Jest akt oskarżenia przeciwko właścicielowi porsche, który na początku stycznia spowodował wypadek w Mszanie Dolnej (woj. małopolskie). Oskarżony chce dobrowolne poddać się karze, grozi mu do trzech lat więzienia. Tym samym kończy się sprawa pijanego policjanta, pasażera pojazdu. Wciąż jednak toczy się postępowanie związane z niedopełnieniem obowiązków przez funkcjonariuszy komendy w Mszanie Dolnej, gdzie pracował mężczyzna.
Po 10 miesiącach od zdarzenia kończy się sprawa rozbitego i spalonego porsche, do której doszło w styczniu w Mszanie Dolnej (woj. małopolskie).
Prowadził właściciel
Prokuratura Rejonowa w Bochni skierowała do Sądu Rejonowego w Limanowej akt oskarżenia przeciwko 33-letniemu właścicielowi auta. - Wraz z dokumentem przekazano także wniosek oskarżonego o dobrowolne poddanie się karze - poinformowała Barbara Grądzka, prokurator rejonowy z Bochni. Rozpatrzenie sprawy rozpocznie się 13 listopada. - Mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia - dodała.
Równolegle toczą się dwa inne postępowania związane ze styczniowym wypadkiem. Jedno dotyczy wyjaśnienia, w jakich okolicznościach doszło do zapalenia pojazdu. Drugie podejrzenia przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez pracowników komendy w Mszanie Dolnej, w tym Pawła D. - policjanta i, jak ustaliła prokuratura, pasażera porsche.
Zmienne koleje sprawy
- Samochód marki porsche boxster z niewiadomych przyczyn wypadł z drogi. Uderzył w ogrodzenie trzech posesji, uszkadzając przy tym wiatę. Uderzył też w słup elektryczny, po czym stanął w płomieniach - informował wtedy dyżurny miejskiego stanowiska kierowania przy Komendzie Powiatowej Straży Pożarnej w Limanowej. Samochodem na brytyjskich rejestracjach i z prawostronną kierownicą podróżowało dwóch mężczyzn: 33-letni właściciel auta, mieszkaniec powiatu myślenickiego oraz Paweł D., policjant z Mszany Dolnej. Badania wykazały, że funkcjonariusz miał 2 promile alkoholu we krwi.
Mimo deklaracji właściciela auta, że to on prowadził pojazd, od początku kwestia ta pozostawiała wątpliwości.
Po wypadku Paweł D. trafił do szpitala, a biegły lekarz orzekł, że stan poszkodowanego nie pozwala na jego przesłuchanie. Kontrowersje wzbudziła fotografia policjanta, którą zamieścił na jednym z portali społecznościowych. Przedstawia go ona na szpitalnym łóżku, ręką pokazuje, że wszystko jest "OK". Zdjęcie jest opatrzone podpisem "sweet focia z gorsetem;) prócz MAŁEGO dyskomfortu szyi WSZYSTKO OK i zupełnie sprawne”.
Wyrzucony policjant odwołał się od decyzji
Ze względu na opinię lekarską nie można było przesłuchać mężczyzny. Doszło do tego dopiero po ośmiu miesiącach od wypadku, w drugiej połowie sierpnia. Mężczyzna zeznawał jako świadek. Jak informowali śledczy, zarzutów nie usłyszał, bo prokuratura przyjęła jego wersję wydarzeń. Jeszcze w lipcu komendant małopolskiej policji postanowił zwolnić ze służby Pawła D. - Jego zachowanie stawia w złym świetle całą policję, dlatego komendant zdecydował o jego zwolnieniu ze służby - wyjaśniał Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Na początku września były policjant postanowił odwołać się od decyzji o zwolnieniu. - Do Komendy Głównej Policji wpłynęło odwołanie od rozkazu Małopolskiego Wojewódzkiego Komendanta Policji, na mocy którego z końcem lipca policjant będący uczestnikiem wypadku w Mszanie Dolnej został wydalony ze służby - mówiła tvn24.pl Elżbieta Znachowska z małopolskiej policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Do wypadku doszło w Mszanie Dolnej (woj. małopolskie) doszło w styczniu:
Autor: ps / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | bbus