Unikatowy autoportret Andy'ego Warhola po blisko 40 latach trafia na rynek, dlatego wzbudza ogromne zainteresowanie miłośników sztuki. Za czerwono-białe dzieło aukcjonerzy 16 lutego spodziewają się rekordowych 8 mln dolarów.
- Dla świata sztuki to jeden z brakujących kawałków Świętego Graala - powiedział ekspert sztuki współczesnej domu aukcyjnego Christie's.
Te słowa nie są na wyrost. Pięć istniejących autoportretów Andy'ego Warhola, najsłynniejszego przedstawiciela pop-artu, jest w kolekcjach muzeów: w Londynie, Monachium, San Francisco i dwa w Detroit. Ten szósty przez 37 lat był w zamknięciu - w rękach prywatnego kolekcjonera w USA.
Sensacja na Expo
Teraz, po śmierci właściciela, obraz trafia na rynek. Nic dziwnego, że wzbudza ogromne zainteresowanie kolekcjonerów. Tym bardziej, że niewiele o nim wiadomo.
Warhol był u szczytu sławy, gdy po raz pierwszy zaprezentował swój autoportret na targach Expo w Montrealu w 1967 roku. Dzieło o wymiarach 1,8 na 1,8 metra wisiało w pawilonie amerykańskim i „odwiedziło” go 10 milionów ludzi. Co się z nim działo przez 7 następnych lat, aż kupił go tajemniczy nowojorczyk, nikt nie wie.
Teraz wystawia go londyński dom aukcyjny Christie's. Jak przewidują organizatorzy "Post-War and Contemporary Art Evening Auction", która odbędzie się 16 marca, obraz powinien osiągnąć cenę 5-8 milionów dolarów. Jest najdrożej wystawianym tam dziełem sztuki.
Jagger za milion
Pod młotek trafią też dwa inne portrety autorstwa Warhola, które pojawią się wśród prac m.in. Damiena Hirsta, Jeffa Koonsa i ucznia Warhola – Jean-Michela Basquiata.
Pierwszy z nich to portret kobiety zatytułowany "Ladies and Gentlemen" (ok. 800 tys. dol.), a drugi to wizerunek Micka Jaggera z 1975 roku (ok. 1,2 mln dol.).
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Christie's