Gdy była młoda mawiała o sobie, że jest dzika. Dziś - mimo że ma już ponad 80 lat - nadal nie daje się oswoić muzycznym konwencjom. Juliette Greco swoim fantastycznym koncertem w Warszawie udowodniła, że wielkich artystów czas się po prostu nie ima.
Gdy Juliette Greco wyszła na scenę Sali Kongresowej, nie można się było oprzeć wrażeniu, że trochę tu nie pasuje. Z jednej strony ona - filigranowa, pełna klasycznego piękna starsza kobieta, sunąca po parkiecie w swojej prostej czarnej sukni. Z drugiej - Kongresowa - pompatyczna, groteskowa i zimna. Francuzka ginęła w jej przepastnym, zapełnionym jedynie w połowie wnętrzu.
Na szczęście ten dysonans zniknął, gdy tylko Greco wydała z siebie pierwsze dźwięki. Jej pełen emocji głos, ekspresyjna mimika i gesty, pozwoliły widowni wyizolować się z nieprzyjaznej przestrzeni i skupić się na tylko na muzyce. Już po chwili można było odnieść wrażenie, że występ Greco nie odbywa się w centrum stolicy Polski, a gdzieś w zadymionej kawiarni na paryskim Saint Germain des Pres.
Muzyka wprost z serca kobiety
Próżno było jednak tu szukać lukrowanych chanson'ów tak charakterystycznych dla artystów z Francji. Muzyka Greco to raczej melorecytacja, a może nawet monodram, w którym artystka odgrywa sceny ze swojego życia. Miesza się tu tęsknota, gorycz, złość, kobiece rozterki, ironia i żal.
Greco czerpie garściami z francuskiej tradycji muzycznej, którą przepuszcza przez pryzmat swojej niezwykłej wrażliwości. Na warszawskim koncercie świetnie więc brzmiało Mathilde Jacquesa Brela, gdzie beztrosko brzmiący akompaniament starł się z obłąkańczą, groźną interpretacją wokalną. Doskonale wypadło wesołe, skoczne Brussels i dramatyczne La rose et la reseda. Nie zabrakło oczywiście także wielkich przebojów, jak choćby La Javanaise, czy J’ai le coeur.
Greco przez cały czas imponowała niesamowitą charyzmą i energią, którą wyrzucała z siebie z każdym słowem. A to - zważywszy na jej wiek - nie lada sztuka. Doceniła to publiczność nagradzając artystkę długą owacją na stojąco.
Błażej Górski/iga
Źródło: tvn24.pl