Charlie Watts, perkusista grupy The Rolling Stones, zmarł we wtorek w wieku 80 lat. W opinii serwisu Vulture Watts był "najbardziej intrygującym" członkiem grupy i jednym z największych perkusistów wszech czasów. Amerykańskie media zwracają uwagę, że mimo sukcesu The Rolling Stones nigdy nie stał się "klasyczną 'gwiazdą rocka'". Opisując niemal 60-letnią karierę Wattsa, dziennikarze przybliżają szereg historii z jego życia.
Charlie Watts zmarł we wtorek w szpitalu w Londynie w otoczeniu rodziny. W oświadczeniu wydanym przez rzecznika prasowego Wattsa, muzyka określono jako "ukochanego męża, ojca i dziadka, a także członka The Rolling Stones i jednego z najwybitniejszych perkusistów swojego pokolenia". Miał 80 lat.
Cichy, elegancko ubrany Watts był często wymieniany jako jeden z najlepszych perkusistów rockowych świata. Był powszechnie szanowany za swój styl gry, który towarzyszył Stonesom przez niemal 60 lat - pisze agencja Associated Press. "W przeciwieństwie do swoich kolegów z zespołu, znanych z zamiłowania do imprez i ekscesów, gra w The Rolling Stones wydawała się dla Wattsa bardziej pracą niż powołaniem i stylem życia" - czytamy z kolei w magazynie "Rolling Stone".
Wraz ze swą żoną Shirley posiadał stadninę koni arabskich. Oprócz gry na perkusji Watts projektował okładki płyt Stonesów oraz scenografię do niektórych tras koncertowych. "Mimo tego, że był częścią zespołu wszech czasów, nigdy nie stał się klasyczną 'gwiazdą rocka'" – zauważono na łamach Vulture.
Serwis opisuje historie z życia artysty, które "uczyniły go najbardziej intrygującym z członków The Rolling Stones".
Nie był jego perkusistą
Jedną z najbardziej znanych anegdot jest ta, która przydarzyła się muzykom w Holandii. Redaktorzy Vulture podkreślili, że choć wersji tej historii jest wiele, jej sens pozostaje taki sam. W czasie pobytu członków zespołu w Amsterdamie, o godzinie piątej rano do pokoju Wattsa zadzwonił Mick Jagger. Wokalista The Rolling Stones pod wpływem alkoholu miał pytać: "gdzie jest mój perkusista?". Podirytowany Watts wstał z łóżka, ogolił się, założył garnitur i udał się do pokoju Keitha Richardsa, gdzie był też Jagger.
Według jednej z wersji, Watts miał uderzyć Jaggera w twarz i powiedzieć: "Nigdy więcej nie nazywaj mnie swoim perkusistą. To ty jesteś moim wokalistą".
Kochał jazz
Muzycy i dziennikarze, którzy śledzili karierę The Rolling Stones, zwracają uwagę na muzyczne początki Wattsa. Vulture podkreślił, że w młodości słuchał on raczej jazzu. - Po części dlatego, że nigdy nie byłem nastolatkiem – powiedział w jednym z wywiadów, pytany o swą młodość. Choć przez dekady współtworzył jeden z największych zespołów rock 'n' rollowych świata, Watts nigdy nie zapomniał o jazzie. Gdy The Rolling Stones mieli przerwę w graniu, perkusista nagrał kilka jazzowych albumów.
Szkicował hotelowe łóżka
Jedną z rzeczy, na które uskarżał się Watts podczas tras koncertowych - zauważyli dziennikarze Vulture - były problemy ze snem. Perkusista zabijał czas w pokojach hotelowych, szkicując łóżka. - Prowadziłem pamiętnik. Szkicowałem w nim wszystkie łóżka, na których spałem w czasie tras od 1967 roku - mówił w wywiadzie.
Miał 200 garniturów
Redaktorzy Vulture zwrócili uwagę na zamiłowanie Wattsa do szytych na miarę garniturów, których miał ponad 200. Przyznawał, że jego modowymi inspiracjami byli między innymi amerykański aktor Fred Astaire czy legendy jazzu – Miles David i Duke Ellington. Watts wymieniany był na listach najlepiej ubranych mężczyzn magazynów "Vanity Fair" oraz "GQ".
Nie miał prawa jazdy
Perkusista The Rolling Stones kolekcjonował zabytkowe auta, choć nie posiadał prawa jazdy. - Charlie to wielki angielski ekscentryk. Jak inaczej można opisać gościa, który kupuje alfę romeo z 1936 roku tylko po to, by popatrzeć na deskę rozdzielczą? Nie umie prowadzić, po prostu siada i patrzy – mówił Keith Richards o koledze z zespołu. Inny członek The Rolling Stones, Ronnie Wood, twierdził nawet, że Watts zamawiał garnitury, które pasowałyby do każdego z jego samochodów.
Walczył z nałogami i chorobą
Watts w latach 80. nadużywał alkoholu i narkotyków. - Gdy patrzę wstecz, myślę, że był to kryzys wieku średniego. Około 1983 roku stałem się zupełnie inną osobą, a wyszedłem z tego około 1986. Nieomal straciłem żonę, wszystko przez moje zachowanie – przyznał w jednej z rozmów, którą przytoczył magazyn "Drum". W wywiadzie dla "The Mirror", Watts mówił, że "po dwóch latach na speedzie i heroinie byłem bardzo słaby". - Moja córka mówiła mi, że wyglądam jak Dracula. Naprawdę oszalałem – powiedział.
Po latach przyznawał, że zerwał z nałogiem po incydencie w jednym z londyńskich klubów, gdy w czasie występu skręcił kostkę. - Musiałem wyjść na prostą. Po prostu przestałem – dla mnie i dla mojej żony – mówił.
W 2004 roku u Wattsa wykryto raka przełyku. Radioterapia przyniosła pożądany skutek i perkusista wrócił do gry. - Myślałem, że nie przeżyję – wyznał w rozmowie z "The Mirror".
Źródło: "Drum", Vulture