Sąd w Zakopanem ponownie zbada, czy trener kadry snowboardzistów Paweł Dawidek znieważył Jagnę Marczułajtis-Walczak i jej męża podczas Mistrzostw Polski w snowboardzie w lutym 2011 roku w Jurgowie.
W czwartek sąd okręgowy w Nowym Sączu w wyniku apelacji uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i sprawę skierował do ponownego rozpoznania.
Przed sądem rejonowym w Zakopanem toczył się proces karny z prywatnego aktu oskarżenia olimpijki i jej męża. Tamtejszy sąd w listopadzie ub.r. uniewinnił Dawidka od zarzutu zniesławienia olimpijki, ale uznał, że jest on winny obrażenia jej męża. Odstąpił jednak od wymierzenia kary, uznając, że to zachowanie męża olimpijki spowodowało reakcję trenera.
W czwartek sąd okręgowy w Nowym Sączu uchylił ten wyrok, wyrażając m.in. zastrzeżenia dotyczące oceny dowodów. Zwrócił też uwagę na wadliwość oceny sądu w Zakopanem dotyczącej sprowokowania znieważenia Andrzeja Walczaka przez niego samego. Sprawa będzie toczyć się ponownie przed sądem w Zakopanem.
Przeprosiny
W kwietniu sąd apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy wyrok sądu okręgowego w Nowym Sączu w procesie cywilnym, jaki Jagna Marczułajtis-Walczak i jej mąż wytoczyli Pawłowi Dawidkowi o znieważenie.
Na mocy tego wyroku sąd nakazał trenerowi przeproszenie powodów. - W sprawie powyższych zniewag Paweł Dawidek po prawomocnym przegraniu procesu cywilnego przeprosił już mnie i mojego męża na stronie internetowej Polskiego Związku Snowboardu – wspomina Jagna Marczułajtis-Walczak.
"Stara p..."
Sprawa dotyczy wydarzeń z mistrzostw Polski w snowboardzie 28 lutego 2011 r. w Jurgowie (Małopolska). Zdaniem Marczułajtis-Walczak, kiedy w walce o awans do ścisłego finału slalomu giganta równoległego upadła pod koniec trasy, usłyszała od Dawidka niecenzuralne słowa: "stara p... do domu". Później Dawidek miał powiedzieć do męża Marczułajtis, Andrzeja Walczaka: "ćwoku, do domu dzieci pilnować". Trener zaprzeczał tym oskarżeniom.
Autor: koko/par / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | TVN24