- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby rodzice dziecka zaginionego byli w stanie wyrzucić jego rzeczy - mówi Izabela Jezierska-Świergiel, dyrektorka działu PR i fundraisingu Fundacji ITAKA. 15 kwietnia ruszyła nowa odsłona akcji społecznej Playera i Fundacji ITAKA, której celem jest zwrócenie uwagi na skalę zaginięć w Polsce.
Według oficjalnych danych w 2021 roku w Polsce było blisko 13 000 osób zaginionych. Fundacja ITAKA wspólnie z Playerem zainicjowały w grudniu 2020 roku kampanię społeczną "Nieobecni są wśród nas", która towarzyszyła premierze serialu "Nieobecni" z Justyną Wasilewską, Danutą Stenką oraz Piotrem Głowackim w rolach głównych. 15 kwietnia wystartowała nowa odsłona tej kampanii, zatytułowana "W pokojach zaginionych mieszka nadzieja, która nigdy nie gaśnie". Ramach kampanii w portalach społecznościowych oraz na antenach kanałów TVN Grupa Discovery emitowane są trzy spoty, w których gwiazdy "Nieobecnych" przytaczają wspomnienia rodzin trzech osób zaginionych. Celem współpracy Playera i Fundacji ITAKA jest zwrócenie uwagi na ogrom skali zaginięć w Polsce.
Fundacja ITAKA prowadzi Telefon w Sprawie Zaginionego Dziecka i Nastolatka, jest to całodobowy numer: 116 000. Działa on w 32 krajach Europy. Do niedawna również w Ukrainie. Pod tym numerem można zgłaszać zaginięcie osób poniżej 18. roku życia oraz przekazywać anonimowo informacje o losach zaginionych dzieci i nastolatków.
Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: Ile w Polsce jest osób zaginionych?
Izabela Jezierska-Świergiel: W 2021 roku według oficjalnych danych w Polsce było prawie 13 tysięcy osób zaginionych. Z czego blisko dwa tysiące to osoby poniżej 18. roku życia.
Wśród osób niepełnoletnich, szczególnie w grupie 13-17 lat, ginie więcej dziewcząt niż chłopców. Jest to jedyna grupa wiekowa, w której widzimy tak dużą dysproporcję. W przypadku osób dorosłych, większość zaginionych stanowią mężczyźni.
Obok wieku, wskaźnikiem klasyfikującym zaginionych jest przyczyna zaginięć. W przypadku dzieci są to: nieodpowiednia opieka ze strony dorosłych - tutaj konsekwencją może być nieszczęśliwy wypadek bądź zgubienie dziecka w miejscach publicznych, na przykład w galerii handlowej, w lesie czy na plaży. Na szczęście te ostatnie bardzo często trwają krótko i mają swój szczęśliwy finał. W młodszej grupie wiekowej mamy również do czynienia z porwaniami rodzicielskimi. Najczęstszą przyczyną zaginięć wśród nastolatków są ucieczki - częściej uciekają dziewczyny, stąd też pojawia się ta dysproporcja wśród zaginionych ze względu na płeć.
W przypadku dorosłych jedną grupę stanowią osoby w wieku od 18 do 60 kilku lat, które przede wszystkim mierzą się z różnymi trudnościami życiowymi, skomplikowaną sytuacją rodzinną, z zaburzeniami psychicznymi, w tym depresją. Te osoby giną, bądź świadomie podejmują decyzję o porzuceniu dotychczasowego życia. Odrębną grupą są seniorzy, czyli osoby po 65 roku życia, których zaginięcie związane jest najczęściej z wiekiem i kłopotami mu towarzyszącymi, takimi jak: choroby somatyczne, demencja bądź dezorientacja
Dochodzi również do zaginięć związanych z wydarzeniami kryminalnymi, które stanowią niewielki procent wszystkich zaginięć.
Jak wiele osób udaje się odnaleźć?
W blisko 95 procent przypadków udaje się odnaleźć osobę zaginioną, dowiedzieć się, co się wydarzyło bądź odnaleźć ciało. Co ważne, są lata, w których odnotowuje się więcej odnalezień niż zaginięć, co wynika z tego, że sprawy co prawda rozwiązywane są często na bieżąco, ale bywa tak, że udaje się odnaleźć osoby, której zaginięcie zgłoszono we wcześniejszych latach. Czasem informacje o losach osoby zaginionej trafiają do nas z policji, gdy prowadzą zupełnie inną sprawę.
Obecnie grupę osób trwale zaginionych stanowi około cztery tysiące osób. To jest spora grupa ludzi, co do której nie wiemy, co się wydarzyło, nie mamy o nich żadnych zweryfikowanych informacji. Co ciekawe, podobna liczba dotyczy osób pochowanych jako "NN" - czyli osób o nieustalonej tożsamości.
Wspólnie z serwisem Player.pl Fundacja Itaką przygotowała akcję społeczną, w której pokazane zostały wizerunki trzech osób. Czy są to osoby trwale zaginione?
O osobach trwale zaginionych mówimy, gdy od jej zaginięcia minęło przynajmniej kilka lat. Do tej odsłony naszej kampanii społecznej zaprosiliśmy rodziny trzech osób zaginionych. Tylko jedna z tych osób, jest trwale zaginiona: Anna Jałowiczor zaginęła 24 stycznia 1995 roku. W jej przypadku wykorzystaliśmy w spocie progresję wiekową, wykonaną przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Progresja wiekowa to tworzenie wizerunku osoby z uwzględnieniem mijającego czasu. Publikując informację o Ani, zdecydowaliśmy się pokazywać fotografię z progresją wiekową, bo trudno oczekiwać, żeby ktoś mógł rozpoznać w dorosłej już kobiecie postać dziesięcioletniej dziewczynki ze zdjęcia.
Pozostałe dwa spoty dotyczą dziewcząt, które zaginęły odpowiednio dwa i trzy lata temu. Rzadko decydujemy się na to, by do tego typu kampanii wykorzystywać tak nieodległe sprawy. Liczymy jednak, że być może w pamięci osób, które mogły je widzieć, te wizerunki są obecne i uda się w ten sposób uzyskać jakieś informacje o ich losie lub być może któraś z tych dziewcząt zobaczy siebie w spotach i zdecyduje się na nawiązanie kontaktu z rodziną.
W akcji wykorzystano pokoje osób zaginionych, jako pewnego rodzaju symbol zatrzymanego przez zaginięcie czasu. Zdaża się państwu często współpracować z rodzinami, które utrzymują takie pokoje w niezmienionym stanie?
Nie każdy ma taką możliwość, aby zamknąć w mieszkaniu jeden pokój na klucz. Ale to się zdarza i w szczególności dotyczy to zaginięć dzieci. Bywa tak, że przez bardzo długi czas pokoje są utrzymywane w takim stanie, w jakim były w momencie zaginięcia tej osoby: obok łóżka leży książka z zakładką na stronie, na której ktoś przerwał czytanie, lalki stoją na półce, na ścianach wiszą plakaty. Wszystko ma być gotowe na moment, gdy ta osoba wróci do domu.
Zaginięcie to bardzo trudna sytuacja. Nasi psychologowie twierdzą, że rodziny osób zaginionych często żyją podwójnym życiem: jednym "tutaj i teraz", codziennym, w którym muszą chodzić do pracy, niejednokrotnie troszczyć się o pozostałe dzieci i drugim, sprzed zaginięcia: nie zmieniają numeru telefonu, jeśli mogą to nie decydują się na przeprowadzkę. Pewne decyzje podejmowane są z ogromnym trudem, gdyż cały czas te rodziny mają nadzieję, że osoba zaginiona wróci. Czekają na ten moment i chcą być na niego przygotowani. Bo kiedy zaginiona osoba wróci powinna mieć swój kąt, swój pokój, swoje rzeczy. Zaginięcie jest dla rodzin ogromnym dramatem, którego doświadczamy razem z nimi.
Te opuszczone pokoje są symbolem nadziei, która jest niezniszczalna. Pomimo upływu wielu lat, co może również sugerować, że stało się coś złego i ta osoba już nie wróci, w rozmowach z rodzinami, zawsze pojawia się pewnego rodzaju element zawieszenia: "a jak wróci, to co wtedy będzie?", "a jak wróci, to czy wybaczy mi, że wyrzuciłam jej/jego rzeczy?", "a jak wróci, to czy wybaczy mi, że uznałam/uznałem tę osobę za zmarłą?". W Polsce można uznać osobę zaginioną za zmarłą po upływie dziesięciu lat i spora część rodzin się na to decyduje.
Trudno mi sobie wyobrazić, żeby rodzice zaginionego dziecka byli w stanie wyrzucić wszystkie jego rzeczy. Zawsze zostają jakieś pamiątki, zdjęcia, ukochane pluszaki, ulubione książki. Trzeba pamiętać, że na ten okres zaginięcia wspomnienia o danej osobie są wszystkim, co pozostaje tej rodzinie. Dlatego te pokoje są w pewnym sensie symbolem, dowodem pamięci.
A czy utrzymywanie takiego pokoju nie stanowi przeszkody w przeżyciu pełnego procesu żałoby?
Nie jestem psychologiem, jednak na podstawie historii i doświadczeń fundacji wiem, że z tym bywa bardzo różnie. Trzeba pamiętać, że ta żałoba jest ciągle niedomknięta. Nie można jej przeżyć w sposób całkowity, nie ma momentu pożegnania, nie ma grobu, na którym można zapalić znicz.
W trakcie naszej rozmowy odwołuję się często do rodzin zaginionych dzieci i bardzo młodych osób, bo to one są bohaterami naszej kampanii. Bardzo często zdarza się, że po zaginięciu dziecka następuje rozpad rodziny. Bywa tak, że jedno z rodziców nie jest w stanie psychicznie ruszyć z miejsca, jest ciągle w żałobie, a drugi rodzic chce, potrzebuje jakoś żyć. Oczywiście nie można się odciąć od takiego doświadczenia, od wspomnień. Natomiast są osoby, które próbują zawalczyć o siebie, próbują po latach żyć normalnie. W trakcie poszukiwań rodzin do udziału w tej kampanii, kontaktowałam się z również z innymi, którzy nie wzięli udziału ostatecznie w akcji. Od kilku rodzin dostałam informację, że rodzice zaginionego dziecka się rozstali. To jest tak ogromna trauma i stres, że czasem trudno przeżywać to wspólnie. Małżonkowie obwiniają się nawzajem o to, że ktoś nie dopilnował dziecka, że ktoś spędzał w domu mniej czasu, że zawinił w tym czy innym obszarze. Ponadto w tych związkach są często inne dzieci, którymi trzeba się opiekować. Czasem to rodzeństwo żyje w cieniu doświadczenia zaginięcia.
Te sytuacje rodzinne są bardzo trudne i nie wszystkim udaje się to wspólnie przejść. My - jako fundacja – poza poszukiwaniami oczywiście, możemy tylko starać się wspierać psychicznie rodziny osób zaginionych, być dla nich, słuchać ich, ale nie jesteśmy w stanie dać żadnej recepty na to, jak sobie z tym wydarzeniem poradzić, nawet po latach. W grę wchodzą silne emocje, z którymi musimy obchodzić się z ogromną wyrozumiałością.
Wydaje mi się także, że tu nie ma większego znaczenia, czy w domu pozostał pokój, czy to są rzeczy zgromadzone w jakimś pudełku. Najważniejsze są wspomnienia przechowywane w głowie i w sercu. Każdy z nas radzi sobie z nimi na swój indywidualny sposób.
Rozmawiamy o zaginięciach osób nieletnich. Wśród przyczyn zaginięć wspomniała pani o porwaniach rodzicielskich. Jak dużo tych spraw się udaje się rozwiązać?
Te sprawy są trudne, ponieważ dotyczą sytuacji, które rozgrywają się pomiędzy współmałżonkami. Porwaniami rodzicielskimi zajmujemy się od wielu lat. Długo lobbowaliśmy, żeby to określenie trafiło do języka prawnego, a ten rodzaj zdarzenia został uwzględniony w zarządzeniu Komendanta Głównego Policji.
O tym czym dokładnie są porwania rodzicielskie i jak są definiowane, a także jak pomagamy rodzinom zagrożonym tym zjawiskiem, można przeczytać na naszej stronie porwaniarodzicielskie.pl. Najczęściej rodzice, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, nie posiadają wcześniej uregulowanej prawnie opieki nad dzieckiem i oboje posiadają pełnię władzy rodzicielskiej. W takich sytuacjach policja ma całkowicie związane ręce i od połowy 2018 roku zgłoszenia w takich przypadkach nie są przyjmowane. Wcześniej rejestrowano około 700 przypadków rocznie. O porwaniu rodzicielskim mówimy w sytuacjach, gdy jeden z rodziców lub opiekunów posiadających władzę rodzicielską bez woli i wiedzy drugiego z nich pod pretekstem krótkotrwałego pobytu wywozi lub zatrzymuje osobę małoletnią na stałe, pozbawiając tym samym drugiego rodzica lub opiekuna prawnego posiadającego władzę rodzicielską możliwości utrzymywania kontaktu z małoletnim w przysługującym mu zgodnie z prawem zakresie.
W związku z tym, że ilość zgłaszanych do nas sprawy konfliktów okołorozstaniowych stale wzrasta, od stycznia tego roku uruchomiliśmy Centrum Wsparcia i Mediacji, w którym zgłaszające się rodziny trafiają pod opiekę prawników i psychologów. Poza wsparciem prawnym i psychologicznym staramy się informować rodziców o mediacji, jako formie polubownego ustalenia zasad opieki nad dziećmi. Moment, w którym dochodzi do porwania rodzicielskiego, to jest etap, w którym czasem jest niemożliwe bądź bardzo trudne porozumienie się rodziców. Wcześniej, w sytuacji, w której zaczynają się zaostrzać sytuacje konfliktowe jest jeszcze szansa na wskazanie rodzicom, czy opiekunom, celu nadrzędnego: dobra dziecka. Dlatego po pomoc profesjonalistów warto sięgnąć jak najwcześniej.
Zjawisko porwań rodzicielskich nasila się z każdym rokiem. Teraz mierzymy się coraz częściej z porwaniami rodzicielskimi dzieci ukraińskich. Tuż po rozpoczęciu inwazji rosyjskiej, przez polską granicę mogli przechodzić rodzice z dziećmi bez zgody drugiego rodzica i docierają do nas informacje o zaginięciach dzieci, które prawdopodobnie są ofiarami porwania rodzicielskiego.
Większość zgłaszanych do nas zaginięć dzieci z porwań rodzicielskich to trudne sprawy, a ponieważ nie możemy publikować ich zdjęć, nie możemy ich też realnie poszukiwać. Wynika to z faktu, że od 2018 r. policja nie przyjmuje takich zgłoszeń.
Od prawie trzech miesięcy trwa nowa odsłona wojny w Ukrainie. Czy Fundacja Itaka otrzymuje już zgłoszenia dotyczące zaginięć osób uchodźczych z Ukrainy?
Tak, dlatego w ciągu kilku dni od momentu wybuchu wojny stworzyliśmy specjalną stronę: ukraina.zaginieni.pl. Całość jest w języku ukraińskim, znajduje się tam również uproszczony formularz zgłoszeniowy. Dlaczego uproszczony? Nasza działalność jest sformalizowana, a to dlatego, że publikujemy wizerunki osób zaginionych i nie możemy tego zrobić bez wcześniejszego zgłoszenia przez rodzinę takiego zaginięcia na policji. Żeby zgłosić do nas zaginięcie, trzeba mieć potwierdzenie zgłoszenia zaginięcia z policji - to jest warunek konieczny, którego konsekwentnie się trzymamy. W normalnej procedurze, zgłoszenia można dokonać online, ale nasi poszukiwacze i tak poproszą również o skan podpisanego odręcznie zgłoszenia. W przypadku osób z Ukrainy nie wymagamy podpisów i udostępniliśmy skróconą wersję naszego formularza. Można ją wypełnić na smartfonie i przesłać do nas elektronicznie..
Od 24 lutego prowadziliśmy poszukiwania pięciorga dzieci, większość z nich się odnalazła i są całe i zdrowe. Obecnie mamy trzy sprawy aktywne, a kolejne 14 nieaktywne, które czekają na uzupełnienie dokumentów, chociażby potwierdzeń zgłoszenia zaginięcia z policji.
Fundacja Itaka zajmuje się poszukiwaniem obywateli polskich zaginionych w kraju, obywateli polskich zaginionych za granicą oraz obywateli innych krajów, którzy zaginęli na terenie Polski. Nie szukamy osób zaginionych w Ukrainie - nie mamy takich możliwości. Z tego co wiem, liczba spraw zgłoszonych policji jest podobna, co może sugerować, że obywatele Ukrainy otrzymują od policjantów informację, że mogą się do nas zwrócić.
A jak dużo dzięki fundacji mieszkańców tych symbolicznych pokoi wróciło do domu?
W ciągu 23 lat działalności fundacji udało się odnaleźć 16 513 osób. Nie wszyscy wrócili do domu, bo nie każde zaginięcie ma szczęśliwy finał. Nie zawsze mamy pewność, że to działania fundacji odegrały kluczową rolę. Jest to jednak liczba spraw przez nas zarejestrowanych, w których albo udało się odnaleźć osoby zaginione, albo ustalić co się z nimi wydarzyło, że zdecydowały się na taki a nie inny krok bądź padły ofiarami przestępstwa. A wiemy, ile te informacje znaczą dla rodzin.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja ITAKA/Player