Zimowa aura to nie tylko problemy na drogach. Nie przetrwała jej część saren i jeleni z małopolskich lasów. Tylko w Nadleśnictwie Piwniczna leśnicy znaleźli ostatnio ok. 20 martwych sztuk tej zwierzyny.
- Nawet najstarsi nasi leśnicy nie pamiętają takiej sytuacji, jaka jest w tym roku – mówi Krzysztof Tomasiak z Nadleśnictwa Piwniczna. I wyjaśnia, że nigdy jeszcze aż tyle zwierzyny nie ucierpiało z powodu takich warunków pogodowych. - Mamy bardzo duży problem. Nie nadążamy z dokarmianiem. Nie przewidzieliśmy, że pójdzie aż tyle karmy. Rezerwa już dawno się skończyła – załamuje ręce.
Zwierzyna schodzi do domostw
- Zwierzyna jest wykończona przez zimę. U nas są ciężkie warunki górskie. Im wyżej, tym pokrywa śniegu jest grubsza – wyjaśnia Tomasiak. Tłumaczy, że jelenie i sarny mają problem z dostaniem się do jeżyny, którą się żywią. Z tego powodu schodzą niżej, do domostw. Tu jednak pojawia się kolejny problem – luźno biegające psy. – Zagryzają one lub, chociażby dla zabawy, gonią sarny i w ten sposób je wycieńczają – opowiada Tomasiak. Jeleniowatym jest ciężej, zapadają się w śniegu, a psy tego problemu nie mają.
- Najgorsze było 5 dni świątecznych. Wtedy znaleźliśmy ok. 20 martwych sztuk - dodaje.
Jak tłumaczy leśnik, normalnie psy nie atakują tych zwierząt, ale teraz widzą, że są one osłabione.
W podobnej sytuacji jest też zwierzyna w Nadleśnictwie Nawojowa.
- W ostatnich dniach mieliśmy zgłoszenia dotyczące 6 zagonionych, zagryzionych przez psy sztuk. To są te, o których wiemy - opowiada nadleśniczy Zbigniew Gryzło. Podkreśla też, że widok zwierząt rozerwanych przez psy jest straszny dla leśnika.
Apelują do mieszkańców
Nadleśnictwa szukają sposobu na tę sytuację. – Chcemy do wszystkich parafii w nadleśnictwie wysłać apel, przypomnienie, by mieszkańcy pilnowali swoich psów i nie puszczali ich luzem – mówi Tomasiak.
Zaznacza jednak: - My nie jesteśmy w stanie tego upilnować. Jak mówi, przypadków, w których udowodniono, że to dany pies zagryzł zwierzynę, jest niewiele – można je policzyć na palcach u jednej ręki.
- Apelujemy, gdzie się tylko da, żeby ludzie chociaż w tym okresie, tak trudnym dla zwierzyny, nie wypuszczali psów - dodaje Gryzło. I podkreśla, że ostatnio przy martwej zwierzynie były psy z obrożami, a więc nie bezpańskie. - W takich sytuacjach można próbować ustalić, skąd przyszły, ale i tak każdy powie, że to nie jego pies.
Autor: jś/mz / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Piwniczna/ Facebook.com | K. Tomasiak