Shia LaBeouf, który kilka dni temu pojawił się na Berlinale w papierowej torbie na głowie z napisem "Nie jestem już sławny", pokazał w Los Angeles artystyczną instalację zatytułowaną "#PRZEPRASZAM". Wszystko wskazuje więc na to, że akcja na festiwalu filmowym była zaplanowaną "wkrętką".
W poniedziałek aktor Shia LaBeouf pojawił się na czerwonym dywanie w Berlinie w papierowej torbie na głowie. Wcześniej wyszedł niespodziewanie z konferencji prasowej na temat "Nimfomanki", po tym, jak padło pytanie o sceny seksu w filmie. Teraz wszystko wskazuje na to, że dziwne zachowanie aktora było częścią zaplanowanej akcji. We wtorek w Los Angeles otwarto wystawę zatytułowaną "#PRZEPRASZAM - Shia LaBeouf". Zwiedzający najpierw byli proszeni o wybranie ze stolika jednego z przedmiotów: kwiatka, butelki burbona abo czekoladki. Następnie wchodzili do zaciemnionego pokoju, gdzie siedział LaBeouf - nadal w papierowej torbie na głowie.
LaBeouf jak Phoenix?
- To było bardzo dziwne. Widziałam jego oczy, wyglądał, jakby płakał. Mówiłam do niego, ale on nie odpowiadał - mówiła jedna z kobiet odwiedzających galerię. Inny z fanów poprosił LaBeoufa, by zdjął torbę z głowy, aktor jednak nie odpowiadał. - W ogóle nie odzywał się do zwiedzających - wyznał jego wielbiciel. Zachowanie aktora porównuje się do akcji innego gwiazdora, Joaquina Phoenixa, który w 2009 roku przez dłuższy czas dziwnie się zachowywał w miejscach publicznych. Ogłosił też, że kończy karierę aktorską i zamierza zostać artystą hip-hop. Zapuścił brodę i włosy, nie mył się, wyglądał, jakby nieustannie był pijany lub pod wpływem narkotyków. W słynnym talk-show Davida Lettermana coś mamrotał lub nie reagował na pytania, a na koniec... zasnął. Wszystko okazało się artystycznym projektem, dokumentowanym stale przez aktora Caseya Afflecka (młodszego brata Bena). Film "Jestem jaki jestem" został pokazany na festiwalu w Wenecji. - Chciałem pokazać, jak łatwo media manipulują dziś ludźmi. I że ta cała kultura celebrytów jest wielkim kłamstwem - tłumaczył potem Phoenix.
Coś jest na rzeczy
Ale niezależnie od tego, czy LaBeouf idzie w ślady Phoenixa, to dziennikarze zwracają uwagę, że aktor nie ma ostatnio łatwo. W połowie stycznia tego roku napisał na Twitterze, że wycofuje się z życia publicznego po "atakach na jego integralność artystyczną". Wyznanie było pokłosiem oskarżeń o plagiat. LaBeouf nakręcił krótkometrażowy film "Howard Cantour.com", którego fabuła okazała się bardzo podobna do fabuły komiksu Dana Clowesa "Justin M. Damiano". LaBeouf przyznał się do skopiowania kilku dialogów i przeprosił w sieci pisząc: "nawaliłem". Okazało się jednak, że nie przeprosił Clowesa osobiście, a później twierdził, że prawo autorskie jest zbyt restrykcyjne.
Autor: /jk / Źródło: Reuters, tvn24.pl