Orange Warsaw Festiwal pojawi się po trzyletniej przerwie na stołecznym Torze Wyścigów Konnych. Jedną z gwiazd tegorocznej edycji wydarzenia jest Sigrid - jedno z najciekawszych odkryć norweskiego popu. W rozmowie z Tomaszem-Marcinem Wroną, dziennikarzem tvn24.pl, wokalistka opowiada, czy w czasie pandemii nauczyła się odpuszczać i stawiać czoła niepowodzeniom.
Sigrid, Czyli pochodząca z Norwegii Sigrid Solbakk Raabe, zachwyciła swój rodzimy rynek muzyczny jako szesnastolatka, wydając debiutancki singiel "Sun". Swoją przygodę z muzyką rozpoczęła w wieku 7 lat od nauki gry na fortepianie, a jako 13-latka zaczęła śpiewać.
W 2017 roku wydała debiutancką EP-kę "Don't Kill My Vibe", która przyniosła jej ogromną rozpoznawalność w Wielkiej Brytanii, Australii i rodzinnej Norwegii. W tym samym roku zagrała między innymi podczas takich festiwali, jak Glastonbury, Roskilde, The Great Escape Festiwal czy Reading and Leed Festivals. W 2018 roku ukazał się jej debiutancki album "Sucker Punch", który szybko podbił serca fanów na obu półkulach globu. Równie szybko została dostrzeżona przez krytykę, która entuzjastycznie przyjęła wpadające w ucho kawałki Norweżki. W 2018 roku Sigrid została zwyciężczynią plebiscytu BBC Music Sound, w którym wyprzedziła między innymi Billie Eilish, Sama Fendera czy Lewisa Capaldiego.
Artystka pojawiła się również na ścieżkach dźwiękowych do "Ligii sprawiedliwości" oraz do gry "The Sims 4: Parenthood". Była supportem europejskiej części "Red Pill Blues Tour" grupy Maroon 5. Przed wybuchem pandemii koncertowała w ramach amerykańskiej i europejskiej trasy. W Polsce wystąpiła po raz pierwszy 2018 roku podczas Open'er Festival w Gdynii.
Druga płyta Sigrid - "How To Let Go" - ukazała się początkiem maja. Krążek zawiera 12 piosenek, które po raz kolejny wzbudziły zachwyt krytyków. W recenzjach opiniotwórczych tytułów pojawiły się porównania Sigrid do Duy Lipy, Miley Cyrus czy Aurory. "How To Let Go" to świetna mieszanka popu, synth popu, disco, folku, w którym pojawiają się również mocniejsze brzmienia. Tym samym Norweżka umocniła swoją pozycję popowej gwiazdy, która może jeszcze mocno namieszać na międzynarodowej scenie muzycznej.
Sigrid zagra po raz pierwszy w Warszawie w sobotę 4 czerwca podczas tegorocznej edycji Orange Warsaw Festival na Torze Wyścigów Konnych.
Z artystką rozmawiał Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl.
Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: Czy teraz już wiesz, jak odpuszczać?
Sigrid: (śmiech) Z całą pewnością wiem trochę więcej. "Jak odpuszczać" (w języku angielskim "How To Let Go" - czyli tytuł drugiej płyty Sigrid - red.) świetnie podsumowuje wszystkie piosenki, które w jakiś sposób są o tym, jak nauczyć się odpuszczać, ruszyć dalej, zaakceptować różne rzeczy. Zastanawiałam się, czy postawienie pytajnika na końcu, nie byłoby bardziej odpowiednie. Chyba nikt do końca nie wie, jak odpuszczać. Nie jest to łatwe.
Jak przetrwałaś te dwa minione, pandemiczne lata?
To był chyba ciężki czas dla nas wszystkich. Miałam jednak szczęście, że mogłam ten czas spędzić w domu rodzinnym, z rodzicami. Wielu moich przyjaciół studiuje w różnych miejscach kraju, co sprawiło, że wielu z nich spędziło ten okres samemu.
Oczywiście, to, że nie mogłam koncertować, było dla mnie trudnym doświadczeniem, bo koncertowanie jest moją ulubioną częścią tej pracy, a spotykanie się z żywą publicznością jest niesamowitym przeżyciem za każdym razem. Byłam jednak zmotywowana, dużo pracowałam, miałam też dużo czasu dla siebie. W przyszłym tygodniu rozpoczynam europejską trasę i jestem tym bardzo podekscytowana.
Nauczyłaś się czegoś szczególnego w trakcie tych dwóch lat?
Zostałam zmuszona do skupienia się na innych aspektach życia, tych poza graniem na żywo. W tym czasie zrozumiałam, jak chcę dalej tworzyć muzykę. Proces powstawania tego drugiego krążka bardzo się różnił, od tego, w jaki sposób nagrywałam pierwszą płytę.
To znaczy?
Pierwszy album "Sucker Punch" nagrywałam w czasie, gdy dużo koncertowałam. Ścigałam się sama ze sobą, próbowałam nadgonić pracę w studiu, jednocześnie słysząc, że muszę jeszcze to czy tamto zrobić. Oczywiście, to było bardzo ekscytujące i jestem wdzięczna za to, jak ostatecznie to wszystko wyszło.
Pracując nad drugą płytą, mogłam skupić się na pracy w studiu, które miałam do dyspozycji przez trzywygodnie bez żadnych przerw. Nie miałam żadnych obowiązków związanych z promocją, żadnych sesji zdjęciowych, żadnych występów. Dotarło do mnie, że w tej bańce, jaką sobie stworzyłam w studiu, zupełnie inaczej skupiałam się na tym, co robię. Chciałabym mieć takie możliwości, gdy zdecyduję się nagrywać kolejny materiał.
Odnoszę wrażenie, że bardzo często debiutanckie płyty nagrywane są po to, aby zaistnieć w środowisku, ale to dopiero drugie albumy pokazują kim jest dana artystka czy artystka. Co o tym myślisz?
Coś w tym jest, to ciekawe spostrzeżenie. Pewnie też będzie się różnić w zależności od konkretnego artysty. Ale jest coś w tym, że debiut to forma zaprezentowania się światu, zaistnienia.
Wiesz, mój drugi krążek ukazał się dopiero dwa tygodnie temu, więc jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tej myśli, że to druga płyta. Myślę, że gdybyś zapytał mnie o to za jakieś pół roku, miałabym więcej do powiedzenia (uśmiech).
Oczywiście, przy drugiej płycie pojawia się trochę większa presja. W moim przypadku nie miało to jednak zbyt dużego znaczenia, bo nad tą płytą pracowałam tak, jak to robię od zawsze. Dalej piszę piosenki o tym, co w danym momencie nie daje mi spokoju, czego poprzez piosenki chcę się z głowy pozbyć. Jak pojawia się sam pomysł, który później przepracowuje w taki sposób, by inni mogli się w nim odnaleźć.
Przy "How To Let Go" dużo inspiracji czerpałam z doświadczeń, jakie zdobyłam podczas koncertowania, dlatego jest znacznie więcej "żywych" instrumentów. Inspiracji szukałam również wśród artystów, których muzyka towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa: ABBA, Fleetwood Mac, Bee Gees, Queen, Elton John i wielu bardziej współczesnych twórców. Często inspiracji szukam we własnych wcześniejszych piosenkach. Lubie bawić się swoimi pomysłami i tworzyć z nich zupełnie nowe brzmienia.
Skoro wywołałaś Eltona Johna, który jest zachwycony twoją muzyką, to powiedz, o czym z nim rozmawiałaś?
(uśmiech) To był niesamowita dla mnie sprawa, że mogłam z nim chwilę porozmawiać przez telefon. Elton jest dla nas, młodych twórców mistrzem. Uwielbiam jego muzykę i to, że nadal koncertuje. Tęż chciałabym mieć tyle energii co on. A podczas rozmowy był bardzo kochany. To było świetne doświadczenie.
A wiesz kim jesteś jako artystka?
Hmm. Tak, raczej tak. Czuje się pewna tego, kim jestem. Oczywiście, jak każdy w gorszych chwilach odczuwam wątpliwości, pojawia się niepewność. Zdarza mi się, że zastanawiam się nad tym, czy wystarczająco ciężko pracuję. Napisałam również o tym piosenkę "Mirror", ponieważ potrzebowałam sama usłyszeć to, jak o tym śpiewam. Czasami zdarza mi się powiedzieć coś głupiego, nie wszystko pójdzie po mojej myśli, nie przez cały czas mam stuprocentową pewność, ale chyba o to chodzi, żeby to zaakceptować. Otrzymałam bardzo dużo pozytywnych reakcji na tę piosenkę, ponieważ wiele osób chciało to usłyszeć. Mnie cieszy to, że mam możliwość wyrażania rzeczy w formie piosenek.
W wielu recenzjach, do których zajrzałem często porównywana jesteś do innych gwiazd, na przykład do Duy Lipy czy Aurory. Jak się z tym czujesz?
Sama nie czytam wszystkiego o sobie, więc nie mam świadomości, kto i w jaki sposób o mnie wspomniał. Ale wymieniłeś dwie artystki, których jestem wielką fanką. Obie są wspaniałe i bardzo lubię to, co robią. Z Aurorą się przyjaźnimy, obie mieszkałyśmy w Bergen przez jakiś czas, wywodzimy się z tego samego kręgu muzycznego.
Jeśli chodzi o porównywanie z innymi, to nie mam zdania. Natomiast bardzo ważne jest to, żeby tego typu porównania nie nastawiały ludzi przeciw sobie nawzajem. Zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę pop jest to ważne, bo tu dochodzi do wielu różnych porównań. A to przecież tak bardzo różnorodny gatunek i każdy z nas robi swoje rzeczy.
W jednym z wywiadów przywołałaś słowa Taylor Swift, która powiedziała, że "posiadanie planu na karierę jest mądrym ruchem". Masz taki plan?
(uśmiech) Jasne, że tak. Zawsze wszystko planuję. A tak szczerze, Taylor Swift jest wspaniałą kobietą, która inspiruje mnie i wielu moich rówieśników. Inspiruje mnie nie tylko muzycznie, ale również przez to jak prowadzi swoją karierę, czuje się za nią odpowiedzialna i jakie decyzje zawodowe podejmuje. To wszystko sprawia wrażenie, konsekwentnego planu. A to szczególnie do mnie przemawia, ponieważ od zawsze uwielbiam planować, robić notatki z rzeczy, które mam do zrobienia, listy miejsc, które chcę zobaczyć. Mam ogromną słabość do robienia prezentacji komputerowych. Teraz oczywiście nie mam okazji, żeby je robić, ale w czasach szkolnych sprawiało mi to ogromną przyjemność (śmiech). To była świetna możliwość porządkowania informacji.
To wszystko sprawia, że mam jasny plan, dotyczący kariery. Wyznaczam sobie różne cele do spełnienia. Najważniejszym z nich jest zachowanie równowagi pomiędzy ciężką pracą a czerpaniem przyjemności z tego, co robię, w taki sposób, aby mieć własne źródło pozytywnej energii. Być może brzmi to nieco tandetnie, ale po prostu jestem wdzięczna, że mogę to robić.
Jesteś "control freakiem", osobą, lubiącą kontrolować wszystkich i wszystko?
(uśmiech) Chyba tak. Wiem, że nie powinnam w wywiadzie tego mówić, bo "control freak" ma zabarwienie negatywne, ale lubię mieć kontrolę nad tym, co mnie dotyczy. Myślę, że to może być dobre. Wielu młodych artystów, wchodząc do branży muzycznej, czuje strach przed proszeniem o zbyt wiele. Sama wielokrotnie miałam wątpliwości, czy mogę twardo trzymać się swoich zasad i standardów. A bardzo często powiedzenie "nie" przynosi lepsze efekty, niż zgadzanie się na wszystko. Umiejętność odmawiania jest bardzo ważna.
Oczywiście, tu nie chodzi o to, że wszyscy mają robić, to czego ja chcę. Raczej chodzi o te momenty, w których łapie się oddech i podejmuje się spokojne decyzje.
Kilka lat temu wyjawiłaś, że koncertując, prosisz, aby w garderobie bądź w pokoju hotelowym, był norweski ser. Nadal o to prosisz?
Niestety już nie. Dowiedzieliśmy się, że znalezienie norweskich serów poza naszym krajem jest bardzo trudne. Dlatego ograniczyliśmy się do koncertów w Norwegii. Ale szczerze mówiąc, nie wiem dokładnie co znajduje się w riderze (spis wymagań technicznych i dotyczących zaplecza, które musi spełnić organizator koncertu - red.). Wydaje mi się, że prosimy o lokalne sery (śmiech). Jestem bardzo serową osobą, bardzo kocham sery (uśmiech).
Twoją twórczość odkryłem poprzez remiks "Sucker Punch" autorstwa Four Tet. Sama wybierasz tych, którzy mogą remiksować twoje piosenki?
Oczywiście, że wybieram, ale czasem zdarza mi się prosić niektórych artystów, żeby stworzyli własne remiksy. Świetnie, że wspominasz remiks Four Tet, bo to był jeden z tych najważniejszych momentów w mojej karierze. Jestem fanką ich muzyki od lat. Myślę, że "Sucker Punch" jest świetną piosenką i chciałam, żeby powstał jej remiks, który przeniósłby ją do innych gatunków muzycznych. Bardzo się ucieszyłam, że to oni przerobili ten kawałek.
Ale Four Tet - mam wrażenie - należą do zupełnie innego świata muzycznego. Jak doszło do tej współpracy?
Po prostu ich o to poprosiłam (śmiech). Wychodzę z założenia, że warto zawsze zapytać, a gdy przychodzi odmowa, to ją zaakceptować.
Jestem bardzo ciekawy jak bardzo jesteś ambitna. Zdradzisz, kto ci odmówił?
Nie (śmiech). Nie chcę tego zdradzać. Wolę to zachować dla siebie. Skupiam się przede wszystkim na tych współpracach, które dochodzą do skutku. Jestem bardzo otwarta na pracę z innymi muzykami, a moje drzwi zawsze pozostają otwarte. Kluczem jest to, żeby trafić na właściwy moment i rzecz, przy której współpracuje się z innymi.
Bardzo mocno wierzę w to, że na wszystko przychodzi odpowiedni moment. Tak było na przykład z tym, jak doszło do wspólnego nagrania z Bring Me The Horizon. Poznaliśmy się bardzo organicznie: wpadliśmy na siebie za kulisami jednego z festiwali muzycznych, nie było żadnych zewnętrznych nacisków, żebyśmy coś wspólnie zrobili. To, że nagraliśmy "Bad Life" wydarzyło się naturalnie.
Często świetne rzeczy dzieją się za pośrednictwem e-maili. We właściwym momencie trafiasz na maila w skrzynce odbiorczej, który rozpoczyna jakąś przygodę. Tak było w przypadku tego, że moja piosenka znalazła się na oficjalnej ścieżce muzycznej do gry komputerowej "Sims”. A uwielbiam tę grę. I naprawdę, pewnego dnia po prostu dostałam maila. Tak że nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć po przeczytaniu jakiejś wiadomości w skrzynce odbiorczej.
Muszę zapytać o koncert noblowski, do którego zostałaś zaproszona jako dwudziestojednolatka. Jak zareagowałaś na to zaproszenie?
To był ogromny zaszczyt. Poczułam się bardzo małym trybikiem w monumentalnej ceremonii. Czułam się zaszczycona, że mogę wystąpić podczas koncertu, na którym byli obecni również moi rodzice. Ucieszyłam się, że organizatorzy zapewnili mi ogromną swobodę podczas tego występu. Zapamiętam ten wieczór na długo.
Przy pracy nad "How To Let Go" towarzyszyła ci myśl, że chciałabyś z tym materiałem wystąpić na festiwalu Glastonbury. Tęskniłaś za tak dużymi festiwalami?
Oczywiście. Jestem szczęśliwa, że będę miała okazję wystąpić przed dużą publicznością, jak na przykład podczas Orange Warsaw Festival. Jestem podekscytowana tym występem. Pierwszy raz w Polsce graliśmy podczas Open’era w 2018 roku. Przywitał nas jedna z najlepszych publiczności, jaką miałam. Nie mówię tego z grzeczności, tak było naprawdę. Pamiętam, że nie wiedzieliśmy z moją ekipą, czego się spodziewać. Gdy wyszliśmy na scenę w namiocie, zobaczyliśmy, że jest wypełniony po brzegi. Wszyscy mieli jakieś flagi. To był magiczny, elektryzujący występ. Ludzie śpiewali i mieli świetną energię. Byliśmy osłupieni. To jedno z moich ulubionych wspomnień koncertowych. Przyjechaliśmy bez żadnych oczekiwań i zostaliśmy bardzo ciepło przywitani. Tym bardziej nie mogę się doczekać koncertu w Warszawie.
A Glastonbury jest niesamowitą sprawą. Zagram tam po raz trzeci i to jest rewelacyjne, bo dzięki poprzednim występom, moja kariera nabrała rozpędu. Ten festiwal sam w sobie jest niesamowitą, wielką inspiracją. Zresztą, Wielka Brytania jest dla mnie drugim domem. Cieszę się na ten występ.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Universal Music Polska