u ciebie to jak miałabym wskoczyć na iglicę Pałacu Kultury i pofrunąć gdzieś dalej. Bo nigdy nie było wiadomo, co nas czeka - opowiadała.
Olbrychski: spadkobierca największych
Olbrychski podkreślił ponownie, że reżyser był wielkim Polakiem. - Jest bezpośrednim spadkobiercą największych: Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wyspiańskiego - ocenił.
Zapytany, jaki film uważa za najlepszy w dorobku Wajdy, Olbrychski powiedział, że nie może odpowiedzieć na to pytanie.
- To tak, jakbym miał wybierać, które z moich dzieci jest najzdolniejsze - powiedział. - Wszystkie kocham, nie umiałbym wybrać - dodał.
Janda zapytana, co przez śmierć Wajdy straciła Polska, odpowiedziała, że "wszystko". - Ja się czuję, jakby pół (Polski) umarło - powiedziała.
- Odszedł Wajda. Pustka - podsumował Olbrychski.
Wajda nie żyje
Andrzej Wajda był wybitnym reżyserem filmowym i teatralnym. W takich obrazach jak "Kanał" i "Popiół i diament" dokonał rozrachunku z czasami II wojny światowej. Współtworzył kino moralnego niepokoju. "Człowiekiem z marmuru" i "Człowiekiem z żelaza" pokazywał patologię czasu PRL. Ekranizował także wielkie dzieła literackie jak: "Popioły", "Wesele", "Panny z Wilka" czy "Pan Tadeusz".
Wajda zmarł w niedzielę wieczorem. Miał 90 lat.
Autor: mw//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24