- Myślę, że on widzi wszystko jako piękno - powiedział Edward Norton, jedna z gwiazd fotografowanych przez Herba Rittsa. Wystawa poświęcona twórczości amerykańskiego fotografa potwierdza, że rzeczy i ludzie ukazywały mu się w wyidealizowanym kształcie. Po ponad 20 latach kult ciała widoczny w portretach najpiękniejszych modelek wszech czasów nadal fascynuje. Przypomina, że piękno można doceniać dla samego piękna.
"Ta wystawa daje widzom szansę wygrzewania się w słońcu Kalifornii w czasach, gdy modelki i gwiazdy były mniej dostępne i dużo piękniejsze" - napisał "The Guardian" o ekspozycji "Herb Ritts" w Muzeum Sztuk Pięknych w Bostonie.
Roznegliżowane i seksowne Cindy Crawford, Naomi Campbell, Christy Turlington, Naomi Campbell, Helena Christensen, Carla Bruni czy Stephanie Seymour są najlepszym przykładem, że fotograf miał obsesję perfekcji, fetyszyzował przyjemność i kłaniał się pięknu. Ta estetyka definiowała czas - koniec lat 80. i początek lat 90. - gdy królowały supermodelki, a granice między sztuką i komercją się zacierały.
- Był artystą. Podał w wątpliwość założenie, że praca na zlecenie nie może być sztuką. Z perspektywy czasu widać, że starał się tworzyć dzieła, które będą żyły długo poza czasem publikacji - powiedział magazynowi "WWD" James Leighton, kurator bostońskiej wystawy.
"Że bogowie są wśród nas"
Proste czarno-białe portrety zrobione w naturalnym świetle, z subtelnym widokiem natury w tle, z grą światłocienia i wyrazistym kontrastem to cechy charakterystyczne prac Herba Rittsa, zmarłego w 2002 roku (w wieku 50 lat na powikłania wynikające z AIDS) fotografa z Los Angeles. Zdjęcia zgromadzone na wystawie w Museum of Fine Arts pokazują, że ciało fotografował po rzeźbiarsku, bo największą inspirację czerpał z greckich rzeźb, które uwiodły go gracją, monumentalnością i perfekcją kształtów. Wiele z uwiecznionych przez niego postaci wygląda jak starożytne posągi, gdzie widoczny jest każdy napięty mięsień, a ciało zastyga nieruchomo.
- Myślę, że Herb widzi wszystko jako piękno. I nic nie może poradzić na to, że rzeczy i ludzie ukazują mu się wyidealizowani - powiedział kiedyś Edward Norton, jedna z gwiazd fotografowanych przez Rittsa.
Teraz po ponad 20 latach od powstania zdjęć wystawa dowodzi, iż ten "kult ludzkiego ciała z portretów najpiękniejszych modelek wszech czasów nadal fascynuje i przypomina, że piękno można doceniać dla samego piękna", jak piszą media. Portrety stały się kultowe, również ze względu na bohaterów: młodych, pięknych, sławnych.
"Efekt jest mieszanką hiperrealizmu i niemal mitycznego piękna. Prawdą jest, że przy atrakcyjności Cindy Crawford czy Naomi Campbell to nie było trudne zadanie. Jednak Ritts dodał do tego jeszcze swój talent i umiejętność tworzenia iluzji, że bogowie są wśród nas" - napisał "The Guardian".
"Realność przegrywa z fantazją"
Wystawa to największa retrospektywa Rittsa w historii, większa od dotychczas najgłośniejszej, z 1996 roku - "Herb Ritts: Works", która do dziś pozostaje jedną z najpopularniejszych w dziejach Muzeum Sztuk Pięknych w Bostonie. Przyszło na nią wtedy ponad 250 tysięcy zwiedzających, podczas gdy muzeum rocznie ma średnio około miliona gości.
Obecny pokaz - oparty na dwóch podstawowych tematach Rittsa: ciało i sława - prezentuje kilkadziesiąt zdjęć do tej pory nigdy nie pokazywanych, wraz z teledyskami (m.in. Madonny, Michaela Jacksona, Britney Spears i Chrisa Issaka) i reklamami (m.in. Calvina Kleina, Valentino, Versace, Chanel, Cartiera), których był autorem. Organizatorzy liczą na rekordową liczbę gości.
Popularność wystawy w mediach jest dobrą tego zapowiedzią. Dziennikarze piszą tylko z zachwytem, zachęcając do przypomnienia sobie dorobku Rittsa, który inspiruje kolejne pokolenia fotografów. "Mityczne piękno z jego zdjęć nie zestarzało się. Jest jak powrót do starej szkoły hollywoodzkiego czaru i sławy, gdzie realność przegrywa z fantazją" - wyrokuje "Vogue".
Wystawa "Herb Ritts" potrwa do 8 listopada.
Autor: am//rzw/kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Herb Ritts Foundation / Museum of Fine Arts, Boston