Gigantyczny budżet drugiej części "Pasji" Mela Gibsona

Kadr z filmu "Pasja" Mela Gibsona
"Pasja", reż. Mel Gibson, zwiastun
Źródło: Icon Productions
Jak podaje portal Deadline, dwuczęściowy sequel "Pasji" Mela Gibsona zgromadził budżet w wysokości 200 milionów dolarów. W przypadku kina niezależnego, realizowanego bez udziału dużych wytwórni, to kwota oszałamiająca. Choć scenariusz "The Resurrection Of The Christ" trzymany jest w tajemnicy, Gibson zapowiada, że obędzie się "bez prostej interpretacji".

Pamiętając o tym, że "Pasja" została nakręcona za niespełna 30 milionów dolarów, trzeba przyznać, że budżet przedsięwzięcia robi wrażenie. Każda z dwóch części ma kosztować około 100 milionów dolarów. Tym samym budżet całej produkcji czyni film Mela Gibsona jednym z najdroższych niezależnych projektów w historii amerykańskiej kinematografii. Dla przykładu - tegoroczny oscarowy zwycięzca "Anora" kosztował sześć milionów dolarów, a inny niezależny zdobywca głównych statuetek "Wszystko, wszędzie, naraz" - 14 milionów.

Choć teoretycznie wiadomo, o czym będzie "The Resurrection Of The Christ" - film skupi się bowiem na wydarzeniach po zmartwychwstaniu Chrystusa, jak obiecuje tytuł - Gibson nie zamierza zdradzać sekretów scenariusza. Zapowiedział jedynie, że jego wizja będzie "pozbawiona prostej interpretacji".

Co wiadomo o "The Resurrection Of The Christ"

Jak pamiętamy, zapowiedź sequela "Pasji" pojawiła się po raz pierwszy w 2016 roku, ale dopiero w 2023 roku usłyszeliśmy pierwsze konkrety. Od tamtej pory scenariusz, który Mel Gibson i tym razem napisał do spółki z Randallem Wallace'em, mocno ewoluował.

Jak udało się dowiedzieć portalowi Deadline, film Gibsona ma być "niezwykle ambitny", pokazywać "zstąpienie Chrystusa do piekieł jako część jego duchowej podróży". Mają pojawić się także "bitwy pomiędzy aniołami i demonami oraz siłami dobra i zła z innych wymiarów". Trudno się dziwić, że Gibson od razu uprzedza, iż film pozbawiony będzie "prostej interpretacji". Biorąc pod uwagę złożoność fabuły, Gibson zasugerował już wcześniej, że dialogi prawdopodobnie będą prowadzone wyłącznie po angielsku, a nie po aramejsku i hebrajsku, jak w pierwszej części, "aby zbytnio nie przytłoczyć widzów".

Te informacje udało się zdobyć portalowi Deadline dzięki wielkiemu zainteresowaniu projektem Gibsona, w związku ze zbliżającym się globalnym festiwalem American Film Market. AFM to kluczowe wydarzenie dla branży filmowej, gdzie profesjonaliści z całego świata spotykają się, by dokonywać kupna, sprzedaży i dystrybucji projektów filmowych.

"The Resurrection Of The Christ" będzie prawdopodobnie filmem z największym budżetem na wydarzeniu. W dodatku - wbrew obowiązującym zwyczajom - Gibson zapowiedział, że nie udostępni do wglądu scenariusza zainteresowanym kupnem.

"Producenci filmu (głównym jest Icon Productions Gibsona - red.) liczą, że sama sława i wielki sukces finansowy 'Pasji' wystarczą, by ich zainteresować" - donosi Deadline.

Mel Gibson
Mel Gibson
Źródło: PAP/Newscom

Obsada "do wymiany"

Choć jeszcze w 2020 roku w wywiadach Jim Caviezel oficjalnie mówił, że pracuje z Gibsonem nad kontynuacją "Pasji", a reżyser potwierdzał, że to on znów zagra Chrystusa, ostatecznie stało się inaczej. W wywiadzie dla Fox News Caviezel opowiadał wówczas: "Ten scenariusz to arcydzieło. To będzie najwybitniejszy film w dziejach, a ja gram największego superbohatera wszech czasów".

Mówiono wtedy o cyfrowym odmładzaniu bohaterów z pomocą techniki CGI. Niedawno dowiedzieliśmy się jednak, że aktor zmienił zdanie po średnio udanych eksperymentach z tą techniką wybitnych reżyserów - m.in. Martina Scorsese w "Irlandczyku" czy ostatnio Roberta Zemeckisa w kiepskim "Here. Poza czasem", w którym odmłodzony o kilka dekad Tom Hanks wygląda i porusza się jak robot.

To chyba słuszna decyzja, bo 58-letni dziś Caviezel jako 33-letni Chrystus nie byłby wiarygodny. Zamiast niego główną rolę zagra mało znany fiński aktor Jaakko Ohtonen, oglądany dotąd wyłącznie w skandynawskich serialach jak na przykład "Wikingowie". Deadline pisze, że przyszli inwestorzy są zawiedzeni nieobecnością Caviezela, a także Moniki Bellucci, która w oryginale grała Marię Magdalenę. Zastąpi ją także mało znana 36-letnia Kubanka Mariela Garriga.

Nas oczywiście najbardziej cieszy udział w filmie Kasi Smutniak, która wcieli się w niezwykle ważną rolę Maryi. W oryginale grała ją popularna rumuńska aktorka Maia Morgenstern.

- Ten film sprzedaje się sam. To złoto, jeśli chodzi o materiał. Wystarczy spojrzeć, jak dobrze sprzedał się pierwszy. Ludzie są gotowi wypisywać duże czeki - powiedział portalowi Deadline jeden z przyszłych inwestorów filmu, oceniając, że mimo zmian obsadowych o finansowy sukces projektu Gibsona można być spokojnym.

Kasia Smutniak
Kasia Smutniak
Źródło: Piovanotto Marco/ABACA/PAP/EPA

"Pasja", czyli sukces i skandal

"Pasja" Mela Gibsona miała premierę w 2004 roku. Nakręcona za niespełna 30 milionów dolarów, zarobiła oszałamiającą kwotę 610 milionów. Przez 15 lat pozostawała też najbardziej dochodowym filmem z kategorią wiekową R (dla widzów od lat 17) na rynku amerykańskim. Dopiero w 2019 roku jej rekord pobił "Joker" Todda Phillipsa.

Były również kontrowersje. Reżysera oskarżano o antysemityzm, a krytycy potępiali drastyczną przemoc w scenach męczeństwa Chrystusa. Zastrzeżenia co do wierności przekazom biblijnym zgłaszali także teologowie. Wytwórnia Fox, która miała umowę pierwokupu z Icon Productions, wycofała się z niej, a na dystrybucję filmu w niektórych krajach nałożono ograniczenia. Nie przeszkodziło to w biciu finansowych rekordów.

Jak przewiduje Deadline: "Biorąc pod uwagę obecną temperaturę polityczną, film prawdopodobnie stanie się kolejnym tematem debaty. Zapewne powróci też kontrowersyjna przeszłość samego Gibsona".

Kadr z filmu "Pasja" Mela Gibsona
Kadr z filmu "Pasja" Mela Gibsona
Źródło: NEWMARKET FILMS/PAP/EPA/Philippe Antonello

Przypomnijmy, że reżyser i aktor oskarżany był nie tylko o antysemityzm i epatowanie przemocą na ekranie, ale również o przemoc domową i znęcanie się nad matką swojego ósmego dziecka Oksaną Grigorievą. Został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu, na przymusową terapię, a także odebrano mu prawo do posiadania broni. Wcześniej, w 2006 roku został też zatrzymany za jazdę po pijanemu i obrażanie policjanta.

Uczyniło go to persona non grata w Hollywood na niemal dekadę. Nie tylko nie nakręcił żadnego filmu, ale nie dostawał też propozycji ról - poza tymi w filmach klasy B. Dopiero po publicznych przeprosinach i odwyku wrócił znakomitym filmem "Przełęcz ocalonych" z 2016 roku. Od tamtej pory grał sporo, ale żadnej znaczącej roli. Jedyny film, jaki wyreżyserował - "3000 metrów nad ziemią" - miał premierę w tym roku i okazał się artystyczną i kasową klapą. Do Polski nie trafił wcale.

Obecnie, jako zagorzały zwolennik Donalda Trumpa, Gibson należy wraz z Sylvestrem Stallone i Jonem Voightem do "specjalnych ambasadorów" prezydenta, którzy mają wedle jego słów "uczynić Hollywood większym, lepszym i mocniejszym niż kiedykolwiek wcześniej".

Premierę "The Resurrection Of The Christ" zaplanowano na 2027 rok.

Czytaj także: