Wstrząsające opowiadania włoskiej Żydówki Liliany Millu, która przeżyła obozy w Auschwitz i Ravensbrueck, trafiają w ręce polskiego czytelnika. Wydawnictwa Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau opublikowało "Dymy Birkenau".
Akcja książki "Dymy Birkenau" ("Il fumo di Birkenau") rozgrywa się w kobiecej części obozu Auschwitz II - Birkenau. - Bohaterki wstrząsających opowiadań, kobiety różnych narodowości, w różnym wieku, o różnych charakterach i temperamentach, rozpaczliwie walczą o przetrwanie. Prawie zawsze walka kończy się przegraną: nie tylko w sensie utraty życia, ale również w sensie moralnym. Jedna z bohaterek zostaje w obozie prostytutką. Narratorka stoi trochę z boku. Co prawda ujawnia swoje uczucia, jak reszta więźniarek odczuwa głód, ból, zimno i strach, ale stara się nie oceniać postępowania innych - tak przedstawiła książkę Jadwiga Pinderska-Lech, szefowa muzealnego wydawnictwa.
Wstrząsające świadectwo
O książce wypowiada się inny włoski pisarz, który również przeżył horror obozu koncentracyjnego. Jego zdaniem opowiadania Liany należą do najbardziej wstrząsających kobiecych świadectw pobytu w obozie, a już na pewno we Włoszech. Jako ilustracje opowiadań wykorzystano reprodukcje obrazów Joanny Tollik. Malarka, która przed wojną ukończyła studia na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, do obozu trafiła za działalność konspiracyjną i podobnie jak Liliana Millu była więziona w kobiecej części Birkenau.
Dziennikarka w obozie
Liliana Millu przyszła na świat w 1916 roku w Pizie. Przed wojną pracowała jako nauczycielka i dziennikarka. Była również pisarką. W czasie wojny działała w ruchu oporu, za co w 1943 roku została aresztowana przez gestapo i osadzona w obozie przejściowym w Fossoli di Carpi. Następnie przewieziono ją do obozu Auschwitz. Po pięciu miesiącach w kobiecym sektorze w Birkenau, trafiła do obozu w Ravenbrueck, a potem do niewolniczej pracy w niemieckiej fabryce zbrojeniowej. Udało jej się tam dotrwać końca wojny. Po wyzwoleniu wróciła do Włoch, gdzie dożyła końca swoich dni. Zmarła w 2005 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24