Lucasfilm nie ma w planach cyfrowego odtworzenia Carrie Fisher jako filmowej księżniczki Lei - poinformowała wytwórnia, która wyprodukowała cykl "Gwiezdne Wojny". Aktorka zmarła pod koniec grudnia 2016 roku na skutek zawału serca.
Fisher przed śmiercią zdążyła nakręcić sceny do ósmej części "Gwiezdnych Wojen", która wejdzie do kin pod koniec bieżącego roku. Spodziewano się, że wystąpi również w kolejnej, która ma ukazać się w 2019 roku.
Dementują plotki
Po jej śmierci pojawiły się plotki, że twórcy legendarnej sagi rozważają wykorzystanie technologii komputerowej, aby przywrócić Leię do życia w kolejnych częściach. Teraz producenci rozwiali jednak wszelkie wątpliwości.
"Lucasfilm nie ma w planach cyfrowego odtworzenia Carrie Fisher jako filmowej księżniczki Lei" - poinformowali w oświadczeniu, które ukazało się na oficjalnej stronie "Gwiezdnych Wojen".
"Carrie Fisher była, jest i będzie częścią rodziny Lucasfilm. Była naszą księżniczką, naszym generałem, a co najważniejsze, naszą przyjaciółką. Wciąż cierpimy po jej stracie. Oddajemy hołd jej pamięci i spadkowi, który zostawiła nam jako księżniczka Leia i zawsze będziemy traktować z szacunkiem wszytko, co dała 'Gwiezdnym Wojnom'" - dodano.
Fisher w wieku 19 lat stała się znana jako księżniczka Leia w pierwszej trylogii George’a Lucasa "Gwiezdne wojny". Po tym, jak w 1983 roku wystąpiła w "Powrocie Jedi" w złotym metalowym bikini, została symbolem seksapilu. W 2015 roku zagrała w siódmej części "Gwiezdnych wojen" zatytułowanej "Przebudzenie Mocy".
23 grudnia 2016 roku Fisher przeszła zawał serca podczas lotu z Londynu do Los Angeles. Zmarła cztery dni później w szpitalu Ronald Reagan UCLA Medical Center nie odzyskując przytomności. Miała 60 lat.
Nieznane fakty z życia Carrie Fisher:
Autor: ToL/ib / Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe