Ten wieczór niezaprzeczalnie należał do Adele. Piosenkarka zdobyła sześć nagród Grammy, w tym te najważniejsze - za najlepszą płytę i piosenkę. A jej występ, pierwszy od operacji strun głosowych, powalił wszystkich na kolana.
Nagrody muzyczne Grammy, po raz 54., zostały wręczone w niedzielę wieczorem (w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego) w hali widowiskowej Staples Center w Los Angeles. Ale od dawna chyba niemal wszyscy spodziewali się, największym zwycięzcą wieczoru będzie Adele Atkins, 24-letnia brytyjska wokalistka.
Pierwszy występ po operacji
Piosenkarka wygrała we wszystkich sześciu kategoriach, w jakich została nominowana. "Rolling In The Deep" okrzyknięto zarazem nagraniem roku i piosenką roku. Adele wyróżniono również za teledysk (również do "Rolling In The Deep"), album wokalisty pop i płytę roku ("21"). Odbierając nagrody, 24-letnia artystka nie mogła mówić ze wzruszenia, później powiedziała jednak: - To był przełomowy rok.
Artystka wykonała utwór "Rolling In The Deep". Był to pierwszy publiczny występ artystki, która pod koniec zeszłego roku przeszła operację krtani. Jej występ został przyjęty ogromnym i długim aplauzem - Adele wróciła w wielkim stylu.
Pięć gramofonów dla Foo Figthers
Drugim niekwestionowanym zwycięzcą na gali nagród Grammy, nazywanych muzycznymi Oscarami, okazał się zespół rockowy Foo Fighters, założony przez perkusistę legendarnej grupy Nirvana, Dave'a Grohla. Muzycy zdobyli pięć statuetek, w tym za najlepszy album rockowy "Wasting Light" i najlepszy utwór rockowy "Walk".
Zaskoczeniem wieczoru okazało się przyznanie Grammy dla najlepszego debiutującego artysty Justinowi Vernonowi, założycielowi indie folkowej grupy Bon Iver. Za faworytkę w tej kategorii uchodziła znana z ekscentrycznego wizerunku scenicznego Nicki Minaj za album "Pink Friday".
Nagrodę za najlepsze wykonanie utworu z gatunku rap zdobył duet Jay-Z i Kanye West. Statuetka za najlepszy album r'n'b powędrowała do Chrisa Browna za płytę "F.A.M.E.".
Ku czci Whitney Houston
Tegoroczna gala odbywała się w cieniu śmierci innej legendy muzyki, zmarłej w sobotę Whitney Houston. Gwiazdę wspominali jej znajomi i przyjaciele, m. in. Aretha Franklin, która byłą jej matką chrzestną, Mariah Carey, Jennifer Hudson, Rihanna i legenda muzyki jazzowej Herbie Hancock.
Źródło: PAP, tvn24.pl