Kto się lubi, ten się czubi, mężczyźni są prości w obsłudze, a najlepszym przyjacielem kobiety jest biustonosz typu push-up - te niezbyt skomplikowane i jakże odkrywcze prawdy przypomina komedia romantyczna z Katherine Heigl i Gerardem Butlerem. "Brzydka prawda" wchodzi do kin.
Abby (Katherine Heigl) jest producentką porannego programu telewizyjnego i jest w tym dobra. Nie traci zimnej krwi ani podczas trudnych sytuacji na wizji, ani użerając się z prowadzącymi.
Zupełnie odwrotnie jest na gruncie prywatnym: jej perfekcjonizm i obsesję kontroli znosi jedynie kot, a każdy ewentualny książę na białym koniu szybko ucieka do bardziej wyluzowanej księżniczki. Mimo to, nasza bohaterka wciąż wierzy w prawdziwą miłość, to jest partnerski związek z mężczyzną wrażliwym, odpowiedzialnym i nie bojącym się zaangażowania.
„Mężczyźni są prości"
Mike (Gerard Butler, tym razem zdecydowanie kompletniej ubrany niż w „300” - a szkoda...), nowa gwiazda programu Abby, to jej kompletne przeciwieństwo. Prawdziwy macho, męska szowinistyczna świnia, głosząca – na wizji – objawione prawdy w rodzaju: „Mężczyźni są prości. Interesuje nas tylko wygląd. Zakochujemy się w twoim tyłku i cyckach, i zostajemy ze względu na to, co z nimi robisz”.
Abby, co nieuniknione, nie znosi Mike'a i żeby się go pozbyć, zawiera z nim układ: jeśli postępując dokładnie według jego rad nie uda się jej zdobyć przystojnego sąsiada, wykopuje go z programu. Jednak „brzydkie prawdy” o relacjach damsko-męskich okazują się irytująco skuteczne...
Proste prawdy o relacjach damsko-męskich
Jakież to prawdy? Drogie panie, wyjmijcie notesy: trzeba rozpuścić włosy, zdjąć okulary, założyć coś obcisłego (ale nie zbyt obcisłego) i wydekoltowanego (ale znów nie za bardzo), zmienić tenisówki na szpilki - et voila, facet twój. Dla bardziej zaawansowanych: pierś do przodu, nigdy nie krytykować, dużo się śmiać. Pomaga też kupienie wibratora, choć niekoniecznie należy go używać podczas biznesowych kolacji...
Film Roberta Luketica („Legalna blondynka”, „21”) jest równie banalny jak powyższe rady i nie ma w nim nic – może poza dość żenującą sceną z wibrującymi majtkami – czego nie widzielibyśmy (a raczej widziałybyśmy) wcześniej w „Kiedy Harry poznał Sally”, „Randce w ciemno” czy „Czego pragną kobiety”.
Scenarzystki wyraźnie nie mogły się też zdecydować, czy chcą tradycyjnej słodkiej romantycznej komedii, czy czegoś bardziej drapieżnego w stylu ostatnio popularnego Judda Apatowa („Wpadka”, „Czterdziestoletni prawiczek”).
Krzepiący schemat
W efekcie mamy do bólu przewidywalny schemat okraszony paroma „odważniejszymi” tekstami, którym jednak daleko do błyskotliwości bon motów z "Wpadki" czy nawet "Kac Vegas". Do tego z bardzo ogranym morałem: żeby znaleźć prawdziwą miłość, trzeba - oczywiście i mimo całej skuteczności brudnych sztuczek - być sobą.
Krzepiące. Pod warunkiem jednakże, że wyglądasz jak Katherine Heigl (posągowa blondyna) lub Gerard Butler (Spartiata na sterydach). I to jest jedyna brzydka prawda, która wypływa z tego filmu.
Katarzyna Wężyk
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: UIP