Fala krytyki spadła na głowę Charlize Theron po tym, jak gwiazda filmu porównała natręctwo ze strony prasy i fanów do gwałtu. Organizacje działające na rzecz praw kobiet nazwały tę wypowiedź "trywializowaniem gwałtu".
Aktorka promuje w Wielkiej Brytanii swój nowy film "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie". Podczas wywiadu dla telewizji Sky News została zapytana, czy kiedykolwiek się "wygooglowała" (sprawdzała za pośrednictwem przeglądarki, co jest o niej w internecie). - Nie robię tego. Kiedy zaczynam żyć w tamtym świecie, to zaczynam czuć się jakbym była gwałcona - tłumaczyła.
Theron powiedziała, że ludzie mogą ją "obsmarowywać", ale są pewne sfery jej życia, które "są święte i będę je chronić. To sprawy dotyczące mojego syna czy mojego życia prywatnego".
Organizacje krytykują
Stwierdzenie Theron wywołało ogromny odzew w mediach społecznościowych. Pojawiają się zarzuty "trywializowania gwałtu".
Katie Russell z Rape Crisis England and Wales (organizacja działająca na rzecz walki z przemocą seksualną) wyraziła smutek z powodu tego porównania. - Zawsze budzi nasz smutek, kiedy znana osoba używa takiego języka. Nigdy nie jest właściwe trywializowanie przemocy seksualnej - stwierdziła. Theron była uczestniczką kampanii przeciwko przemocy seksualnej. W 2003 roku zdobyła Oscara za rolę ofiary gwałtu i seryjnej morderczyni w filmie "Monster". Jej matka Gerda była ofiarą przemocy domowej. W samoobronie zastrzeliła w 1991 roku ojca Charlize.
Wpadki innych
Za podobny komentarz w magazynie "Elle" musiała w 2010 roku przepraszać gwiazda sagi "Zmierzch" Kristen Stewart.
Inna aktorka Gwyneth Paltrow została skrytykowana za porównanie ataków internetowych na jej osobę do tego, co czują żołnierze w trakcie wojny.
Autor: kło//rzw / Źródło: Daily Mail