Zapadł wyrok w sprawie śmierci Claudiu Crulica, który we wrześniu 2007 r. trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież. W czwartek sąd skazał na kary po osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata dwójkę lekarzy ze szpitala w areszcie za to, że nie ratowali w odpowiednim czasie obywatela Rumunii i w ten sposób nieumyślnie doprowadzili do jego śmierci z zagłodzenia. Wyrok jest nieprawomocny.
Zdaniem sądu dyrektor szpitala w areszcie Katarzyna L. i ordynator oddziału wewnętrznego Piotr S. powinni byli 3 stycznia 2008 roku podjąć decyzję o przymusowym dokarmianiu głodującego; podjęta przez nich 11 stycznia decyzja o dokarmianiu była już spóźniona.
Sąd uniewinnił trzecią oskarżoną - kierowniczkę ambulatorium Krystynę M., która jako stomatolog nie mogła, w ocenie sądu, prawidłowo rozpoznać stanu zdrowia głodującego. Sąd nie znalazł jednoznacznych dowodów, że została poinformowana o stanie zdrowia osadzonego.
Sąd ukarał także Katarzynę L. i Piotra S. grzywnami po 3 tys. zł oraz zakazem zajmowania stanowisk kierowniczych w służbie zdrowia na rok. Obciążył ich także kosztami postępowania w wysokości po 42,8 tys. zł.
Zagłodził się na śmierć
Sprawa dotyczy 33-letniego obywatela Rumunii, który we wrześniu 2007 r. trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież dokumentów sędziemu i pieniędzy z bankomatu. W areszcie Crulic odmówił przyjmowania jedzenia. 18 stycznia 2008 r. zmarł w szpitalu na zapalenie płuc i mięśnia sercowego w wyniku wielonarządowej niewydolności organizmu spowodowanej długotrwałą głodówką.
W czerwcu 2009 r. krakowska prokuratura oskarżyła kierowniczkę ambulatorium Krystynę M. o to, że od 13 do 23 grudnia 2007 r. nie wystąpiła do sądu o wydanie zgody na przymusowe leczenie Crulica, czym naraziła go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Dyrektor szpitala Katarzyna L. i ordynator oddziału wewnętrznego Piotr S. zostali oskarżeni o to, że między 3 a 11 stycznia 2008 r. nieumyślnie doprowadzili do śmierci aresztanta, bo w porę nie podjęli decyzji o ratowaniu go w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia.
Nie mogli działać wbrew jego woli
Lekarze nie przyznali się do winy. Wyjaśniali, że pacjent odmawiał leczenia, więc nie mogli działać wbrew jego woli, a podczas pobytu aresztanta w szpitalu nie było bezpośredniego zagrożenia jego życia. Podkreślali, że 3 stycznia wystąpili do sądu o zgodę na przymusowe leczenie, ale nieprawomocną zgodę uzyskali dopiero 9 stycznia i chociaż mieli czekać tydzień na jej uprawomocnienie się, to 11 stycznia sami postanowili przystąpić do działania.
W tym dniu, po przypadkowym przebiciu opłucnej podczas zakładania sondy do sztucznego dokarmiania, aresztant z odmą opłucnową trafił na oddział chirurgiczny. Tam jego stan pogorszył się i podjęto decyzję o przekazaniu go do szpitala wolnościowego. Trafił tam 17 stycznia, dzień później zmarł. Prawomocna zgoda sądu na przymusowe leczenie dotarła do aresztu już po śmierci Crulica.
Winę lekarzy wskazywały dwie opinie biegłych. W pierwszej opinii biegli z Katowic stwierdzili, że stan bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta zaczął się 3 stycznia i już wtedy należało wszcząć procedurę przymusowego leczenia; według drugiego zespołu z Łodzi już 20 grudnia osadzony był w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i wtedy należało go ratować. Oba zespoły, złożone z kilkunastu profesorów, podkreślały, że obowiązkiem lekarza jest przede wszystkim ratowanie życia i należało to zrobić nawet wbrew woli pacjenta. Pomyślna dla oskarżonych była opinia z postępowania przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej.
Wyrok nieprawomocny
Zarówno obrońcy, jak i oskarżeni, wnosili o uniewinnienie. Wskazywali na konsekwentne stanowisko pacjenta, który odmawiał leczenia, i powoływali się na przepisy dotyczące więziennej służby zdrowia, wymagające m.in. zgody sądu na leczenie i konieczności oczekiwania na nią. W ostatnim słowie oskarżeni wyrażali ubolewanie, że doszło do śmierci pacjenta.
Wyrok jest nieprawomocny.
Po wyroku oskarżeni i obrońcy nie chcieli się wypowiadać. Autor aktu oskarżenia prok. Piotr Kosmaty wyraził zadowolenie, że sąd potwierdził argumenty oskarżenia i zapowiedział, że prawdopodobnie złoży odwołanie w sprawie uniewinnionej kierowniczki ambulatorium.
- Opinia publiczna wierzy, że lekarze ze szpitala w areszcie beznamiętnie przyglądali się, jak umiera głodujący człowiek. Ale to nie była prawda. Pacjent do 14 stycznia był w stanie stabilnym i wszystko wskazywało na to, że to się dobrze zakończy - mówił oskarżony Piotr S. Zapewniał, że razem z innymi lekarzami "wydzwaniał po krakowskich szpitalach", poszukując pomocy dla Crulica. W procesie ówczesny dyrektor okręgowy Służby Więziennej zeznawał, że "Crulic głodował, bo chciał spotkania z konsulem i stawiał ultimatum, że po spotkaniu przerwie głodówkę".
W sprawie Crulica postępowanie prowadziły także rumuńskie organa ścigania. Ze stanowisk odwołani zostali m.in. konsul i ambasador Rumunii w Polsce. Miało to związek z ujawnionymi w toku śledztwa nieprawidłowościami, polegającymi na "braku pomocy konsularnej". W związku ze sprawą Crulica z urzędu zrezygnował też minister spraw zagranicznych Rumunii Adrian Cioroianu, krytykowany za niewłaściwe zajmowanie się sprawą obywatela Rumunii.
O losach Crulica powstał polsko-rumuński film "Crulic - droga na drugą stronę".
Autor: mmw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24