Przebojem "Hello Goodbye" rozpoczął w czwartek wieczorem koncert w Tel Awiwie Paul McCartney, jeden z dwóch żyjących członków legendarnej grupy The Beatles. 40 lat temu władze Izraela nie pozwoliły na występ brytyjskiego zespołu.
Koncert odbywający się pod hasłem "Friendship First" (Przyjaźń przede wszystkim) ma być misją pokoju dla Izraelczyków i Palestyńczyków - tłumaczył 66-letni eksbeatles.
Przed sceną w parku Hayarkon zgromadziło się 40 tys. fanów w każdym wieku. Niektórzy mieli na sobie koszulki z hasłem "I love Paul". W czwartek wieczorem prawie wszystkie nocne kluby w Tel Awiwie odwołały występy na żywo, spodziewając się, że i tak nie poradzą sobie z taką konkurencją.
W ostatnim tygodniu stacje radiowe prawie na okrągło grały przeboje Beatlesów - fani mogli usłyszeć nawet hebrajską wersję "Yesterday".
Jak piszą media, bilety na koncert były dość drogie - od 150 USD do 1,5 tys. USD - i dlatego nie sprzedano kompletu. 70-letni Michael Gould, trębacz, który twierdzi, że pracował z zespołem przy kilku albumach, w tym "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band", powiedział, że marzył, by pójść na koncert, ale nie było go stać.
Na miejsce występu wysłano setki policjantów i strażników. Rzecznik policji Micky Rosenfeld zapewnił jednak, że nie było żadnych gróźb pod adresem McCartneya i nie podjęto żadnych nadzwyczajnych środków ostrożności.
Izrael przeprasza Beatlesów
Na możliwość występu w Izraelu McCartney czekał ponad 40 lat. W 1965 roku władze uznały, że koncert czwórki z Liverpoola może zdeprawować izraelską młodzież.
Na początku tego roku ambasador Izraela w Londynie Ron Prosor wysłał list do żyjących członków zespołu, w którym ubolewał nad wydarzeniami sprzed 40 lat.
"Izrael stracił szansę nauczenia się czegoś od najbardziej wpływowych muzyków dekady, a The Beatles stracili okazję dotarcia do jednej z najbardziej żywiołowych publiczności świata" - napisał. Dodał, że Izrael chciałby naprawić ten błąd, zapraszając zespół na obchody 60. rocznicy powstania Izraela. Sir Paul obiecał wtedy, że da Izraelczykom "wieczór, na który czekali dekady".
Poza McCartneyem z czwórki Beatlesów żyje jeszcze perkusista Ringo Starr. John Lennon został zastrzelony w 1980 roku, a George Harrison zmarł na raka w 2001 roku.
Źródło: PAP