Rickroll sprawił, że Rick Astley wrócił na wielkie sceny, a "Never Gonna Give You Up" znów jest wielkim przebojem, który tylko na jednej platformie społecznościowej ma 1,4 miliarda wyświetleń. Artysta, w rozmowie z BBC przyznał, że zaakceptował żartobliwy trend w internecie, choć inni mogliby się "przestraszyć takiego sukcesu".
"Never Gonna Give You Up" Ricka Astleya to jeden z popularniejszych utworów w sieci i bez wątpienia największy przebój artysty. Po 36 latach od premiery na piosenkę możemy trafić praktycznie wszędzie (o czym później), a ludzie dużo młodsi niż sam utwór, świetnie bawią się przy niej na imprezach. Co ciekawe, sam Astley, który dzięki hitowi wrócił triumfalnie po latach na wielkie sceny, miał go w pewnym momencie dość. Jak i całej swojej muzycznej kariery. W rozmowie z BBC zdradził, że nie śpiewał "Never Gonna Give You Up" przez 15 lat.
ZOBACZ TEŻ: Britney Spears twierdzi, że była w ciąży z Justinem Timberlakiem. W biografii pisze o aborcji
Czym jest rickroll?
Nagrany w wakacje 1987 roku singiel Ricka Astleya "Never Gonna Give You Up" wrócił po latach i zyskał ogromną popularność w mediach społecznościowych, choć w dość przewrotny sposób. Piosenka pojawia się w ramach internetowego dowcipu, gdzie w kulminacyjnych momentach filmików wideo, czy w ciągu ciekawych informacji, zamiast finału widzimy fragment piosenki z tańczącym artystą, albo link do niej. Rickroll (rickrolling), bo tak nazwano zjawisko, okazał się na tyle popularny, że ma swoje hasło w Wikipedii. A przebój w serwisie YouTube ma na koncie już 1,4 miliarda (!) odtworzeń.
Rick Astley, który promuje właśnie swoją nową płytę "Are We There Yet?", był wielką gwiazdą lat 80. W latach 90. przeżył jednak rozczarowanie rynkiem muzycznym. Jak przypomina BBC, dekadę później postanowił wrócić, nie osiągnął jednak tego poziomu popularności, co wcześniej. Przełomem był rickroll. Dzięki internetowemu żartowi i niezwykłej popularności "Never Gonna Give You Up" również sam wykonawca musiał zmienić nastawienie do piosenki, choć - jak przyznał - wcześniej nie śpiewał jej przez 15 lat. - Część artystów mogłoby się przestraszyć takiego sukcesu i uciec, co byłoby zrozumiałe. Ale ja nauczyłem się spokojnie to akceptować. Ponownie nawiązałem w pewnym sensie kontakt z piosenką - mówi w BBC. I dodaje: - Nie chcę z tego rezygnować, ponieważ otworzyło mi to wiele drzwi.
I rzeczywiście, muzyk znów święci triumfy. Jeden z ostatnich, to tegoroczny występ na słynnym festiwalu Glastonbury. - Bez moich starych piosenek i bez rickrollingu z jego własnym małym wszechświatem, nie dostałbym zaproszenia - mówi Rick. - Od czasu do czasu zdarza mi się przemycić nową piosenkę, gdy nikt nie patrzy, ale bez tej historii nie byłoby mnie tam - śmieje się artysta.
Źródło: BBC