Należy do najwybitniejszych i najoryginalniejszych współczesnych reżyserów, mimo iż ostatnie lata były dla niego mniej udane. Powrotem do wielkiej formy był nominowany do Oscara w 8 kategoriach "Marsjanin". Ridley Scott obierze prestiżową nagrodę American Cinematheque, która jest przyznawana "za wkład w rozwój światowej kinematografii".
Zasłynął jako twórca najbardziej oryginalnych produkcji science fiction w historii kina takich jak "Obcy - ósmy pasażer Nostromo", a nade wszystko kultowego "Łowcy androidów" - adaptacji powieści Philipa Dicka "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach"? Później zaskoczył feministyczną opowieścią z gatunku kina drogi "Thelma i Louise", by wreszcie nakręcić epickie, kostiumowo-historyczne widowisko "Gladiator", z akcją osadzoną w starożytnym Rzymie, które w 2001 roku zgarnęło 5 Oscarów, w tym dla najlepszego filmu.
Scott jest jednym z niewielu artystów, którzy z powodzeniem łączą działania czysto komercyjne (jest twórcą ponad 2 tysięcy głośnych filmów reklamowych) z realizacją ambitnego, a jednak kasowego kina.
Skok na duży ekran
Ridley Scott urodził się w 1937 r. w South Shields w Wielkiej Brytanii. Uczęszczał do elitarnego Royal College of Art w Londynie, skąd trafił do telewizji BBC. Szybko awansował na stanowisko niezależnego reżysera, a już w 1967 r. opuścił telewizję i otworzył wraz z młodszym bratem Tonym Scottem, potem także znanym reżyserem, własną firmę producencką - Ridley Scott Associates. Bracia zaczęli od tworzenia reklam na potrzeby telewizji, których pomysłodawcą był zwykle Ridley. Przez kolejnych 10 lat sporo z nich zostało nagrodzonych, bowiem Ridley zamieniał je w małe dzieła sztuki. Najbardziej znana "Boy on Bike" dla firmy produkującej mąkę i pieczywo, w ankiecie z 2006 r. została uznana za ulubioną reklamę wszech czasów w Wielkiej Brytanii.
Tony Scott zawsze pozostawał w cieniu przebojowego brata, choć z czasem nakręcił tak głośne filmy jak "Zagadka nieśmiertelności" z Catherine Deneuve i Davidem Bowie czy"Top Gun". Ridley Scott debiutował na dużym ekranie w 1977 r. filmem "Pojedynek" podstawie opowiadania Josepha Conrada. Choć otrzymał nagrodę za najlepszy debiut reżyserski na MFF w Cannes, w USA okazał się kasową klapą.
To był czas, gdy do kin trafiły "Gwiezdne wojny" i Ridley dostrzegł nowe możliwości w filmach z efektami specjalnymi. W 1979 r. na ekrany trafiło jego przełomowe dzieło "Obcy – ósmy pasażer Nostromo" - horror science fiction, który uczynił go sławnym na świecie. Scenografia, klimat filmu i nacisk położony na realizm uczyniły z "Obcego..." dzieło ponadczasowe, a niebawem miały powstać jego kolejne części.
"Łowca androidów" - kultowe science fiction
Styl filmowy Scotta od początku charakteryzował się dbałością o szczegóły scenograficzne i innowacyjnym, tworzącym niezwykła atmosferę oświetleniem. Naśladują go kolejne pokolenia filmowców.
W 1980 r. reżyser kręci obraz, który, w co dziś trudno uwierzyć, zyskuje dość chłodne recenzje, by po latach zostać uznanym za największe arcydzieło kina science fiction. "Łowca androidów", znakomita adaptacja prozy Philipa Dicka, z Harrisonem Fordem w roli głównej, to po rozrywkowych "Gwiezdnych wojnach", z którymi przyszło filmowi rywalizować, dzieło o wiele bardziej ambitne, nie dające łatwych, optymistycznych odpowiedzi, w którego montaż ingerowali niestety, ku oburzeniu reżysera, producenci. 10 lat po premierze obrazu Scott wpuścił jednak do kin nietkniętą przez nich wersją reżyserską. Wówczas dopiero krytycy i widzowie oszaleli na jego punkcie. Obraz zyskał status dzieła kultowego.
Bohaterem filmu jest członek specjalnego oddziału policji (Ford), tropiący i eliminujący replikantów - maszyny stworzone przez ludzi do wykonywania niebezpiecznych zadań, ukrywających się w Los Angeles. Nie przypuszcza jednak, że z piękną replikantką Rachael połączy go uczucie, przed którym nie będzie łatwo uciec i za sprawą którego wykonanie powierzonego mu zadania będzie wyjątkowo trudne. Futurystyczna wizja Los Angeles roku 2019 zadawała pytania o człowieczeństwo, religię, granice i cel postępu. Scott nie nakręcił wiernej wersji literackiego pierwowzoru, wzbogacił swoją opowieść o elementy klasycznego kina noir (unikające jasnego podziału na dobro i zło, moralizowania i happy endów).
Obraz trafił do setki najwybitniejszych filmów w historii kina przygotowanej przez American Film Institute.
Kobiece kino męskiego reżysera
"Łowca androidów" umocnił wyjątkową pozycję Scotta, który z czasem sam przejmował rolę producenta własnych filmów, uwalniając się w ten sposób od cudzych wymagań. Następne jego filmy nie były aż tak dobre, a na kolejne wybitne dzieło reżyser kazał nam czekać do 1991 roku.
Kolejnym filmem "Thelma i Louise" Scott znów zaskoczył wszystkich. Tym feministycznym z ducha dziełem wybitny specjalista od męskiego kina naraził się konserwatywnej części krytyków, ośmieszając patriarchalną i zacofaną prowincję amerykańską. Amerykańska skrajna prawica żądała nawet wprowadzenia zakazu pokazywania filmu młodym kobietom w obawie przed buntem gospodyń domowych. Obraz odniósł jednak wielki sukces i 5 nominacji do Oscara, z których jedna (za najlepszy scenariusz) zamieniła się w statuetkę.
Bohaterami są przyjaciółki - upokarzana przez męża gospodyni domowa (Geena Davis) oraz obdarzona temperamentem kelnerka (Susan Sarandon). Zmęczone rutyną prowincjonalnego życia postanawiają udać się na wycieczkę. W konfrontacji ze zdominowaną przez mężczyzn rzeczywistością, zaatakowane, popełniają zbrodnię, a wycieczka zamienia się w desperacką ucieczkę przed policją. Obie w jej trakcie przechodzą ewolucję przeistaczając się w kobiety zbuntowane, gotowe walczyć o siebie i należne im prawa.
Obraz Scotta do dziś uchodzi za jeden z najbardziej porywających filmów o pragnieniu wolności i pasji życia.
Oscary, spadek formy i odrodzenie
Następna dekada to powrót Scotta do typowo męskiego kina, choć bez dzieł wybitnych. Dopiero początek nowego wieku przyniósł film, który przez jednych uznany za wybitny, przez innych za sympatyczne kino rozrywkowe, zdobył aż 5 Oscarów - w tym dla najlepszego filmu.
Mowa oczywiście o "Gladiatorze", osadzonej w starożytnym Rzymie opowieści o dramatycznym losie jednego z najwybitniejszych rzymskich wodzów generała Maximusa, którego chory cesarz Marek Aureliusz pragnie uczynić następcą tronu.
Dla Scotta inspiracją dla filmu był między innymi obraz Jean-Léona Gérôme'a "Pollice Verso" z 1872 r. W tytułowej roli obsadził wtedy mało znanego Russella Crowe'a , który za kreację Maximusa odebrał Oscara i stał się gwiazdą pierwszej wielkości. Choć część krytyków (i historyków) zarzucała Scottowi niewiarygodność losów bohaterów, on sam podkreślał, iż "Gladiator" nie jest filmem analizującym upadek Imperium Rzymskiego i mechanizmy władzy starożytnych cesarzy, a jedynie obrazem przygodowym.
Kolejne filmy Scotta (z wyjątkiem "Helikoptera w ogniu" zrealizowanego zaraz po "Gladiatorze") zwiastowały spadek formy. Wydawało się też, że reżyser zrezygnował z indywidualnego charakteru swoich dzieł, poddając się dyktatowi komercji. Powstałe w tym czasie tytuły, jak choćby nieudana kontynuacja losów Hannibala Lectera, której nie chciał się podjąć Jonathan Demme ("Hannibal"), dramat historyczny "Królestwo niebieskie" którego nie znosi sam reżyser czy wreszcie opowieść o losach Mojżesza "Exodus: Bogowie i królowie", będąca filmem kompletnie chybionym, sprawiły, że pisano nawet, iż wielki Ridley Scott nie ma już niczego ciekawego do powiedzenia w kinie. Nawet zapowiadany jako wielkie wydarzenie "Prometeusz" zawiódł.
Przełom nastąpił dopiero w ub.r. za sprawą "Marsjanina" z Mattem Damonem w głównej roli. Historia astronauty, który w wyniku nieudanej ekspedycji zostaje sam na Marsie i mimo marnych zapasów i zerwanej łączności stara się przetrwać za wszelką cenę, przypomniała widzom, że Scott to artysta pełną gębą.
Pełna humoru opowieść o woli walki, harcie ducha i ludzkiej solidarności okazała się sukcesem box office'ów, zebrała pozytywne recenzje i zdobyła entuzjazm widzów. Fani reżysera odetchnęli z ulgą. Ridley Scott wrócił do formy.
Pozostaje więc ze spokojem już poczekać na zapowiedziany na 2017 r. kolejny popis reżyserskich umiejętności - film "Alien: Przymierze". Wcześniej w ręce reżysera trafi zasłużona nagroda American Cinematheque. Jej laureatami byli m.in. Martin Scorsese, Sydney Pollack, Mike Nichols i Francis Ford Coppola.
Autor: Justyna Kobus / kk / Źródło: "Variety", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock.com | Helga Esteb