Jest wielkim kobiecym objawieniem Hollywood ostatnich lat i osobistym odkryciem Martina Scorsese. Rola Mollie Burkhart z plemienia Osagów w dramacie kryminalnym "Czas krwawego księżyca" przyniosła Lily Gladstone najważniejsze wyróżnienia oscarowego sezonu - od Złotego Globu po nagrodę Gildii Aktorów dla Najlepszej Aktorki. Czy zostanie pierwszą rdzenną Amerykanką z Oscarem?
Odbierając Złoty Glob, Lily Gladstone przemawiała w języku Czarnych Stóp - plemienia, z którego pochodzi. Dopiero później przetłumaczyła wypowiedź na angielski. - Ta nagroda jest nie tylko dla mnie. Jest nasza wspólna. (...). Wierzę, że nadszedł szczególny moment dla społeczności rdzennych Amerykanów i możemy podzielić się ze światem naszą niełatwą historią. Zostaliśmy usłyszani – mówiła aktorka.
Za rolę Mollie Burkhart, członkini plemienia Osagów, w "Czasie krwawego księżyca" zgarnęła wszystkie najważniejsze nagrody sezonu. Kto śledzi typowania bukmacherów i krytyków, dobrze wie, że i jedni, i drudzy Oscara w kategorii Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa wróżą właśnie Lily Gladstone.
I choć wszystko może się zdarzyć - jej potężną rywalką w walce o nagrodę jest rewelacyjna w "Biednych istotach" Yorgosa Lanthimosa Emma Stone - wiele wskazuje na to, że 11 marca podczas 96. gali Oscarów oklaskiwać będziemy pierwszą rdzenną Amerykankę ze złotą statuetką.
"Rozkazywała ekranowi każdym ruchem i gestem"
O tym, jakiego kalibru kreacją jest rola Mollie Burkhart w "Czasie krwawego księżyca", najlepiej świadczy to, że Gladstone zdołała zepchnąć na dalszy plan partnerujących jej gigantów kina - Roberta De Niro i Leonardo DiCaprio. A obaj gwiazdorzy i tym razem stanęli na wysokości zadania. Tymczasem o Gladstone jako pewnej kandydatce do Oscara pisze się od dnia premiery filmu Scorsese, czyli od ubiegłorocznego festiwalu w Cannes.
Jechała tam jako aktorka znana wyłącznie fanom niezależnego kina, wróciła jako gwiazda i wielkie odkrycie twórcy "Taksówkarza". 37-letnią Gladstone Scorsese wypatrzył w skromnym (choć z udziałem gwiazd) filmie Kelly Reichardt "Kobiecy świat". Partnerowała tam Kristen Stewart i bez reszty ją przyćmiła.
W rozmowie z "Variety" Scorsese opowiadał: "Zobaczyłem Lily w "Kobiecym świecie" i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Postać grana przez nią była cicha, mówiła niewiele, ale wręcz rozkazywała ekranowi swoją obecnością, każdym ruchem i gestem. Niewielu aktorów potrafi tak zatrzymać widzów przed ekranem, a to idealnie pasowało do mojej filmowej Mollie".
Dla Gladstone nie mniej fascynujący od pracy z legendarnym reżyserem był fakt, że film opowiadający o zbrodniach na członkach plemienia Osagów w Oklahomie powstał we współpracy z ich przodkami. Sam Scorsese nazywa zresztą rdzennych Amerykanów współtwórcami obrazu. Choć historia opowiadana jest z punktu widzenia męża Mollie, Ernesta Burkharta (DiCaprio), reżyser odchodzi od literackiego pierwowzoru Davida Granna i czyni Mollie - w oryginale postać z dalszego planu - jedną z głównych bohaterek. Ernest, który poślubia ją dla majątku Osagów, z czasem się w niej zakochuje. Nie zmienia to jednak podstawowego celu tego związku - przejęcia przypadającego żonie spadku. I choć głównym sprawcą całego zła pozostaje jego wuj (De Niro), miłość, jaką Mollie darzy męża, okazuje się wyjątkowo toksyczna (w tym przypadku dosłownie).
Gladstone nie miała łatwego zadania, nie tylko z racji doświadczenia i dorobku swoich partnerów. Łatwo było uczynić z Mollie bezwolną ofiarę. Nad całym filmem unosi się nasz strach o nią, gdy po śmierci kolejnych kobiet z rodziny pozostaje jedyną spadkobierczynią wielkich pieniędzy. Mimo cierpienia, jakiego doświadcza, Mollie jest niczym skała - silna i pełna niezachwianej wiary w dobro i sprawiedliwość. Lily Gladstone za sprawą niezwykłej charyzmy i talentu, którymi wręcz hipnotyzuje widzów, nie pozwala nam ani na moment oderwać wzroku od ekranu.
Aż trudno uwierzyć, że zdarzały się momenty, gdy panikowała na planie na myśl o zagraniu tak ważnej i trudnej roli.
Spokrewniona z brytyjskim premierem, prawnuczka wodza Kainai
Lily Gladstone nie ukrywa, że jej pochodzenie etniczne, jest kluczowym elementem artystycznej tożsamości. Wybiera wyraziste role, które pozwalają jej zgłębiać różne aspekty życia rdzennych Amerykanów. Jednak takiego filmu jak "Czas krwawego księżyca", który byłby hołdem złożonym ich kulturze i cierpieniu, potrząsającym sumieniem białej Ameryki, nie było dotąd w jej dorobku. A już na pewno nie było takiego, którego współtwórcami i konsultantami byliby rdzenni Amerykanie.
- Myślę, że wielu z nas, rdzennych Amerykanów, kiedy pracuje poza przestrzeniami stworzonymi przez nasze społeczności, czuje się outsiderami. Istniejemy we wspólnocie. Jej obecność całkowicie zmienia wszystko, także pracę – wyjaśniała aktorka.
Lily Gladstone pochodzi z plemienia Black Foot (Czarnych Stóp) i do jedenastego roku życia wychowywała się w rezerwacie w Browning, który ukształtował jej kodeks etyczny i potrzebę życia we wspólnocie. Urodziła się w 1986 roku w Kalispell w stanie Montana. Choć ze strony matki jest daleką kuzynką byłego premiera Wielkiej Brytanii z końca XIX wieku Williama Gladstone’a, w jej żyłach płynie krew rdzennego plemienia Ameryki. Ojciec Lily wywodzi się właśnie z plemienia Czarnych Stóp, a jej prapradziadkiem był wódz narodu Kainai.
Gladstone przyznaje, że dla młodej dziewczyny życie w tej konserwatywnej społeczności nie należało do łatwych. Z czasem niechęć do wszelkich przejawów nowoczesności w rezerwacie sprawiła, że rodzice Lily opuścili go i przenieśli się do Seattle. Nigdy jednak nie straciła bliskich kontaktów z krewnymi i przyjaciółmi z plemienia Czarnych Stóp. Podkreśla, że dzięki nim ma silne poczucie kulturowej ciągłości.
O aktorstwie Lily zaczęła marzyć już jako pięciolatka po obejrzeniu "Gwiezdnych wojen: Powrotu Jedi", bo bardzo chciała zagrać... Ewoka. W Seattle jako 13-latka zapisała się do edukacyjnego teatru dla młodzieży, co zaowocowało występami w filmach dyplomowych studentów. Po skończeniu szkoły średniej podjęła studia aktorskie, a także historyczne dotyczące kultury rdzennych Amerykanów na Uniwersytecie w Montanie.
Początkowo z braku propozycji ról pracowała jako nauczycielka historii. Występowała także w performerskim zespole aktorskim skupionym wokół festiwalu szekspirowskiego w Oregonie. W kinie zadebiutowała w 2013 roku małą rolą w filmie "Jimmy P" z udziałem Benito del Toro.
Przełomem jednak była wspomniana już, obsypana nagrodami, rola w "Kobiecym świecie" Kelly Reichardt.
Od kina niezależnego do roli u mistrza
Jako milcząca i nieśmiała ranczerka w "Kobiecym świecie" Lily Gladstone zwróciła uwagę nie tylko Martina Scorsese. Znamienne, że choć w trzech nowelkach Reichardt, opowiadających o trzech różnych kobietach, zagrały same gwiazdy (obok Kristen Stewart są to Michelle Williams i Laura Dern), nagrodami obsypano zupełnie wówczas nieznaną Lily Gladstone.
29-letnia wtedy aktorka zgarnęła m.in. niemal wszystkie nagrody kolejnych stowarzyszeń krytyków, a także nominację do prestiżowej Nagrody Gotham - nomen omen za Przełomową Rolę. Reichardt - rozmiłowana w tzw. "slow cinema", nurcie kina autorskiego zwanym tez "kinem kontemplacyjnym" - z czasem zyskała status jednej z najciekawszych twórczyń niezależnego amerykańskiego kina.
Wkrótce Gladstone została jej ulubioną aktorką. Pojawiła się m.in. w jej kolejnym filmie "Pierwsza krowa", w którym reżyserka idąc śladami Roberta Bressona stworzyła swoją własną wersję jego opowieści "Na los szczęścia, Baltazarze". U Bressona przekazywany z rąk do rąk jest niechciany osiołek, tutaj mamy samotną krowę - pierwszą, która pojawia się w XIX-wiecznym Oregonie.
Jeszcze nim zaczęła pracę na planie filmu Martina Scorsese, Gladstone zagrała główną rolę w debiucie fabularnym Morrisy Maltz "Nieznany kraj". Ta liryczna i poetycka, ale również rozumiana dosłownie podróż przez Amerykę jest po części autobiograficznym filmem zarówno o Gladstone, jak i o reżyserce. Aktorka jest tu również współautorką scenariusza. Gra w nim rdzenną Amerykankę Tanę, wyruszającą w podróż do Dakoty Południowej, a potem do Teksasu, po śmierci ukochanej babci. Sporo tu elementów onirycznych, zwłaszcza w scenach, w których ponownie nawiązuje kontakt z oddaloną od jej domu rodziną i kulturą, w czym pomagają jej duchy przodków. Proces uzdrawiania bohaterki następuje w momencie integracji Tany ze społecznością, w jakiej kiedyś żyła jej babka.
Sama Gladstone nazywa "Nieznany kraj" filmem "opierającym się na miłości do naszych matek", który pomógł jej lepiej zrozumieć wspólnotę, z której pochodzi. Za rolę odebrała Nagrodę Gotham. Skromniutki obraz trafił do kin wiele miesięcy po premierze, dopiero w 2023 roku, niemal równolegle z "Czasem krwawego księżyca", zgarniając wielu widzów spośród świeżo upieczonych fanów gwiazdy filmu Scorsese. Nagrody za niego zbiegły się także z tymi najważniejszymi w branży, jakie aktorka odebrała za rolę Mollie Burkhart. Zdarzyło się nawet, że jednego dnia odbierała Złoty Glob za rolę u Scorsese, a drugiego Nagrodę Gotham za kreację w "Nieznanym kraju".
Czekając na Oscara
Wielka kreacja w filmie legendarnego reżysera zmieniła życie zawodowe Lily Gladstone. Nie zmieniła jednak samej Lily. Tak przynajmniej twierdzą jej bliscy, a także współpracownicy z "Czasu krwawego księżyca". Dla wielu rdzennych Amerykanów stała się za to dowodem, że wspólnotowa więź nie musi wykluczać otwarcia się na ludzi i sprawy dziejące się poza nią.
Prosto z planu "Czasu..." weszła na kolejny - dużego filmu fabularnego "Fancy Dance" Eriki Tremblay, pokazującego złożoność życia rdzennych kobiet w Ameryce, nierzadko traktowanych w pogardliwy sposób przez tamtejszy wymiar sprawiedliwości. Tym razem była to główna rola. Po drodze zdążyła jeszcze wystąpić w robiącym furorę serialu "Reservation Dogs" ("Rdzenni i wściekli"), opowiadającym o nastolatkach z rezerwatu w Oklahomie, którzy wkraczają na przestępczą ścieżkę.
W wywiadach (których nie znosi) pierwsza rdzenna Amerykanka ze Złotym Globem i nominacją do złotej statuetki wciąż powtarza, że "to zdecydowanie za dużo jak na jedną osobę". I wciąż podkreśla, że należą do całej społeczności, z jakiej pochodzi. Nawet gdyby jakimś cudem Oscar trafił w ręce innej aktorki, Lily Gladstone już jest częścią Wielkiej Historii.
Źródło: "The Guardian", "Variety", "IndieWire", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA