Spór wokół ogrodzenia postawionego przez katolicką szkołę salezjanów w Toruniu a mieszkańcami. Zdaniem społeczników doszło do złamania prawa, ponieważ płot powstał na terenie zielonym, gdzie rosną rośliny będące pod ochroną. Potwierdziły to wyniki kontroli przeprowadzonej przez inspektorów ochrony środowiska. Prezydent Torunia powiadomił prokuraturę.
Sprawa dotyczy płotu postawionego przez salezjanów wokół szkoły, która sąsiaduje z parkiem naturalnym Wrzosowisko w północnej części Torunia. Miasto oddało z dużą bonifikatą w 1998 roku salezjanom ten teren w wieczyste użytkowanie. Już wtedy określiło jego zasadnicze przeznaczenie na cele edukacyjne, wychowawcze i rekreacyjne.
Jak tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl dyrektor szkoły podstawowej towarzystwa salezjańskiego w Toruniu, ogrodzenie zostało postawione z kilku powodów.
- Ustawowo, każda szkoła musi być ogrodzona i bezpieczna. Nasza się rozbudowuje, więc większe ogrodzenie jest konieczne. Poza tym każdy właściciel ma prawo ogrodzić swój teren. Zależy nam również na tym, by bardziej uwzględnić walory terenu dla dzieci, młodzieży szkolnej oraz dla okolicznych mieszkańców. Ponadto ogrodziliśmy ten teren, by zakończyć na nim pijaństwo i wyrzucanie śmieci. Chcemy uczynić to miejsce bezpiecznym, pięknym i przyjaznym dla wszystkich - przyznaje dyrektor.
Rekreacja dla uczniów i mieszkańców
Nowe miejsce na mapie Torunia będzie miało swoją nazwę. Będzie to "Don Bosco Green", czyli - jak już wcześniej wspomniał ksiądz dyrektor, przestrzeń do rekreacji.
- Myślimy o tym, aby powstały tam ścieżki edukacyjne, ścieżki przyrodnicze, ścieżki ekologiczne. Zamierzamy dokonać nasadzeń rodzimych drzew, drzewek i krzewów. Wraz z uczniami posadzimy drzewka owocowe. Powstaną również ławki drewniane do odpoczynku, drewniany plac zabaw - podkreśla ksiądz.
Dyrektor placówki tłumaczy, że w ostatnich latach szkoła bardzo się rozrosła, dlatego potrzebna jest większa przestrzeń dla uczniów, ale i nie tylko. - Z terenu, który zostanie zagospodarowany, będzie korzystać codziennie ponad 500 dzieci ze szkoły, 55 pracowników, rodzice i mieszkańcy - wylicza ksiądz i dodaje. - Dzięki szkole i ogrodzeniu jest pewne, że na tym terenie będzie zielono, radośnie, i że nie wejdzie żaden deweloper za parę lat i wybuduje osiedle mieszkaniowe, bo takie głosy też do nas dochodzą.
Zniszczono gatunki chronione roślin
Kluczową osią sporu między dyrekcją szkoły a mieszkańcami jest kwestia przyrody. Zdaniem społeczników postawienie ogrodzenia doprowadziło do degradacji naturalnej terenu i zniszczeń w przyrodzie. Chodzi o gatunki roślin będące pod ochroną.
- Jest kilka przyczyn, dla których drugie, dodatkowe ogrodzenie terenu szkoły salezjańskiej wywołuje takie emocje. Pierwszy powód to zaprzeczanie walorom przyrodniczym tego miejsca. Dyrekcja szkoły posiadała pełne informacje na temat siedlisk roślin chronionych i występujących tam zwierząt, owadów. Otrzymała najnowsze wersje ekspertyz przyrodniczych i krajobrazowych sporządzone przez autorytety w tej dziedzinie. Mimo tego podjęła decyzję o sposobie grodzenia, który tę przyrodę tego terenu zniszczyły (zniszczenie siedlisk turzycy piaskowej i turzycy loarskiej). W odpowiedzi na uwagi mieszkańców, społeczników i dziennikarzy twierdziła publicznie, że nie było tam roślin chronionych. To oburzające. Kolejny powód to przekroczenie pewnych dobrych sąsiedzkich obyczajów. Dobrzy sąsiedzi chcąc postawić ogrodzenie zwykle uprzedzają o tym sąsiadów i starają się w miarę możliwości uniknąć rozwiązań, które ich sąsiadom uprzykrzyłyby życie. To na przykład zablokowanie ścieżek, utrudnienie przechodzenia w pobliżu, wymuszenie z dnia na dzień zmiany przyzwyczajeń, które narastały 30 lat - twierdzi Regina Strzemeska, mieszkanka Wrzosów.
W podobnym tonie wypowiada się inny z mieszkańców. Zdaniem pana Łukasza, plany budowy pełnowymiarowego boiska z przeznaczeniem na cele komercyjne budzą poważne zastrzeżenia. Dlaczego?
- Ogrodzenie dodatkowego zewnętrznego terenu szkoły, z którego korzystały zarówno dzieci, jak i mieszkańcy Wrzosów, wywołuje zrozumiałe zaniepokojenie wśród rodziców i mieszkańców. W Krakowie boisko zarządzane przez salezjanów zostało przeznaczone głównie na wynajem. Co szczególnie niepokoi, to fakt, że szkoła salezjańska korzysta z dużej bonifikaty na dzierżawę terenu od miasta, podczas gdy inne szkoły w Toruniu nie mają podobnych preferencyjnych warunków - mówi Łukasz Ruszkowski.
W jego opinii, "środki uzyskane dzięki takim bonifikatom mogłyby zostać wykorzystane na poprawę warunków edukacyjnych dla dzieci wielu szkół, na przykład poprzez modernizację sal czy inwestycje w infrastrukturę, a nie tylko na realizację projektów komercyjnych w jednej uprzywilejowanej placówce".
- Jestem przekonany, że tereny szkolne powinny przede wszystkim służyć uczniom i społeczności lokalnej. Kluczowe jest, aby wszelkie działania opierały się na współpracy, która pozwala na wypracowanie rozwiązań odpowiadających na potrzeby mieszkańców i dzieci - podkreśla mieszkaniec.
Szkoła odpiera zarzuty
Z zarzutami mieszkańców nie zgadza się dyrektor szkoły. Ksiądz dyrektor zaprzecza jakoby doszło do zniszczenia gatunków chronionych. - Nie jest to możliwe, ponieważ w miejskim planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, który otrzymaliśmy w 2023 roku, nie widnieją żadne gatunki chronione - twierdzi salezjanin.
Dziwi go jednocześnie hipokryzja niektórych mieszkańców, którzy jeszcze we wrześniu organizowali tuż obok ogrodzenia piknik pod nazwą "Wrzosowisko". Do tego wszystkiego - jak przyznaje ksiądz - wcześniej dochodziło do innych aktów dewastacji przyrody. - Teren był deptany i rozjeżdżany przez motory - zauważa dyrektor szkoły.
Podkreśla przy tym, że w ostatnich tygodniach jego szkoła stała się obiektem ataków. Sprawa została zgłoszona policji. - Chodzi o popełnienie przestępstwa niszczenia mienia szkoły, czy nawoływanie do nienawiści na tle religijnym. Rozwieszano na płocie przy szkole plakatów z napisem "J**** kler". Do tego dochodzi nękanie pracowników przy budowie płotu, hejt, dręczenie i kłamstwa w przestrzeni medialnej - wylicza dyrektor.
Jak zauważa ksiądz, "nowe ogrodzenie zostało zniszczone w skutek hejtu w mediach". - Sprawa została zgłoszona do prokuratury - dodaje ksiądz. Do tego wszystkiego - jak mówi dyrektor - dochodzi nagrywanie i robienie zdjęć dziewczynkom szóstej klasy na zajęciach wychowania fizycznego przez jednego ze społeczników. - Robił to bez ich zgody oraz zgody ich rodziców. Sprawa została zgłoszona na policję - podkreśla duchowny.
- Jako szkoła wspieramy systematycznie dwa rodzinne domy dziecka na Wrzosach, wspieramy toruńskie hospicjum "Nadzieja". Ze zdecydowaną większością mieszkańców Wrzosów żyjemy w bardzo dobrych, przyjaznych stosunkach - zapewnia ksiądz. - Każdego weekendu dzieci, młodzież i rodzice pobliskich osiedli, którzy nie są związani ze szkołą korzystają z boisk, placów zabaw i infrastruktury szkoły. Zawsze za darmo - podkreśla salezjanin.
Co na to społecznicy?
Do kwestii zdjęć i nagrań odniosła się Rada Okręgu Wrzosy. Przedstawicielom mieszkańców tej części Torunia zależy przede wszystkim na utrzymaniu dobrych relacji.
"Osoby, które zwyczajowo w celach artystycznych fotografowały krajobraz i rośliny, zostały publicznie posądzone o stwarzanie zagrożenia dla uczniów szkoły. Pojawiły się alarmistyczne oświadczenia ze strony przedstawicieli szkoły i zaniepokojonych rodziców. Radzie Okręgu nie są znane żadne rzetelnie udokumentowane zdarzenia, które mogłyby stanowić poważną podstawę do obaw o bezpieczeństwo uczniów tej szkoły ze strony lokalnej społeczności. Rada Okręgu pragnie podkreślić, że jej celem jest zachowanie dobrosąsiedzkich relacji oraz dążenie do porozumienia, które uwzględni potrzeby zarówno lokalnej społeczności, jak i szkoły" - czytamy w oświadczeniu.
Jak wyjaśniają społecznicy ze stowarzyszenia Zielone Wrzosy, wrześniowe wydarzenie na Wrzosowisku było już kolejnym wydarzeniem integracyjnym zorganizowanym przez nich dla mieszkańców w celu propagowania walorów przyrodniczych tego miejsca. "Założeniami naszego stowarzyszenia jest przybliżenie wartości społeczno- historyczno-ekologicznych łąk i lasu Wrzosowiska oraz jego ochrona. Teren jest naturalny z licznymi ścieżkami, nazywanymi potocznie przedeptami, z których korzystają mieszkańcy, także podczas wydarzeń. Od trzech lat prowadzimy społeczną inwentaryzację flory i fauny Wrzosowiska przy współpracy ze specjalistami z poszczególnych dziedzin. Dokładnie wiemy, gdzie mieszczą się siedliska roślin chronionych i nie ma tu mowy o ich deptaniu" - twierdzą społecznicy. Jak dodają, "informacja o roślinach chronionych na terenie należącym do szkoły salezjańskiej została przekazana dyrekcji jeszcze zanim powstał płot". "Nie ma tu mowy o niewiedzy dotyczącej niszczenia stanowisk roślinności chronionej (tj. przeoranie, przekopanie połaci turzycy piaskowej)" - podkreślają.
Wyniki kontroli
W sprawę zaangażował się urząd miasta. W połowie września prezydent otrzymał informację od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy o niszczeniu stanowisk turzycy piaskowej i turzycy loarskiej na terenie pomiędzy ulicy Jana Bosko i Ugory w Toruniu. Dzień później prezydent Paweł Gulewski zlecił kontrolę na tym terenie wydziałowi środowiska i ekologii, której wyniki potwierdziły ustalenia inspektorów z Bydgoszczy.
- Prezydent zdecydował o zawiadomieniu Komendy Miejskiej Policji w Toruniu o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na zniszczeniu gatunków roślin chronionych turzycy loarskiej i turzycy piaskowej - gatunków objętych ochroną częściową - tłumaczy Marcin Centkowski, rzecznik prasowy prezydenta Torunia.
Szkoła również poprosiła o ekspertyzę przyrodniczą.
Prokuratorskie śledztwo
Śledztwo w tej sprawie prowadzi dla bezstronności Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu. - Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu nadzoruje wszczęte w dniu 11 października 2024 r. śledztwo o czyn z art. 181 § 3 kk w sprawie dokonania w bliżej nieokreślonej dacie w okresie od 1 sierpnia 2024 roku do dnia 17 września 2024 roku w Toruniu na działce 745/8 obręb 32 zniszczenia roślin pozostających pod ochroną gatunkową, tj. turzycy piaskowej i turzycy loarskiej, powodującego istotną szkodę - potwierdza zastępca prokuratora rejonowego Magdalena Chodyna.
Śledztwo prowadzi toruńska policja. W jego toku będzie weryfikowane, czy doszło do zniszczenia, ewentualnie uszkodzenia roślin znajdujących się pod ochroną gatunkową, a jeśli tak to w jakiej ilości, przez kogo i na czyje zlecenie.
- Na tym etapie postępowania oprócz planowanych czynności przesłuchania w charakterze świadka osób posiadających wiedzę na temat okoliczności zdarzenia, uzyskania dokumentacji z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy oraz Urzędu Miejskiego w Toruniu, prokurator rozważa powołanie biegłego z zakresu ochrony środowiska. Dalsze czynności śledztwa zależne będą od ustaleń postępowania. Postępowanie pozostaje na wstępnym etapie i prowadzone jest w sprawie - podkreśla prokurator.
Jak zaznacza, czyn z art. 181 § 3 kk zagrożony jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl