Mieszkaniec rosyjskiej prowincji wyszedł na ulicę i przez przypadek obejrzał "Lewiatana" - ten żart, podchwycony przez rosyjskich internautów, odzwierciedla, czym dla Rosji jest film Andrieja Zwiagincewa. Dawno już żaden z rosyjskich obrazów nie wzbudził w tym kraju - a także na świecie - tak skrajnych emocji. W tegorocznym wyścigu po Oscary to właśnie "Lewiatan" jest najgroźniejszym konkurentem "Idy", z którą wygrał już walkę o Złote Globy.
"Najwięksi światowi bukmacherzy nie potrafią stwierdzić, kto będzie liderem oscarowego konkursu w kategorii: najlepszy film nieanglojęzyczny" - napisała na początku lutego rosyjska gazeta "Izwiestia". "Szanse obu filmów na wygraną są oceniane po równo. To bardzo rzadki przypadek, świadczący o tym, że eksperci nie są w stanie przewidzieć wyniku wyścigu. Tym sposobem intrygi wokół przyznania statuetki osiągnęły maksimum" - podkreśla dziennik.
Czymże więc jest "Lewiatan" - który, w przeciwieństwie do "Idy" - nie opowiada o rozliczeniach z przeszłością?
Powiedział: teraz usłyszeli wszyscy. I się zastrzelił
"Lewiatan" to historia Nikołaja, mieszkającego na północy Rosji. Dom na brzegu zalewu wybudował ojciec Nikołaja. Miejscowy mer usiłuje odebrać mężczyźnie jego własność, by w tym miejscu postawić budynek na działalność komercyjną. W wyniku tragicznego splotu okoliczności w tym samym czasie bohater filmu, grany przez Aleksieja Sieriebriakowa, traci żonę i zostaje oskarżony o jej zabójstwo.
Sieriebriakow niemal nie opuszczał planu i spędził w miejscowości Teriberka - gdzie kręcono zdjęcia - 2,5 miesiąca.
W dramacie społeczno-politycznym zagrali także m.in. Roman Madianow, Jelena Liadowa i Władimir Wdowiczenkow. Ten ostatni został zaakceptowany do swej roli po zdjęciach próbnych na wczesnym etapie przygotowań. Zanim doszło do realizacji projektu, otrzymał propozycję zagrania w brytyjskim filmie „Morze Czarne” w reżyserii Kevina MacDonalda, z Jude'em Law w roli głównej. Stracił już nadzieję na rolę u Zwiagincewa i wstępnie przyjął propozycję Brytyjczyków, ale wtedy dowiedział się, że będzie grał w „Lewiatanie” i wybrał to zadanie aktorskie.
Autorem zdjęć jest Michaił Kriczman, za swą pracę przy "Lewiatanie" nagrodzony na festiwalu operatorów Camerimage w Bydgoszczy.
Pomysł na film zrodził się w 2008 roku. Podczas zdjęć do „New York, I Love You” tłumaczka opowiedziała Zwiagincewowi historię Marvina Johna Heemeyera, spawacza ze stanu Kolorado, który stanął do walki z wielką korporacją.
Nowi właściciele ogromnej fabryki cementu postanowili wykupić od Heemayera warsztat, mieszczący się na terenie ich firmy. Marvin nie zgadzał się na ustępstwa, dlatego kierownictwo fabryki ogrodziło warsztat płotem, uniemożliwiając mu transport wytworzonych towarów.
Mężczyzna walczył o swoją własność, jednak przegrywał sprawy w sądach kolejnych instancji. Wtedy postanowił się zemścić: przez półtora roku tworzył opancerzony buldożer, odporny na kule i granaty. Zaspawał się w nim i ruszył ze swojego warsztatu, niszcząc po drodze budynki fabrycznego molocha. Dotarł do pobliskiego miasta, gdzie zniszczył kilka gmachów publicznych i redakcję miejscowej gazety. Policja usiłowała go powstrzymać, w stronę pojazdu wystrzelono ponad 200 kul, usiłowano mu zatarasować drogę przeszkodami z barakowozów, jednak na nic się to zdało.
Na koniec dzieła zniszczenia Marvin John Heemeyer oświadczył przez głośniki, że „dotychczas nikt nie chciał go słuchać, teraz usłyszeli wszyscy”, po czym się zastrzelił. Był jedyną ofiarą tego szaleńczego rajdu.
Rosyjskie piekło: oskarżenie, więzienie, sąd, łagier
W 2009 roku Zwiagincew przeczytał tekst autorstwa Henryka von Kleista o wydarzeniu, które niezwykle przypominało historię spawacza z Kolorado. Ta historia rozgrywała się w Europie w czasach Marcina Lutra, kilka wieków temu. Zestawienie tych zdarzeń sprawiło, że reżyser uznał, iż historia walki człowieka z władzą jest wieczna i że może się wydarzyć w dowolnym miejscu na świecie.
Pierwszy scenariusz powstał zimą 2010 roku. Oleg Niegin opisał wydarzenia z Kolorado, przeniósł jednak akcję do Rosji. Dokładnie odtworzone zostały zarówno konflikt Marvina Johna Heemayera z władzą, jak jego bunt i ostatecznie zemsta na korporacji. Film miał nosić nazwę „Batia” („Ojczulek”). Scenariusz nie został jednak zaakceptowany przez producenta, Aleksandra Rodniańskiego.
Druga wersja została ukończona jesienią 2012 roku. Wtedy scenariusz nosił już tytuł „Lewiatan” i zawierał odniesienia zarówno do historii Heemayera, jak też do losów Hioba oraz do traktatu filozoficznego Thomasa Hobbesa „Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego”.
Reżyser mówił w wywiadzie dla dziennika "Moskowskij Komsomolec": - To artystyczna wizja, która narodziła się podczas obserwacji. Tego, co przeczytane, zobaczone, usłyszane. Oleg Niegin, scenarzysta filmu, czerpał informacje ze źródła. Przyjaźni się z żoną mężczyzny, który sam przeszedł przez piekło: oskarżenie, więzienie, sąd, łagier. Ta kobieta, Olga Romanowa, stworzyła społeczność "Ruś siedząca" (w więzieniach - red.). Po rozmowach z nią i jej mężem okazało się, że w naszym kraju panuje całkowite bezprawie, a historia naszego bohatera to kropla w morzu. W Rosji wciąż powtarza się ten sam scenariusz: człowiek za nic trafia za kratki na wiele lat tylko dlatego, że odmówił płacenia haraczu albo stanął komuś na drodze. Zresztą, tak było również w przeszłości, wystarczy przypomnieć sobie twórczość Warłama Szałamowa, całą sowiecką historię, GUŁAG-i - podkreślał Andriej Zwiagincew.
Po obejrzeniu filmu stwierdzili, że jest „doskonały”
Utrzymany w mrocznej tonacji film nazywany jest „najbardziej zaludnionym” dziełem Zwiagincewa. Dotychczasowe jego obrazy - "Elena", "Powrót" czy "Wygnanie" - były kameralne, opowiadały historie kilku osób. W „Lewiatanie” mamy ośmioro głównych bohaterów, a wraz z rozwojem akcji dołączają do nich kolejne ważne postaci. W sumie bohaterów jest piętnaścioro. Castingi trwały niemal rok.
W poszukiwaniu plenerów ekipa jeździła po całej Rosji. Odwiedziła ponad 70 miast, dotarła nawet na Białoruś. Ostatecznie wybrano miejscowość Teriberka, położoną na brzegu Morza Barentsa w obwodzie murmańskim. Mieszkańcy zobaczyli film jeszcze przed jego rosyjską premierą – twórcy przyjechali, by zaprezentować dzieło ludziom, którzy żywo interesowali się zdjęciami i chętnie uczestniczyli w scenach zbiorowych. Po obejrzeniu obrazu uznali, że jest „doskonały”.
Kręcenie zajęło 67 dni zdjęciowych, montaż – ponad 50 dni. Film został pokazany selektorom festiwalu w Cannes jeszcze przed ostateczną wersją montażu i zgraniem dźwięku. Został jednak wybrany do konkursu głównego, a jego premiera miała miejsce w ostatnim dniu festiwalu – 23 maja 2014 roku.
Najwięcej kontrowersji wywołał wątek duchownego, który niemal rządzi całym miastem i jest ostatnią instancją, do której należy podejmowanie decyzji o losach mieszkańców. Radzi się go i posłusznie wykonuje jego rozkazy nawet mer. W swej ojczyźnie reżyser został zaatakowany za "antyklerykalizm i brak kręgosłupa moralnego" oraz "oczernianie Kościoła prawosławnego".
Tymczasem igumen (wysoki rangą duchowny prawosławny) Spirydon na portalu Prawosławie i Świat napisał: "Jeśli porównamy 'Lewiatana' Zwiagincewa i 'Antychrysta' von Triera, ten ostatni przegra, ponieważ wziął od syna szatana jedynie imię, podczas gdy 'Lewiatan' go pokazuje. W filmie jest niby biskup, są niby duchowni, jest niby świątynia, ale nie widać Kościoła, a zatem nie ma i antyklerykalizmu". Metropolita murmański i mończegórski Simon podziękował nawet reżyserowi za film, który nakręcono na terenie podlegającej mu metropolii i stwierdził, że w filmie "pokazano życiowe problemy kraju".
"Najstraszniejsze są tu chyba jasne twarze niewinnych dzieci"
Czołowi rosyjscy krytycy uznali "Lewiatana" za najlepsze dzieło Zwiagincewa, a jednocześnie jeden z najmocniejszych rosyjskich filmów dekady, najlepiej opisujący rzeczywistość współczesnej Rosji.
Wiele kontrowersji, a wręcz nawoływań do zakazu dystrybucji filmu ze strony działaczy prawicowych i cerkiewnych wywołał język, jakim rozmawiają bohaterowie. Często przeklinają. Dlatego też obraz wszedł do rosyjskich kin w wersji ocenzurowanej, bez wulgaryzmów.
Kolejny zarzut dotyczył "nadmiernego picia alkoholu". Z tym wiąże się zresztą anegdota. W jednej ze scen bohaterowie, siedząc nad brzegiem jeziora, wychylają po szklance wódki. Z powodu błędu rekwizytora w trakcie pierwszego ujęcia aktorzy dostali butelkę prawdziwego trunku. Aktorzy wypili alkohol i dopiero po zakończeniu ujęcia powiedzieli ekipie, że to, co pili, to nie była woda udająca wódkę. Uznali zresztą, że taki był zamysł reżysera.
Jeszcze więcej problemów miał film po tym, jak obejrzał go minister kultury Władimir Miedinskij. Kierowany przez niego resort był jednym ze sponsorów produkcji. Reżyser wspominał, że po obejrzeniu filmu minister kultury stwierdził, że w Rosji "tak nie piją". Miedinskij jest przekonany, że sztuka powinna pokazywać człowiekowi pozytywne strony życia, mówić mu, że wszystko jest dobrze, a także podnosić widza na duchu.
- Są jednak ludzie, którzy patrzą na świat inaczej, i cieszę się, że takie filmy również dostają wsparcie od państwa - skomentował Zwiagincew.
"'Lewiatan' faktycznie jest bardzo mroczny" - napisał dziennikarz gazety "Izwiestia". "Nie ma tu żadnego światełka na końcu tunelu, a najstraszniejsze są tu chyba jasne, otwarte twarze niewinnych dzieci, które - zdaniem Zwiagincewa - również trafią do paszczy lewiatana. Cały ten koszmar nie niszczy jednak ciężkiego, męczącego, ale jednak następującego katharsis, które następuje w duszy widza wraz z napisami końcowymi" - pisze recenzent.
Obsypany nagrodami
Film Andrieja Zwiagincewa został okrzyknięty przez krytyków wydarzeniem filmowym 2014 roku. Zdobył m.in. Złoty Glob w kategorii „Najlepszy film zagraniczny”. Scenariusz Andrieja Zwiagincewa i Olega Niegina został nagrodzony Złotą Palmą w Cannes, a operator Michaił Kriczman zdobył Złotą Żabę na festiwalu Camerimage.
Poza nagrodami film zdobył też ogromną liczbę nominacji w kategorii: film nieanglojęzyczny, m.in. do nagrody Europejskiej Akademii Filmowej (przegrał z „Idą”), BAFT-y (tu również przegrał z „Idą”) i Critic’s Choice (wygrał „Turysta” Rubena Ostlunda).
Teraz twórcy z niecierpliwością czekają na rozdanie Oscarów, uznawanych za najważniejsze nagrody filmowe na świecie.
Krytycy podkreślają, że na decyzję Akademii Filmowej może wpłynąć sytuacja polityczna na Ukrainie i w Rosji, i że laur może przypaść właśnie temu filmowi, pokazującemu Rosję mroczną, skorumpowaną i pijaną.
Hit dystrybucji
"Lewiatan" nie może jednak narzekać na popularność w swoim kraju. W dniu premiery był pokazywany w 650 salach w całej Rosji, choć pierwotnie dystrybutorzy i producenci liczyli na 300 sal - co i tak byłoby dobrym wynikiem dla niszowego dramatu. "W 2014 roku jedynie 30 filmów rosyjskich było pokazywanych w więcej niż 500 kopiach - zauważyła ekonomiczna gazeta "Wiedomosti".
Producenci musieli jednak zdecydować się na ocenzurowanie wersji kinowej. Wprowadzenie filmu do dystrybucji stało pod znakiem zapytania ze względu na niezgodność "Lewiatana" z ustawą o zakazie używania przekleństw w mediach i dziełach sztuki. Ustawa weszła w życie 1 lipca zeszłego roku. Później podjęto decyzję o zmianie ścieżki dźwiękowej filmu. Tam, gdzie w pierwotnej wersji padał "mat", czyli wulgaryzmy, aktorzy bezgłośnie poruszają ustami.
Kadry z filmu "Lewiatan":
Na początku roku w internecie pojawiła się piracka kopia "Lewiatana", która zawiera pierwotny "mat". Jak twierdzi producent filmu Aleksandr Rodnianski, ściągnięto ją z sieci nielegalnie ok. 1,8 mln razy w ciągu pierwszych dwóch tygodni. Agencja AFP podała, że film obejrzało dotąd 3-6 mln osób.
Newsy, ciekawostki o aktorach i samych Oscarach możecie śledzić w naszym specjalnym magazynie Oscary 2015. Zapraszamy też na relację na żywo tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 22 na 23 lutego.
Autor: Agnieszka Szypielewicz//rzw / Źródło: gazeta.ru, colta.ru, slon.ru, "Nowaja Gazieta", "Izwiestia", TASS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Sony Pictures Classics