Do czterdziestego roku życia znała ją tylko rodzina i przyjaciele. Dzisiaj jest jedną z najbardziej uzdolnionych wokalistek jazzowych świata. Już 14 listopada wyjątkowy głos Rene Marie wypełni Salę Koncertową Filharmonii Narodowej w Warszawie na jedynym w tym roku koncercie w Europie.
Rene jest absolutnym przeciwieństwem gwiazd showbiznesu. Świadoma swoich możliwości i talentu, nie zabiega o popularność. W życiu i na estradzie jest bezkompromisowa i szczera, ale jednocześnie bardzo ciepła i kobieca.
Jej upodobania muzyczne są bardzo rozlegle stylistycznie. Kocha zarówno muzykę rockową, klasyczną, jak i jazz. Namiętnie słucha Elli Fitzgerald i Sarah Vaughan, Stinga, Jamesa Browna, Arethy Franklin, Led Zeppelin i The Doors.
Kilka lat temu wystąpiła na koncercie w Rosji wspólnie z Andrzejem Jagodzińskim, Adamem Cegielskim i Czesławem Bartkowskim. Polskie trio zafascynowało ją wtedy jazzowymi aranżacjami utworów Chopina, oraz "pasją i nieprzewidywalnością podczas występów".
Choć debiutowała zaledwie 10 lat temu, na swoim koncie ma już sześć płyt. Rene dwukrotnie była nominowana do nagrody Grammy, jednak do dziś nie zdobyła tak wielkiej popularności, na jaką zasługuje.
Dziewczyna z małego miasteczka
Urodziła się w wielodzietnej rodzinie w Wirginii. Uwielbienie dla muzyki wyniosła z domu. Nauczyła się tam, jak ważną rolę odgrywa ona w życiu człowieka.
- Bycie muzykiem to coś więcej niż umiejętność śpiewania czy grania na instrumencie. Jest wielu ludzi, którzy nie mają takiego daru, ale bardzo kochają muzykę. Taki właśnie był mój ojciec - wspomniała w wywiadzie dla "Jazz Forum" artystka.
Przez dwa lata - w 9 i 13 roku życia - uczyła się gry na fortepianie. - Reszta muzycznych umiejętności przyszła do mnie naturalnie. Przez krótki czas,gdy byłam nastolatką, śpiewałam w zespole w sąsiedztwie. W tym bandzie grał 16-letni pianista - mój przyszły mąż. Gdy miałam 15 lat skomponowałam i zaśpiewałam z zespołem swój pierwszy utwór - wspomina Rene.
Bolero na śniadanie
Jako osiemnastolatka, razem ze swoim chłopakiem przyłączyła się do bardzo surowej grupy religijnej. Tuż po ślubie oboje zrezygnowali z występów publicznych właśnie z powodów religijnych.
Cztery lata później Rene została matką dwóch synów i zorientowała się, że zaszczepia im "miłość do muzyki dokładnie w ten sam sposób, w jaki mój ojciec zaszczepił ją mnie".
- Często siadaliśmy razem, żeby posłuchać muzyki, i wtedy ich pytałam, co czują, gdy słyszą taką czy inną piosenkę. Czy jest to szczęście? Smutek? Podniecenie? Spokój? Potem kazałam im wstawać i pokazywać, co czują. Takie właśnie mieliśmy zabawy.
Wielokrotnie budziłam ich rano "Fanfare for the Common Man" Arona Coplanda, a czasem było to "Bolero" Ravela. W nocy komponowałam dla nich kołysanki, wymyślałam kolejne wersy, gdy już zasnęli - wspomina na swojej stronie internetowej wokalistka.
Wielki powrót
W styczniu 1996 r. Rene miała skończone 41 lat, dobrze płatną pracę w banku i zdawała się być zadowoloną i spełnioną kobietą. Jednak punktem zwrotnym w jej życiu okazał się pomysł jednego z synów, który bardzo namawiał ją na powrót do śpiewania.
Ta wielka pokusa spowodowała, że Rene podjęła decyzję o dołączeniu do zespołu jednego z przyjaciół rodziny. I ku wielkiemu zdziwieniu, jej występy zaczęły cieszyć się coraz większą popularnością i zainteresowaniem.
Niestety, taki obrót sprawy nie spodobał się jej mężowi, który pewnego dnia postawił jej jasne ultimatum. - Albo przestaję śpiewać, albo on zmusi mnie do wyniesienia się z domu - wspomina wokalistka. Na szczęście Rene wybrała to drugie i po 23 latach opuściła męża.
Zwolnić bieg rzeczy
Kilkanaście miesięcy później wyprodukowała swoją pierwszą płytę, rzuciła pracę w banku i podpisała kontrakt z wytwórnią MaxJazz. Między rokiem 2000 a 2004 nagrała w niej cztery płyty, które uzyskały wiele krajowych i zagranicznych nagród.
W 2005 r. postanowiła spróbować własnych sił i wydać płytę sama. Rok później zrezygnowała z usług dotychczasowego agenta. W końcu postanowiła zwolnić bieg rzeczy, "pracować tylko nad show jednej kobiety".
Rok 2007 był z pewnością szczególnym dla Rene, gdyż wtedy wydała swój niepowtarzalny album "Experiment In Truth".
Twórczość Rene odzwierciedla jej prywatne, czasem nawet bardzo intymne przeżycia i myśli. Porusza niby powszechne tematy, takie jak miłość, zaufanie, szacunek, cierpienie i tęsknotę. Jednak jej teksty tak trafnie opisują otaczającą nas rzeczywistość, że sprawiają, iż słuchaczom wydaje się, że przemawiają jej ustami.
O skali utalentowanej Rene już niebawem przekonają się ci szczęśliwcy, którzy kupili bilet na jej wyjątkowy koncert.
Źródło: TVN24/RUBICON/www.renemarie.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24