Niektóre muzea i galerie, np. warszawska Zachęta, zamknęły się w czwartek dla publiczności w ramach protestu środowiska, które domaga się m.in. systemu ubezpieczeń dla artystów. Część placówek solidaryzując się z protestującymi nie przerwała jednak pracy.
Zaangażowany w organizację strajku krytyk sztuki Karol Sienkiewicz przekonywał na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie, że społeczeństwo w Polsce dzieli się na dwie grupy: osób zatrudnionych na etatach i tych, którzy etatów nie mają. Jego zdaniem osoby, które nie pracują na etatach - w tym artyści - są "w pewien sposób pokrzywdzeni", bo w Polsce nie istnieją żadne rozwiązania prawne, które pomagałyby im na rynku pracy. - Domagamy się od rządu, aby rozpoczął prace nad systemem, który włączy artystów, twórców kultury do systemu ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych - mówił Sienkiewicz.
"Pracują dużo, zarabiają słabo"
W odezwie do władz, sformułowanej na potrzebę strajku, artyści żądają "rozpoczęcia prac nad stworzeniem takiego systemu, który nie wyrzucałby artystów poza nawias społeczeństwa". "Apelujemy do rządu, aby podjął rozmowy z artystami!" - napisali twórcy.
Domagamy się rozwiązań prawnych, które włączą artystów do ubezpieczeń i systemu emerytalnego. Artysta nie ma wyboru. Pracuje nieregularnie, nie zawsze może pozwolić sobie na comiesięczne płacenie składek. Jest skazany na umowę śmieciową. Mało kto może założyć jednoosobową działalność gospodarczą Karol Sienkiewicz, Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej
"Sztukę tworzą artyści z ogromnym nakładem pracy, czasu i środków, z wielkim poświęceniem, samodzielnie podejmując ryzyko. Za ich sytuację socjalną nikt nie czuje się odpowiedzialny. W Polsce nie ma żadnych rozwiązań systemowych, uwzględniających specyfikę zawodu artysty. (...) Większość wytwórców kultury jest biedna. Nie mając stałego zatrudnienia, artyści z trudem wiążą koniec z końcem. Pracują dużo, a zarabiają słabo i nieregularnie. Stają się też pierwszymi ofiarami cięć budżetowych w instytucjach kultury i niekorzystnych zmian na rynku pracy" - czytamy w odezwie.
Warszawa
W Warszawie zamkniętych było kilkadziesiąt placówek kulturalnych, w tym te największe: Centrum Sztuki Współczesnej, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Zachęta czy Muzeum Narodowe (choć to ostatnie tylko przez 2 godziny, wieczorem). Listę wypełniają tylko miejsca pokazujące sztukę współczesną.
Do strajku przyłączyła się m.in. warszawska galeria Zachęta. Zdaniem jej szefowej, Hanny Wróblewskiej, misją wielu instytucji kulturalnych, muzeów, galerii jest upowszechnianie sztuki współczesnej we wszystkich jej przejawach.
- Misja ta rozpoczyna się od naszej współpracy z artystą. I rzeczywiście w łańcuchu: artysta - kurator - dyrektor, to artysta jest - z jednej strony najmocniejszym graczem, bo to on tworzy dzieła; z drugiej strony - jest pokrzywdzony, bo najmniej ma z tego profitów - podkreśliła.
Kraków
Muzeum Narodowe w Krakowie, choć solidaryzuje się z problemem podniesionym przez środowisko artystów, nie przystąpiło do akcji strajkowej i w czwartek wszystkie jego oddziały były otwarte dla publiczności. - Jesteśmy muzeum w 98. proc. poświęconym sztuce dawnej. W ostatnich dniach otworzyliśmy wystawę prac Aleksandra Rodczenki i jej zamykanie byłoby nie w porządku wobec publiczności. Nie chciałabym, aby słuszne postulaty artystów przekładały się na "karanie" widzów - powiedziała PAP dyrektor muzeum Zofia Gołubiew. Dodała, że muzeum chętnie włączy się w inne niż strajk formy popierania postulatów artystów.
Przez cztery godziny (12-16) zamknięty był prezentujący sztukę współczesną krakowski Bunkier Sztuki. Z kolei w czytelni Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK) na krakowskim Zabłociu udostępniono wydrukowaną "GAZETĘ sTRAjkową" i jej wersję elektroniczną, ale mimo solidaryzowania się z ideą poprawy ekonomicznego statusu artystów, drzwi dla publiczności także nie zamknięto.
Wiceprezydent Krakowa ds. kultury i promocji Magdalena Sroka protest artystów poparła. Odniosła się ona m.in. do krytykowanej przez nich rządowej propozycji ograniczenia możliwości odliczania przez artystę 50 procent kosztów uzyskania przychodów. - Bez szerokiej debaty nie można zabierać komuś przywileju, bo ten przywilej często powoduje, że artysta, dla którego umowa o dzieło jest jedyną formą zarabiania pieniędzy, może żyć. On musi się sam ubezpieczyć, zadbać o swoją sytuacje zdrowotną i odkładać pieniądze na starość. I odbieranie mu tego jedynego przywileju jest niepotrzebnym obciążeniem. To nie jest właściwy moment na taką decyzję - oceniła Sroka.
Gdańsk
W Gdańsku - podobnie jak w Warszawie - zwiedzający nie weszli do muzeów i galerii,m.in. Centrum Sztuki Współczesnej.
Protestowała Gdańska Galeria Miejska - we wszystkich 3 filiach przy ul. Szerokiej, Piwnej i Powroźniczej. Każdą filię zwiedza ok. 100 osób dziennie.
Do protestu nie przyłączyły się natomiast gdańskie muzea i Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie.
Wrocław
Do ogólnopolskiego strajku artystycznego przyłączyły się m.in. wrocławskie Muzeum Narodowe oraz Muzeum Miejskie Wrocławia. - Całe życie współpracuję z artystami i wiem, że zmiana przepisów bardzo silnie w nich uderzy. Zdecydowana większość polskich artystów zarabia mało i nieregularnie, spora ich część jest zmuszona do podejmowania różnych dodatkowych zajęć, by się utrzymać - powiedział dyrektor wrocławskiego Muzeum Narodowego Mariusz Hermansdorfer.
W czwartek wrocławskie Muzeum Narodowe było zamknięte dla zwiedzających, a Muzeum Miejskie Wrocławia w ramach protestu nie udostępniło zwiedzającym wystawy polskiego rzeźbiarza Bronisława Krzysztofa. - Jesteśmy przede wszystkim muzeum historycznym, a to wystawa współczesnego artysty, więc jej zamknięcie wpisuje się w ideę protestu - powiedziała rzeczniczka placówki Ewa Pluta. Zamknięte dla zwiedzających były również wrocławskie galerie BWA Awangarda.
Poznań
W czwartek można było obejrzeć wystawy w sześciu poznańskich galeriach, które także przyłączyły się do ogólnopolskiego protestu artystów. To Galeria Miejska Arsenał, Galeria AT, Galeria Ego, Galeria Pies, Galeria Stereo, KontenerART i Centrum Sztuki Współczesnej przy Starym Rynku w Poznaniu w Skansenie Miniatur w Pobiedziskach.
- Będziemy w pracy, ale nie będziemy otwarci na ludzi. Chcemy w ten sposób solidaryzować się z artystami – mówiła przed protestem Maria Taszycka z Galerii Ego. – Mamy prace biurowe do zrobienia, odwiedzi nas też dziennikarz jednej ze stacji radiowych. Można więc powiedzieć, że galeria działa i nie działa jednocześnie - dodała.
- To tylko symbol, solidarność z ideą. Kogo obchodzi, że galerie będą zamknięte? I tak świecą pustkami. Sytuacja finansowa artystów jest tragiczna. Nie ma my ubezpieczeń, brakuje rynku sztuki. Jako artysta plastyk jestem w tej branży od 30 lat i doskonale widzę problem biedy i niedofinansowania – żalił się z kolei Tomasz Wilmański, dyrektor Galerii AT przy ul. Solnej.
Lublin, Szczecin...
W Lublinie w proteście zamknięte były trzy galerie: Galeria Biała, Galeria Labirynt i Lubelskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych. Kierowniczka Galerii Biała Anna Nawrot podkreśliła, że w szczególnie trudnej sytuacji znajdują się młodzi twórcy, którzy nie są w stanie utrzymać się z działalności artystycznej. - Pojawia się dużo talentów, ale po dwóch, trzech latach przestają tworzyć i muszą szukać innego zajęcia, aby mieć z czego żyć. Szkoda tych talentów - uznała Nawrot.
Do protestu przyłączyła się też Galeria Akademii Sztuki w Szczecinie - Zona Sztuki Aktualnej. - Podpisuję się pod manifestem - powiedział PAP kurator galerii prof. Kamil Kuskowski. Strajk w galerii nie wpływa na przebieg procesu dydaktycznego na uczelni, zajęcia odbywają się w normalnym trybie.
Strajk artystów zainicjowało Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej - otwarte porozumienie różnych środowisk, organizacji i osób prywatnych z całej Polski
Źródło: TVN Warszawa, TVN24 Gdańsk, TVN24 Poznań, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN