Fani "Top Gear” pożegnali Jeremy'ego Clarksona. Telewizja wyemitowała ostatni odcinek z udziałem dziennikarza. Podczas ujęć ze studia prowadzącym, Richardowi Hammondowi i Jamesowi Mayowi, towarzyszył jednak nie on sam, ale plastikowy słoń o imieniu Jeremy.
Sporych rozmiarów zwierz miał swoją symbolikę. Angielskie wyrażenie „elephant in the room”, czyli słoń w salonie, mówi o dużym problemie, o którym nie chce się dyskutować.
Takim problemem był dla stacji Clarkson. Kilka miesięcy temu BBC zdecydowało , że zakończy z nim współpracę. Stało się to po tym, jak popularny prezenter uderzył jednego z producentów programu. Podczas emisji Hammond i May nie wspomnieli o swoim koledze ani słowa.
Studio bez publiczności
Odcinek składał się z dwóch materiałów filmowych, nagranych jeszcze przez wybuchem afery z udziałem Clarksona. W studiu, wyjątkowo, zabrakło publiczności.
Nieobecny pożegnał się z widzami tuż po programie, za pomocą Twittera. "Wielkie podziękowania za wsparcie i motywowanie mnie przez te wszystkie lata. Jestem smutny i jest mi bardzo przykro, że wszystko skończyło się w ten sposób" - napisał Clarkson.
Autor: TG / Źródło: bbc.co.uk, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: BBC