Błyskotliwe satyry, poruszające dramaty, prawdziwe historie, wciągające dokumenty - wszystkie "made in USA". We Wrocławiu trwa 8. edycja American Film Festiwal. Polecamy pięć festiwalowych tytułów, na które warto zwrócić uwagę.
American Film Festival od początku swojego istnienia prezentował pełny krajobraz kinematografii zza Oceanu. W programie tradycyjnie znalazły się dzieła mistrzów, zaskakujące debiuty i konsekwentnie realizowane obrazy niezależnych twórców.
Program tegorocznej edycji powinien zadowolić najbardziej wybrednych miłośników kina. Festiwalowicze znajdą kino eksperymentalne, dokumentalne, filmy fabularne i rewelacyjne satyry oraz farsy. Zaprezentowane zostaną 93 filmy, z czego cztery to premiery międzynarodowe, kolejne cztery to premiery europejskie, a aż 56 tytułów ma swój pierwszy pokaz w Polsce.
Błyskotliwa komedia romantyczna
Co ciekawe, wrocławianie i goście imprezy mają rzadką okazję (tym bardziej że nie wszystkie festiwalowe tytuły trafiają do polskiej dystrybucji), żeby zobaczyć prawdziwe perełki tegorocznych imprez filmowych. Lista tytułów godnych rekomendacji jest naprawdę długa. Wybraliśmy pięć, którymi szczególnie przed sezonem oscarowym warto się zainteresować.
American Film Festival w tym roku otworzyła błyskotliwa komedia romantyczna "I tak cię kocham" (The Big Sick) Michaela Showaltera. Komedie romantyczne kojarzą się raczej z kinem niskich lotów, jednak w tym przypadku mamy do czynienia z zaskakującą fabułą sięgającą do prawdziwych zdarzeń z życia odtwórcy głównego bohatera - Kumaila Nanjianiego.
Nanjiani, który nie tylko w USA zdobył sławę dzięki roli w serialowym hicie "Dolina krzemowa", pochodzi z Pakistanu. Na podstawie własnych doświadczeń wspólnie z żoną, Emily Gordon, napisali scenariusz o swojej miłości. W rolę Emily wcieliła się Zoe Kazan.
Urodzony w Pakistanie komik i aktor spotkał amerykańską studentkę. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia, jednak przeszkodą były różnice kulturowe, które wydawały się być nie do pogodzenia, tym bardziej że rodzice ukochanej (Holly Hunter i Ray Romano) nie ułatwiali zakochanym sprawy. Zwłaszcza gdy Emily zapada śpiączkę.
"I tak cię kocham" pokazuje, że komedie romantyczne nie muszą być dwugodzinnymi tandetami. W sumie nic dziwnego. Za filmem stoi producent takich hitów jak "Druhny" czy "Wykolejona".
Wojna płci na korcie
Amerykanie kochają filmy biograficzne, zwłaszcza gdy utrzymane są w lekko przerysowanej formie. "Wojna płci" Jonathana Daytona i Valerie Faris zachwyciła krytyków i publiczność festiwalu w Toronto (który jest jednym z papierków lakmusowych werdyktów oscarowych).
Komediodramat jest filmową wersją historii meczu tenisowego, rozegranego pomiędzy Billie Jean King (Emma Stone) i Bobbym Riggsem (Steve Carell). Mecz pomiędzy ówczesną pierwszą rakietą świata a podstarzałym byłym mistrzem Wimbledonu rozegrany został w 1973 roku. Do historii przeszedł jako "bitwa płci" i był jedną z tych rywalizacji sportowych, która przyciągnęła przed telewizory ogromną widownię.
Zachwycająca rola Emmy Stone, która w filmie jest łudząco podobna do pierwszej kobiecej gwiazdy tenisa, ma wielkie szanse na kolejną nominację do Oscara.
"Wojna płci" to nie tylko kinowa rekonstrukcja wydarzeń z 1973 roku. To również ciekawe spojrzenie na walkę kobiet o należyte miejsce w męskim - jak to się wówczas wydawało - sporcie.
Jak powstawał jeden z najgorszych filmów w historii?
James Franco z historii powstania jednego z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały, uczynił prawdziwe dzieło. "The Disaster Artist" skupia się na kulisach powstania "The Room" w reżyserii Tommy’ego Wiseau z 2003 roku. Według krytyków film Wiseau był jednym z najgorszych, jakie kiedykolwiek powstały, a sam Wiseau traktowany był jako największy wyrzutek Hollywood.
Tragikomedia Franco powstała na podstawie książki Grega Sestero ("The Disaster Artist: My Life Inside 'The Room', the Greatest Bad Movie Ever Made"), w której aktor opisał koszmar, jakim był udział w kręceniu "The Room". W postać Sestero wcielił się Dave Franco.
W centrum tragikomedii Franco znalazła się postać ekscentrycznego i tajemniczego Tommy’ego Wiseau, w którego wciela się reżyser. Wisaeu bez żadnego doświadczenia filmowego napisał scenariusz, wyreżyserował i wyprodukował "słynny" "The Room". Zagrał w nim również główną rolę.
Film z 2003 roku opowiada historię Johnny’ego, który dowiaduje się, że jego narzeczona zdradza go z ich przyjacielem Markiem. Jak wielu krytyków podkreślało, scenariusz autorstwa Wiseau jest tak głupi, że nie da się go streścić. Mimo że prawie wszystkie recenzje nie pozostawiły suchej nitki na "The Room", film uzyskał po latach status kultowego.
O samym autorze "The Room" nie wiadomo zbyt wiele. Określa się jako Amerykanin, wiadomo, że pracował we Francji na zmywaku, ale są pogłoski, że pochodzi z Polski. Takie przypuszczenie pojawia się m.in. w książce Sestero.
Poruszający thriller z Joaquinem Phoenixem
Twórczyni "Musimy porozmawiać o Kevinie" Szkotka Lynne Ramsay pokazała w Cannes poruszający thriller "Nigdy cię tu nie było". Scenariusz, który powstał na podstawie opowiadania Jonathana Amesa zdobył Złotą Palmę za scenariusz, a Joaquin Phoenix uznany został najlepszym aktorem tegorocznej edycji najważniejszego festiwalu filmowego świata.
"Nigdy cię tu nie było"opowiada o byłym agencie do zadań specjalnych, mężczyźnie pełnym sprzeczności, zagubionym, na krawędzi autodestrukcji. Joe widział już prawie wszystko, a prześladujące go wspomnienia sprawiają, że chciałby, aby świat o nim zapomniał.
W pewnym momencie podejmuje się odnalezienia zaginionej nastolatki. W czasie poszukiwań przekonuje się jednak, że nic nie jest takie, jakie mu się wydawało. Fabuła oparta na świetnie skrojonej intrydze zaskakuje i wymyka się miejscami poza schematy gatunkowe.
Wielu krytyków podkreśla, że "Nigdy cię tu nie było" to kobieca odpowiedź na klasykę czarnego kryminału. Dzieło Ramsey stawiane jest obok takich tytułów jak "Taksówkarz", "Oldboy" czy "Siedem". O ile takie porównania często tworzone są ze szkodą dla twórców, którzy poszukują własnego, oryginalnego głosu, to w tym przypadku są jak najbardziej właściwe. Film zachwyca nawet sceptycznie nastawionych do thrillerów widzów. Muzyka autorstwa Johna Greenwooda z Radiohead świetnie uzupełnia warstwę wizualną i narracyjną.
W poszukiwania lepszego życia
Festiwal 29 października zamknie "Pomniejszenie" Alexandra Payne'a ze znakomitą rolą Matta Damona. Najnowszy film twórcy rewelacyjnych "Spadkobierców" otworzył tegoroczny festiwal w Wenecji i zachwycił międzynarodową krytykę.
Payne, który na koncie ma dwa Oscary, wyszedł poza swoją strefę komfortu, tworząc zachwycającą satyrę społeczną na współczesnych Amerykanów.
"Pomniejszenie" to historia Paula Safranka (Matt Damon), przeciętnego mieszkańca Omahy, żyjącego u boku żony - Audrey (Kristen Wiig), marzącego o lepszym życiu. Podczas, gdy świat cierpi na przeludnienie, naukowcy wymyślili radykalne rozwiązanie, które zmniejsza ludzi do rozmiaru pięciu cali (12,7 cm). Ludzie szybko orientują się, jak bardzo opłaca się być mniejszym. Ta zapowiedź kusi Paula i Audrey, toteż decydują się na ten ryzykowny krok. Krok, który na zawsze zmieni ich życie.
Krytycy rozpisywali się nad odwagą artystyczną Payne'a, świetnymi kreacjami Damona i Wiig. "Reżyser pokazuje swoje nowe oblicze – jego film jest zabawny, spektakularny, złośliwy i zuchwały. To zarazem najbardziej 'dziwny' i tajemniczy film w karierze Payne’a, nie brak mu jednak brawury poprzednich dzieł twórcy" - napisał Owen Gleiberman na łamach "Variety".
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Warner Bros. Entertainment Polska/Gutek Film/Imperial-Cinepix