Majowe premiery kinowe to przede wszystkim dosadne, mądre, przewrotne i poruszające opowieści o buncie. Nie tylko kreowanych postaci, ale również buncie twórców wybranych filmów. Na co pójść do kina w maju? Oto autorski przegląd filmowych premier.
Ostatnie lata pokazują, że majowa pogoda lubi płatać nam figle. Idealnym pomysłem na pochmurne dni jest kino. Chociaż aura nas nie rozpieszcza, to robią to rodzimi dystrybutorzy, którzy na maj przygotowali 21 nowości. Dziennikarz i reporter tvn24.pl Tomasz-Marcin Wrona wybrał pięć najciekawszych premier kinowych maja.
"Fucking Bornholm"
Na bunt nigdy nie jest za późno - takie przesłanie niesie najnowsza tragifarsa Anny Kazejak "Fucking Bornholm". Reżyserka skorzystała z popularnej struktury narracyjnej, by przyjrzeć się kondycji ludzkich relacji - w różnych ich odsłonach.
Maja (Agnieszka Grochowska), Hubert (Maciej Stuhr) wraz z przyjacielem Dawidem (Grzegorz Damięcki) i jego nową partnerką Niną (Jaśmina Polak), docierają do kempingu na duńską wyspę Bornholm. Miał to być typowy majówkowy wypad z przyczepami kempingowymi typowych przedstawicieli klasy średniej. Już pierwszej nocy dochodzi do incydentu, w który wmieszany został młodszy syn Mai i Huberta. Wzburzona matka oskarża syna Dawida o skrzywdzenie jej dziecka. Incydent powoduje wybuch skrywanych emocji, lawinę kłótni i rzucone zostaną słowa, z których nikt nie będzie mieć szansy się wycofać. Ciąg kolejnych zdarzeń powoduje, że Maja buntuje się wobec utkanego hipokryzją, względnie wygodnego życia u boku Huberta.
Kazejak nie sili się na kino autorskie, nie próbuje wywarzać otwartych drzwi, tworząc ciekawy przykład bardzo potrzebnego dzisiaj kina środka. Ale reżyserka z lekkością Gabrieli Zapolskiej demaskuje obłudę, hipokryzję i obśmiewa powierzchowność moralną klasy średniej. To wszystko w świadomym oderwaniu od rzeczywistości, bo reżyserka starannie unika moralizatorstwa.
Największą siłą "Fucking Bornholm" są Agnieszka Grochowska i Jaśmina Polak - niezwykle zdolne i diabelsko utalentowane aktorki, które tworzą kontrastujące ze sobą postaci. Grochowska po raz kolejny pokazała, że z ogromną łatwością tworzy postaci wielowymiarowe, nieoczywiste. Dzięki Grochowskiej Maja - z niecodziennym urokiem, a zarazem bardzo dosadnie - potrafi zaprosić inną osobę do opuszczenia pomieszczenia czy pokazać środkowy palec. Natomiast Jaśmina Polak - jako przerysowana wersja przedstawicieli Generacji Z z domieszką tego, co kilka lat temu magazyny lifestylowe z lubością i nutą ignorancji określały hipsterstwem - pięknie punktuje dziaderstwo Huberta i Dawida.
Film Kazejak bierze udział w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych 15. Mastercard Off Camera w Krakowie.
"Fucking Bornholm" w reżyserii Anny Kazejak w kinach od 6 maja.
"Trzy piętra"
Nanni Moretti - zdobywca canneńskiej Złotej Palmy w 2001 roku za poruszający "Pokój syna" - podczas ubiegłorocznego Konkursu Głównego festiwalu w Cannes zaprezentował "Trzy piętra". Jest to ekranizacja powieści izraelskiego prozaika Eshkola Nevo.
"Trzy piętra" to rozpisana na dziesięć lat opowieść o losach mieszkańców jednej z rzymskich kamienic. Trzypiętrowy budynek staje się sceną łączącą historie trzech różnych rodzin. A każda z nich musi stawić czoła własnym wyzwaniom. Jest tu bunt wobec bezsilności i poczucia osamotnienia. Są relacje, które nie wytrzymują próby czasu, a w końcu jest też miłość, która daje nadzieję. Po dwóch pandemicznych latach, które naznaczyły każdego z nas na swój sposób, Moretti przypomina, że nie da się żyć bez bliskości innych, a żadna technologia nie zastąpi rzeczywistej ich obecności.
Moretti, który niejednokrotnie dał się poznać jako twórca opowieści ponadczasowych, rozkłada ludzkie emocje na czynniki pierwsze, przyglądając się im na różne sposoby. "Trzy piętra" to poruszający przykład kina bardzo spokojnego. A plejada wybitnych włoskich aktorek i aktorów pięknie urzeczywistnia wizję doświadczonego filmowca.
"Trzy piętra" w reżyserii Nanniego Morettiego w kinach od 6 maja.
"Boscy"
Na taką odsłonę Penelope Cruz warto było czekać latami. Ekstrawagancka, apodyktyczna, nieprzewidywalna, trochę chaotyczna, ale przede wszystkim cudownie kampowa. Jest dokładnie taka, jaka jest jej filmowa fryzura, co można zobaczyć na poniższym zdjęciu. Cruz w "Boskich" argentyńskiego duetu reżyserskiego Mariano Cohna i Gastona Duparta przypomina, że jest równie wytrawną aktorką komediową. A trio, jakie tworzy z Antonio Banderasem i Oscarem Martinezem, można jeść łyżkami.
O czym są "Boscy"? Nic z fabuły nie zdradzimy, żeby nie odbierać ani kawałka przyjemności z świetnej tragifarsy. Jest o toksycznej męskości i wybujałym ego finansowej elity. Argentyńskim filmowcom udało się w niebanalny sposób ująć groteskowość współczesnej kinematografii.
Przewrotność "Boskich" i ukryta w tej opowieści mądrość w pierwszym momencie przywołują "The Square" Rubena Oestlunda. Ale Argentyńczycy nie powielają utartych schematów. Niech to skojarzenie będzie jedynie dodatkową rekomendacją, że warto "Boskich" zobaczyć w kinie.
"Boscy" w reżyserii Mariano Cohna i Gastona Duparta w kinach od 13 maja.
"Mała mama"
Celine Sciamma dzięki rewelacyjnemu "Portretowi kobiety w ogniu" z 2019 roku ugruntowała swoją pozycję jednej z najciekawszych i wszechstronnych przedstawicielek europejskiej kinematografii. Zresztą, "Portret..." bardzo szybko wówczas stał się jednym z faworytów do Złotej Palmy w Cannes. Niefart jedynie sprawił, że film musiał mierzyć się z "Parasite" i ostatecznie Sciamma doceniona została nagrodą za najlepszy scenariusz.
Filmowczyni, która wymyka się różnego rodzaju próbom zaszufladkowania, mogłaby odcinać kupony od sukcesu swojego filmu z 2019 roku. Ale byłoby to pójście na łatwiznę, co jej raczej nie interesuje. Podczas ubiegłorocznego Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie Sciamma pokazała swój najnowszy film "Mała mama". I kolejny raz wzbudziła zachwyt zarówno krytyki, jak i publiczności.
"Mała mama" to filmowa baśń, która w pandemicznej rzeczywistości jest niczym plasterek miodu na skołatane serce. W centrum tej opowieści mamy ośmioletnią Nelly, która po śmierci babci pomaga rodzicom sprzątać dom zmarłej. Próbując zrozumieć swoją mamę, dopytuje ją o szczegóły z jej dzieciństwa. Podczas pobytu w domu babc, poznaje najbliższą okolicę, aż pewnego dnia w lesie spotyka swoją rówieśniczkę - Marion. To, co dzieje się później, stanowi clue całej historii.
"Mała mama" to jeden z najczulszych filmów, jakie pojawiły się w Polsce w ostatnich miesiącach. Sciamma udowodniła, że można robić kino autorskie bez zbędnego intelektualizowania i przywraca kinu jego prawdziwy, magiczny wymiar.
"Mała mama" w reżyserii Celine Sciammy w kinach od 20 maja.
"Książę"
Roger Michell, jeden z najwybitniejszych brytyjskich twórców teatralnych ostatniego półwiecza, zmarł nagle we wrześniu ubiegłego roku. Międzynarodową popularność Michell zdobył dzięki reżyserii takich filmów jak "Notting Hill", "Weekend z królem" czy "Bez pożegnania". Jego ostatnia pełnometrażowa fabuła "Książę" miała światową premierę podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji w 2020 roku, ale reżyser nie doczekał wejścia filmu do szerokiej dystrybucji, którą opóźniały obostrzenia pandemiczne.
Tytułowy książę odnosi się do bohatera bezcennego portretu autorstwa Francisco Goyi "Książę Wellington". Historia opowiedziana w filmie oparta jest na prawdziwych wydarzeniach z 1961 roku, gdy obraz został skradziony z londyńskiej National Gallery. W pierwszych doniesieniach prasowych policja informowała, że za zuchwałą kradzieżą stoi najprawdopodobniej międzynarodowa szajka złodziei.
Skromny taksówkarz Kempton Bunton (w tej roli fenomenalny Jim Broadbent) słuchając wiadomości w telewizji, nie może powstrzymać śmiechu, bo wie, że skradziony obraz znajduje się w jego szafie. 60-latek nie ukradł obrazu, bo chciałby w ten sposób się szybko wzbogacić. Kierował nim bunt wobec niesprawiedliwości społecznych i oburzenie, że brytyjski rząd wydał 40 tysięcy funtów na obraz, zamiast wesprzeć zaniedbywanych - jego zdaniem - seniorów. I chociaż skok na galerię był jego największym wybrykiem, to już wcześniej niejednokrotnie poddawał próbie cierpliwość ukochanej żony (w tej roli równie doskonała Helen Mirren). Dlatego w walce o swoje przekonania Bunton musi mieć także na uwadze gniew żony, która chciałaby prowadzić spokojne życie przed emeryturą.
Ci, którzy znają wcześniejszą filmografię Michella, na pewno nie zawiodą się "Księciem". Reżyser - który był wierny zasadzie, że najważniejszym filmem w życiu twórcy jest ten, nad którym właśnie pracuje - zdążył udowodnić przed śmiercią, że w tworzeniu komedii nie miał sobie równych.
"Książę" w reżyserii Rogera Michella w kinach od 20 maja.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. J. Stolecki/Next Film