Zamożne Rosjanki oburzają się, że dom mody Chanel nie chce im sprzedawać swoich akcesoriów. Ani w Rosji, ani w Paryżu czy Dubaju. Nagrywają dramatyczne apele zachęcające do walki z "rusofobią". I publicznie niszczą posiadane przez siebie torebki Chanel.
W odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę wiele modowych marek wycofało się z rosyjskiego rynku. Butiki w Moskwie czy Petersburgu zostały zamknięte, zamówienia internetowe nie są przyjmowane. Ale dla najbogatszych Rosjan to początkowo nie było wielkim problemem. I tak robili zakupy w Paryżu, Londynie czy Mediolanie. Marka Chanel zdecydowała się i temu przeciwdziałać.
Oświadczenie: nie będę tej torebki nosić w Rosji
Jako pierwsza alarm podniosła Liza Litwin, znana projektantka wnętrz. Opowiedziała, że gdy obywatelka Rosji chce coś kupić w dubajskim butiku Chanel, musi podpisać oświadczenie, w którym deklaruje, że będzie z danej rzeczy korzystać wyłącznie poza granicami Federacji Rosyjskiej. W oświadczeniu miało znaleźć się zdanie, że podpisująca "nie mieszka w Rosji i nie będzie jej (torebki Chanel) nosić w Rosji".
Historia opowiedziana przez Litwin została opublikowana na łamach prokremlowskiego tabloidu "Komsomolska Prawda", dlatego jej prawdziwość i rzetelność mogą budzić pewne wątpliwości. Nie wzbudziły ich jednak w rosyjskich celebrytkach.
Rosjanki tną torebki
Trudno powiedzieć, jaką moc prawną ma takie oświadczenie, jednak wśród dotychczasowych wielbicielek i klientek paryskiego domu mody wywarło piorunujące wrażenie. Bywalczynie butików Chanel rzuciły się do swoich szaf i garderób, by przed obiektywem kamery niszczyć posiadane przez siebie torebki z połączonymi literami "C". Podczas nagrań mówią dużo o tym, jakim ciosem jest dla nich polityka firmy i jak bardzo upokorzone i skrzywdzone się czują.
"Po tym, jak dowiedziałam się o polityce marki wobec Rosjan, postanowiłem usunąć te torebki z mojego codziennego życia, dopóki sytuacja się nie zmieni. (…) (Marka Chanel) uznała, że ma prawo poniżać ludzi, moich rodaków, postanowiła dyskryminować ludzi ze względu na narodowość, czego nie będę tolerować" – napisała na Instagramie didżejka Jekatierina Gusewa. Zaznaczyła, że "tym filmem nie wzywa do niszczenia rzeczy jakichkolwiek marek".
"Chcę tylko powiedzieć, że ani jedna torba, ani jedna rzecz nie jest warta wyrzeczenia się mojej miłości do Ojczyzny i mojego szacunku dla siebie" – wyjaśniła didżejka.
Celebrytka podkreśliła też, że aby podjąć tę formę "walki z rusofobią", nie trzeba być zamożną posiadaczką markowych dodatków. Równie skuteczne będzie "narysowanie logo Chanel na kartce papieru i przecięcie go lub przekreślenie".
Zostawiła w butikach Chanel milion euro i teraz czuje się upokorzona
"Ofiarą" nowej polityki Chanel miała paść też celebrytka Anna Kałasznikowa, która twierdzi, że usłyszała od kierownika butiku: "Wiemy, że jesteś gwiazdą z Rosji i twoje zakupy natychmiast tam trafią, więc nie możemy ci sprzedać produktów naszej marki". Na złe traktowanie skarży się również producentka muzyczna Jana Rudkowska, żona mistrza olimpijskiego w łyżwiarstwie figurowym, która według własnych obliczeń "zostawiła w butikach Chanel milion euro", a teraz czuje się upokorzona.
Rosjanki dramatycznie operujące nożyczkami można zobaczyć na Instagramie pod hasztagiem #ChanelДавайДоСвидания ("Chanel, pożegnajmy się"). Autentyczność niszczonych akcesoriów pozostaje jednak pod znakiem zapytania.
Chanel wyjaśnia
Do sprawy odniosła się rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, pisząc na Tweeterze: "Kilku blogerów poinformowało dzisiaj, że butiki @Chanel za granicą odmawiają sprzedaży swoich produktów obywatelom Rosji. Osoby kierujące dziedzictwem 'wielkiej Coco' znalazły sposób na przyłączenie się do rusofobicznej kampanii". Zacharowa zrobiła też aluzję do historii Coco Chanel, posądzanej o kolaborację z Trzecią Rzeszą w czasie II wojny światowej.
Jak podaje "Daily Mail", francuska centrala Chanel potwierdziła nową politykę i wyjaśniła, że została zmuszona do jej zastosowania ze względu na sankcje UE i Szwajcarii na towary luksusowe.
"Najnowsze ograniczenia sankcyjne Unii Europejskiej i Szwajcarii zabraniają sprzedaży, bezpośrednio lub pośrednio, przedmiotów luksusowych jakiejkolwiek osobie fizycznej, prawnej lub podmiotowi w Federacji Rosyjskiej lub do użytku w Federacji Rosyjskiej” – czytamy w oświadczeniu. Marka wyraziła też zrozumienie dla faktu, że te środki "spowodowały pewne niedogodności dla niektórych klientów" i zapowiedziała udoskonalenie procedury.
Źródło: TVN24