Rolling Stones pojechali w trasę koncertową, pierwszą po śmierci perkusisty grupy Charliego Wattsa. Po wyjściu na scenę, Mick Jagger powiedział, że "wszyscy tęsknimy za Charliem". - Charlie, modlimy się za ciebie i gramy dla ciebie - wyznał gitarzysta Ronnie Wood.
Rolling Stones wyruszyli w trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych, która pierwotnie miała zacząć się latem 2020 roku. Z powodu wybuchu pandemii COVID-19 trasa "No Filter Tour" rozpoczęła się ostatecznie 20 września małym koncertem w Foxborough w stanie Massachusett. Jak relacjonuje BBC News, przed tamtejszym stadionem zgromadziło się około 300 osób, bo legendarna grupa potraktowała występ jako swoistą rozgrzewkę.
Jeszcze 5 sierpnia grupa informowała, że z powodów zdrowotnych Charlie Watts nie będzie mógł wziąć udziału w koncertach, a w zastępstwie na perkusji zagra Steve Jordan, który grał między innymi ze Steviem Wonderem, Bobem Dylanem, Neilem Youngiem, Sheryl Crow czy Alicią Keys. 19 dni po tym komunikacie Watts zmarł. Przyczyna śmierci nie została podana do publicznej wiadomości.
Mick Jagger podczas pierwszego koncertu zespołu po śmierci Wattsa
- To jest nasz pierwszy koncert z tegorocznej trasy, więc jest to próba, nasz debiut - powiedział ze sceny Jagger. - To dla nas przejmujący wieczór, ponieważ to nasza pierwsza trasa od 59 lat, w którą ruszyliśmy bez naszego kochanego Charliego Wattsa. Wszyscy bardzo tęsknimy za Charliem. Tęsknimy za nim jako zespół, tęsknimy jako przyjaciele na scenie i poza nią - wyznał.
Gwiazdor zachęcał publiczność do skandowania "Charlie" i uniósł kufel piwa w geście toastu. W tym czasie gitarzysta Ronnie Wood przejął mikrofon i powiedział: - Charlie, modlimy się za ciebie i gramy dla ciebie.
BBC wyjaśnia, że poniedziałkowy koncert odbył się jedynie dla zaproszonych gości, którzy byli zaszczepieni przeciw koronawirusowi. Rolling Stones zagrali 15 piosenek, w tym po raz pierwszy swój ubiegłoroczny singiel "Living In A Ghost Town".
Stonesi przez całe lato brali udział w próbach, które odbywały się w Bostonie. W związku z restrykcjami w podróżowaniu z i do Stanów Zjednoczonych, nie mogli wziąć udziału w pogrzebie przyjaciela, który został pochowany w Devon (Wielka Brytania).
Źródło: BBC News, NME, tvn24.pl