Możdżer dla tvn24.pl: sukces to duże obciążenie, może zniszczyć człowieka

[object Object]
"Marzyłem o połączeniu improwizacji z klasyką"Mateusz Szmelter | tvn24.pl
wideo 2/6

- Zakładam sobie duże tempo rozwoju i dopóki zdrowie mi pozwala, to będę tak pędził - mówi w rozmowie z tvn24.pl Leszek Możdżer. Pianista spotkał się z nami z okazji premiery najnowszej płyty "Earth Particles" - nagranej z zespołem muzyki dawnej Holland Baroque.

Leszek Możdżer jest jednym z najwybitniejszych polskich pianistów. Od lat imponuje wszechstronnością. Szersza publiczność usłyszała o nim, gdy stał się jednym z filarów alternatywnej, yassowej Miłości, ale wywodzi się ze świata klasyki. Staranne wykształcenie szło u niego w parze z talentem, co udowodnił świetnymi interpretacjami Chopina. Zachwycił solowym wykonaniem kompozycji Preisnera, nagrał świetnie przyjętą płytę z utworami Komedy.

Z Adamem Makowiczem stworzył niezapomniany duet, a trio z Larsem Danielssonem i Zoharem Fresco przyniosło mu popularność daleko wykraczającą poza krąg fanów jazzu. Stawał na scenie z największymi postaciami jazzu, a jednocześnie nie bał się współpracy z Anna Marią Jopek, Anią Dąbrowską, Kazikiem Staszewskim a nawet metalowym Behemothem.

Tworzył muzykę filmową, teatralną, a ostatnio napisał nawet operę. Jego najnowsze dzieło to owoc współpracy z Holland Baroque, zespołem specjalizującym się w muzyce dawnej. Trasa koncertowa promująca album "Earth Particles" właśnie dobiega końca. Bilety na warszawski koncert sprzedały się tak szybko, że trzeba było zorganizować drugi. I ten wyprzedał się na pniu. Przed rozpoczęciem próby Leszek Możdżer znalazł czas, aby spotkać się z naszym dziennikarzem.

Piotr Bakalarski: Jak skrzyżowały się wasze artystyczne drogi z Holland Baroque?

To był telefon z Holandii z propozycją współpracy. To na planie materialnym. A na planie marzeń, zamierzeń - już dawno chciałem połączyć muzykę improwizowaną z muzyką klasyczną, choć niekoniecznie dawną. To idealne rozwiązanie, żeby spełnić moje marzenie – sięgnąć wstecz do muzyki historycznej i połączyć ją z żarliwością improwizacji.

To jest muzyczne zderzenie dwóch różnych światów. W końcu muzyka poważna jest ujęta w sztywne ramy partytury, a istotą jazzu jest improwizacja. Można to połączyć?

Tak naprawdę muzyka zawsze była improwizowana. Najpierw były dźwięki grane, improwizowane, dopiero później był zapis – nuty. System edukacji sformalizował i usztywnił sytuację tak, że najpierw są nuty, później jest muzyka. A było na odwrót. Jazz doprowadził do zapisu tak swobodnego, że muzyk patrząc w takie "kodowanie", był w stanie swobodnie improwizować. Teraz znowu wchodzimy w fazę, kiedy łączą się te języki. Takie rytualne uprawianie muzyki, tradycyjne traktowanie materiału dźwiękowego, czyli przede wszystkim emisja emocji, zaczyna wreszcie wychodzić na plan pierwszy. Nie tylko sztywne, podbudowane edukacją klasyczne wykonywanie utworów, ale także żarliwość momentu.

Pomyślałbym sobie, że jeśli ktoś chce stworzyć kompozycje czerpiące z muzyki dawnej, powinien pojechać do… bo ja wiem… mieszczańskiego Wiednia i tam szukać inspiracji. A ty wyjechałeś na Sri Lankę, gdzie napisałeś wszystkie utwory. Dlaczego akurat tam?

Ja już w Wiedniu byłem, pracowałem tam kilka razy, znam te uliczki (śmiech). Muzyka to wibracja, to nie jest nic materialnego. To nie ma znaczenia, w jakiej scenografii się dzieje. Bilet nie był za drogi, mieszkałem w tanim hotelu, tam można było się oderwać od wszystkiego, co mnie otaczało. Spakowałem się, rzuciłem wszystko, zmieniłem klimat, złapałem troszeczkę słońca i zacząłem pisać muzykę w sposób spontaniczny, naturalny. Trudno było mi się rozkręcić, więc na pierwszy ogień wziąłem temat, który kilka lat leżał w szufladzie. Żeby nabrać wiatru w żagle zacząłem właśnie od tego.

Jak układała się współpraca z Holland Baroque?

To było dla mnie odkrycie, niesamowicie fascynująca jest praca z tymi ludźmi, bo oni nadzwyczaj poważnie traktują to, co robią. Mają olbrzymie pokłady wiary w misję, a wiara jest niezbędna, żeby cokolwiek powstało. Bez wiary w to, że się uda, nie ma sensu się za cokolwiek w życiu zabierać.

Prezentują bardzo radykalne podejście do muzyki: tradycyjne trzymanie instrumentów, inny strój, struny jelitowe, inne smyczki, inne frazowanie… To się wymyka z norm. Trzeba sobie zdawać sprawę, że do końca my nie wiemy, jak się grało muzykę w XVII-XVIII wieku. Ale kiedy się wejdzie w te zapisy, chwyci instrument dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy się użyje tych samych strun i instrumentów, to świadomość zaczyna automatycznie wchodzić w ten świat. I to się dzieje z tymi ludźmi. Wejście w ich pole energii, wejście z nimi w chemiczną interakcję powoduje, że w człowieku też się coś zmienia.

Na pewno twoja nowa płyta jest dużym wydarzeniem dla polskiego jazzu. Jest nim także album, który Maciej Obara nagrał dla prestiżowej wytwórni ECM. Wcześniej świętowaliśmy nagrodę GRAMMY dla Włodka Pawlika. Powiedz, kiedy słyszysz o sukcesach kolegów myślisz: "super, że się chłopakom udało", czy raczej: "cholera, szkoda, że to nie ja"?

Wyrosłem z okresu mitologizacji pewnych zjawisk, nagrody, wytwórnie mają swoją renomę, ale przecież nie o to w życiu chodzi. Mam 46 lat, wiem jaka jest wartość płyty, którą ostatnio nagrałem. Dla mnie jest bez znaczenia, czy ktoś mi da nagrodę, czy nie. Sam siebie nie oszukam, wiem, co udało mi się zrobić. Los doprowadził do sytuacji, w której udało mi się włożyć ręce w piękny projekt, więc nagrody są dla mnie nieistotne. Cieszę się, że Obara nagrywa dla ECM, że Pawlik dostaje GRAMMY, ale tak naprawdę sukces, to też duże obciążenie, trzeba sobie z nim radzić. Sukces w niewłaściwym momencie może zniszczyć człowieka, więc ja sobie spokojnie czekam – przyjdzie albo nie przyjdzie. Koledzy na pewno sobie z nim poradzą.

"David Gillmour mówił mi, że pogoń za karierą nie ma sensu. Kariera jest obciążeniem i jeżeli przyjdzie, to trzeba ją pokornie nieść" - mówiłeś w jednym z wywiadów. To najważniejsza lekcja, którą dał ci muzyk Pink Floyd?

Powiedział mi kiedyś, że nie może wyjść na scenę i po prostu sobie pograć, dlatego, że natychmiast zaczynają pojawiać się wokół tego różne sępy z kamerami i mikrofonami. Chcą to nagrać, wydać i sprzedać. On stracił wolność, w tym sensie, że niczego nie może sobie spróbować. Powiedział mi, że chciałby być takim nieznanym muzykiem i grać sobie z kolegami w garażu. Wtedy zrozumiałem, że wielka kariera, historyczny wpływ na muzykę może człowieka zniewolić, że pęd na szczyt, na którym jest David Gilmour, jest drogą bez sensu. Dlatego, że masz coraz mniej pola, aby wyrażać się spontanicznie.

Poza tym, że dużo grasz i dużo komponujesz, jesteś dyrektorem artystycznym dwóch festiwali jazzowych w Poznaniu i Wrocławiu. Zastanawiam się, czy można to uczciwe połączyć. Jak się w tym odnajdujesz?

Enter Music Festival to taki nieduży festiwal na tysiąc osób, który trwa dwa dni, w przyszłym roku może będzie dłuższy, ale to nie jest duża impreza. Mamy porządne biuro, które zajmuje się wszystkimi negocjacjami, wykonuje tę najtrudniejszą pracę: dotrzeć do artysty, przekonać go, żeby przyjechał, stworzyć warunki techniczne. To wszystko nie jest po mojej stronie. Natomiast Jazz nad Odrą to już taka tradycja, że trzeba tylko nie zepsuć. Mamy radę artystyczną, która mnie wspiera. Jest trochę pracy, ale kiedy zaczyna się koncert, o wszystkim się zapomina.

Na poznańskim Enter Music Festivalu sam często grywasz. W tym roku twoje nazwisko przewinęło się w czterech z siedmiu pozycji w programie. Dyrektor Możdżer zaprasza artystę Możdżera. Nie masz wrażenia, że to trochę niezręczne?

Sukces, to też duże obciążenie, trzeba sobie z nim radzić. Sukces w niewłaściwym momencie może zniszczyć człowieka, więc ja sobie spokojnie czekam Leszek Możdżer

To było dla mnie odkrycie, niesamowicie fascynująca jest praca z tymi ludźmi, bo oni nadzwyczaj poważnie traktują to, co robią. Mają olbrzymie pokłady wiary w misję, a wiara jest niezbędna, żeby cokolwiek powstało. Bez wiary w to, że się uda, nie ma sensu się za cokolwiek w życiu zabierać.

Prezentują bardzo radykalne podejście do muzyki: tradycyjne trzymanie instrumentów, inny strój, struny jelitowe, inne smyczki, inne frazowanie… To się wymyka z norm. Trzeba sobie zdawać sprawę, że do końca my nie wiemy, jak się grało muzykę w XVII-XVIII wieku. Ale kiedy się wejdzie w te zapisy, chwyci instrument dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy się użyje tych samych strun i instrumentów, to świadomość zaczyna automatycznie wchodzić w ten świat. I to się dzieje z tymi ludźmi. Wejście w ich pole energii, wejście z nimi w chemiczną interakcję powoduje, że w człowieku też się coś zmienia.

Na pewno twoja nowa płyta jest dużym wydarzeniem dla polskiego jazzu. Jest nim także album, który Maciej Obara nagrał dla prestiżowej wytwórni ECM. Wcześniej świętowaliśmy nagrodę GRAMMY dla Włodka Pawlika. Powiedz, kiedy słyszysz o sukcesach kolegów myślisz: "super, że się chłopakom udało", czy raczej: "cholera, szkoda, że to nie ja"?

Wyrosłem z okresu mitologizacji pewnych zjawisk, nagrody, wytwórnie mają swoją renomę, ale przecież nie o to w życiu chodzi. Mam 46 lat, wiem jaka jest wartość płyty, którą ostatnio nagrałem. Dla mnie jest bez znaczenia, czy ktoś mi da nagrodę, czy nie. Sam siebie nie oszukam, wiem, co udało mi się zrobić. Los doprowadził do sytuacji, w której udało mi się włożyć ręce w piękny projekt, więc nagrody są dla mnie nieistotne. Cieszę się, że Obara nagrywa dla ECM, że Pawlik dostaje GRAMMY, ale tak naprawdę sukces, to też duże obciążenie, trzeba sobie z nim radzić. Sukces w niewłaściwym momencie może zniszczyć człowieka, więc ja sobie spokojnie czekam – przyjdzie albo nie przyjdzie. Koledzy na pewno sobie z nim poradzą.

"David Gillmour mówił mi, że pogoń za karierą nie ma sensu. Kariera jest obciążeniem i jeżeli przyjdzie, to trzeba ją pokornie nieść" - mówiłeś w jednym z wywiadów. To najważniejsza lekcja, którą dał ci muzyk Pink Floyd?

Powiedział mi kiedyś, że nie może wyjść na scenę i po prostu sobie pograć, dlatego, że natychmiast zaczynają pojawiać się wokół tego różne sępy z kamerami i mikrofonami. Chcą to nagrać, wydać i sprzedać. On stracił wolność, w tym sensie, że niczego nie może sobie spróbować. Powiedział mi, że chciałby być takim nieznanym muzykiem i grać sobie z kolegami w garażu. Wtedy zrozumiałem, że wielka kariera, historyczny wpływ na muzykę może człowieka zniewolić, że pęd na szczyt, na którym jest David Gilmour, jest drogą bez sensu. Dlatego, że masz coraz mniej pola, aby wyrażać się spontanicznie.

Poza tym, że dużo grasz i dużo komponujesz, jesteś dyrektorem artystycznym dwóch festiwali jazzowych w Poznaniu i Wrocławiu. Zastanawiam się, czy można to uczciwe połączyć. Jak się w tym odnajdujesz?

Enter Music Festival to taki nieduży festiwal na tysiąc osób, który trwa dwa dni, w przyszłym roku może będzie dłuższy, ale to nie jest duża impreza. Mamy porządne biuro, które zajmuje się wszystkimi negocjacjami, wykonuje tę najtrudniejszą pracę: dotrzeć do artysty, przekonać go, żeby przyjechał, stworzyć warunki techniczne. To wszystko nie jest po mojej stronie. Natomiast Jazz nad Odrą to już taka tradycja, że trzeba tylko nie zepsuć. Mamy radę artystyczną, która mnie wspiera. Jest trochę pracy, ale kiedy zaczyna się koncert, o wszystkim się zapomina.

Na poznańskim Enter Music Festivalu sam często grywasz. W tym roku twoje nazwisko przewinęło się w czterech z siedmiu pozycji w programie. Dyrektor Możdżer zaprasza artystę Możdżera. Nie masz wrażenia, że to trochę niezręczne?

Sukces, to też duże obciążenie, trzeba sobie z nim radzić. Sukces w niewłaściwym momencie może zniszczyć człowieka, więc ja sobie spokojnie czekam Leszek Możdżer

To wynika z kilku kwestii. Przy pierwszych trzech edycjach było tak, że kiedy ja grałem koncerty, to bilety się sprzedawały, kiedy inni artyści – ludzie nie przychodzili. Zauważyliśmy, że jest jakieś "ssanie" na moje nazwisko. Zdecydowaliśmy się na to, bo zależało nam, żeby festiwal się w ogóle udał. W tej chwili mogę się pomału wycofywać, ale też stało się pewną tradycją, że występuję codziennie. To nie jest tak, że chcę za wszelka cenę wyjść na scenę i się pokazać, bo to jest spora praca do wykonania. Wolałbym być dyrektorem, który sobie siedzi, słucha muzyczki i komentuje, co się dzieje na estradzie. Wychodzenie na scenę to jednak praca, wiąże się z bardzo konkretnym wysiłkiem, a tu trzeba jeszcze przygotować dwa-trzy nowe repertuary. Myślę, że niewielu artystów by się na to zdecydowało. Zakładam sobie duże tempo rozwoju i dopóki zdrowie mi pozwala, to będę tak pędził.

Wśród bogactwa tych projektów jest między innymi koncert z trójką innych pianistów: Marcinem Wasilewskim, Piotr Orzechowskim i Pawłem Kaczmarczykiem. Jak się pracuje w takim dziwnym kwartecie: jesteście jednym muzycznym ciałem czy to raczej taki "wyścig kogucików" i każdy chce zdominować każdego?

To bardzo ciekawy temat – jak reagują na siebie pianiści. Jest coś takiego jak instynkt muzyka, który wymyka się prawom zwierzęcym. Prawa zwierzęce, które domagają się zajęcia swojego terytorium i wykurzenie konkurencji, działają dopóki nie jesteś na scenie z kolegą. Prawa rządzące dobrą muzyką są zupełnie inne. Muzyka wymaga, żeby grać razem do jednej bramki i to jest naturalne dla kogoś, kto całe życie ją uprawia. Kiedy zaczyna się razem grać, wchodzi się na zupełnie inne rejestry emocji, w ciele i psychice uruchamiają się zupełnie inne prawa. Zwalczanie się nawzajem byłoby samobójstwem.

Takie spotkanie czterech pianistów, jak to zorganizowane przez festiwal Jazz Juniors, powoduje, że odnawiamy te relacje, uczymy się na nowo od siebie, wszystko się czyści i prostuje. Animozje są często napędzane przez dziennikarzy, którzy nas do siebie porównują. Piszą o kimś "chce być Możdżerem" albo mnie porównują do kolegów z zagranicy na przykład, że mógłbym być Vijay’em Iyerem czy Oscarem Petersonem, ale jeszcze nie jestem, czy nigdy nie będę. To powoduje, że zamiast się kochać patrzymy na siebie podejrzliwie. Ta planeta jest tak zorganizowana, że co chwilę są zagrożenia zdefraudowania psychiki, ale trzeba się trzymać dzielnie.

Jesteś jednym z bohaterów filmu "Miłość", opowiadającym o zespole, którzy tworzyłeś z "Tymonem" Tymańskim, Mikołajem Trzaską, Jackiem Olterem i Maciejem Sikałą. Jak odebrałeś ten dokument?

To film dla mnie bardzo trudny, bo opowiada historię, której tak naprawdę nie znałem. Dopiero, kiedy obejrzałem, zrozumiałem, co czuli koledzy i spojrzałem na całą sytuację z ich punktu widzenia. Ja niestety nie wypadam w tym filmie za dobrze, aczkolwiek chciałbym zwrócić uwagę, że jako postać, która ponoć nie potrafi się przyjaźnić, w końcówce okazałem się jedynym, który jednak potrafi. Bo tylko ja przyjechałem na koncert, na który się umówiliśmy z przyjaciółmi (chodzi o występ na Off Festivalu w 2009 roku – red.).

I zagrałeś mimo złości na nieprofesjonalizm i chaos, który bije od "Tymona".

Tymon zawsze jest rozchełstany organizacyjnie i to jest też jego siła (śmiech). On potrzebuje chaosu, żeby formułować nowe myśli, nowe treści. Ja to rozumiem, w chaosie się dobrze tworzy, bo można wpaść na nieoczekiwane pomysły. Jeśli wszystko wokół jest rozczapierzone, rozłożone na stole to można sobie coś wybierać. I Tymon właśnie taki jest. Nie dopowiada, z nim nic do końca nie wiadomo, to jest jego styl pracy. Ja przez lata nauczyłem się bardziej organizować przestrzeń wokół siebie, przynajmniej jeśli chodzi o takie prozaiczne sprawy, jak godzina przyjazdu, środki transportu i tak dalej. Zresztą stać mnie na dobrą menadżerkę, która pozwala mi to wszystko ogarnąć. Nie oszukujmy się, stany twórcze charakteryzują się tym, że człowiek odrywa się od materii i potrzebny jest ktoś, kto cię dociąży, kto rozumie prawa ziemskie i wszystko zorganizuje. Rzeczywiście artyści są często dosyć niezorganizowani, chociaż tak naprawdę myślę, że nam - jako społeczeństwu - przydałoby trochę więcej abstrakcyjnych treści. Bo wysłuchiwać cały czas ludzi, którzy bez przerwy mówią o ilości pieniądza w obiegu to już za bardzo uziemiające, przynajmniej dla mnie.

Skoro już wywołałeś temat pieniędzy. "Leszek gra muzykę tylko dla kasy. Nie chcę być w jakikolwiek sposób kojarzony z Leszkiem Możdżerem". To słowa Mikołaja Trzaski ze wspomnianego filmu. Jak relacje między wami, podajecie sobie rękę?

Muzyka wymaga, żeby grać razem do jednej bramki. Zwalczanie się nawzajem byłoby samobójstwem Leszek Możdżer

Mikołaj Trzaska powiedział, że nie chce być ze mną kojarzony, po czym przyjechał na premierę filmu i pozował ze mną do zdjęć. (śmiech)

Rzeczywiście, można je znaleźć w sieci.

Nie będę się z Mikołajem spierał się na łamach mediów.

Zatem zostawmy to. Kiedy kupowałem przed laty twoje pierwsze płyty byłeś Lesławem, potem stałeś się Leszkiem. Wyczytałem, że teraz chcesz wrócić do Lesława. O co w tym chodzi?

Sam nie wiem, o co w tym chodzi. Na pewno imię Lesław powoduje pewną stabilizację i harmonizuje mocno moją osobowość. Natomiast Leszek, które pochodzi ze staropolskiego Lestek, czyli przebiegły, nie do końca grający czysto, spowodował w moim życiu spory zamęt. Przypuszczam, że ta zmiana utrudniła mi trochę egzystencję, ale też pozwoliła się szybciej rozwijać. Człowiek, który nie ma przeciwności losu przestaje się rozwijać, więc teraz używam dwóch: Lesława, który mnie ładnie harmonizuje i Leszka, który wprowadza pewien potrzebny mi niepokój.

Dziękuję za rozmowę.

Autor: Piotr Bakalarski / Źródło: tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

Jak na wiadomość o ucieczce Marcina Romanowskiego na Węgry zareagowali przedstawiciele jego obozu politycznego? Według Mai Wójcikowskiej niektórzy "trochę przecierali oczy i nie ukrywali zdziwienia". - Mam wrażenie, że Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka - przyznał Konrad Piasecki. Według relacji Agaty Adamek politycy wcześniej związani z Funduszem Sprawiedliwości obawiali się, że gdyby Romanowski był teraz w Polsce, mógłby powiedzieć "za dużo".

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Źródło:
TVN24

Premier Słowacji Robert Fico spotkał się na Kremlu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Wieczorem szef słowackiego rządu przekazał w mediach społecznościowych, że odbyli "długą rozmowę", a Putin "potwierdził gotowość Moskwy do kontynuowania dostaw gazu na Zachód i Słowację". Ukraina zapowiedziała, że nie przedłuży wygasającego wraz z końcem roku kontraktu, który zezwala na tranzyt gazu przez jej terytorium.

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Jedna z pięciu ofiar piątkowego ataku w Magdeburgu to dziewięcioletni Andre. "Niech mój mały miś znowu lata dookoła świata" - napisała w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych jego matka. Hołd zmarłemu dziewięciolatkowi oddała też lokalna straż pożarna. Chłopiec należał do jej dziecięcego oddziału.

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

Źródło:
BBC, Bild, Sky News

Nie wiem, co ulęgło się w głowie przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, to rzecz niezrozumiała - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW. Odniósł się w ten sposób do działań sędziego Sylwestra Marciniaka, który domaga się podjęcia ponownej uchwały w sprawie pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości.

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Źródło:
TVN24

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Pod hasłem "tekstylia" kryje się wiele. Po pierwsze odzież - to oczywiste. Ale także buty, dywany, firany, pościel czy koce. Zużyte i wyrzucane, lądowały do tej pory w pojemnikach na odpady zmieszane. Od nowego roku to się zmieni.

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Źródło:
Fakty TVN

Dzieci czekają na przeszczep serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Warszawie. Podłączone do sztucznej komory mogą tylko czekać na organ od zmarłego dawcy - takie serce, które będzie pasowało. Przeszczepów w klinice jest coraz więcej, ale potrzeby są duże.

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Źródło:
Fakty TVN

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Pogoda na Boże Narodzenie. Przed świętami lokalnie dosypie jeszcze trochę śniegu, czy jednak wystarczy go, by utrzymał się do Wigilii? Sprawdź najnowszą aktualizację świątecznej prognozy pogody.

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Amerykańska aktorka Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego, swojego partnera z planu "It Ends with Us" i jednocześnie reżysera tego filmu, o szereg niestosownych zachowań. Aktorka twierdzi również, że mężczyzna, wspólnie ze studiem, które wyprodukowało film, zorganizował przeciwko niej kampanię oszczerstw. Prawnik studia stanowczo temu zaprzeczył, nazywając twierdzenia aktorki "całkowicie fałszywymi i oburzającymi".

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Źródło:
BBC, New York Times, Variety

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. W południowej Polsce noc przyniesie opady śniegu i silne podmuchy wiatru. Sprawdź, gdzie będzie szczególnie niebezpiecznie.

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Po trzech miesiącach prac konserwacyjnych turyści odwiedzający Rzym znów mogą oglądać słynną fontannę di Trevi w pełnym blasku. Wprowadzono jednak limit osób, które mogą jednocześnie przed nią przebywać. Na razie to eksperyment.

Fontanna di Trevi po nowemu

Fontanna di Trevi po nowemu

Źródło:
PAP

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski dotarł do Ukrainy medycznym kamperem, który będzie działał jak mobilny szpital. Możliwe będzie w nim między innymi przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych - poinformował w niedzielę portal Vatican News.

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Źródło:
PAP

Przed nami czas, kiedy nikt nie powinien być sam i kiedy nikt nie powinien być głodny. Już w weekend rozpoczęły się wigilie dla osób w kryzysie bezdomności, samotnych i ubogich. Od 28 lat miejscem spotkań jest Rynek Główny w Krakowie. To już 28. Wigilia Jana Kościuszki, krakowskiego restauratora. To wydarzenie łączy ludzi o wielkich sercach, by wspólnie pomóc i stworzyć chociaż namiastkę świąt Bożego Narodzenia.

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Źródło:
Fakty po Południu TVN24