24-latek, który w piątek miał zaatakować ratownika pogotowia, usłyszał zarzuty. Mężczyzna odpowie za próbę doprowadzenia przemocą do zaniechania czynności służbowych i za kierowanie gróźb karalnych. Podejrzany został objęty dozorem policji, ma też zakaz kontaktowania się z poszkodowanym i opuszczania kraju.
Do napaści miało dojść w piątek wieczorem. Ratownicy z krakowskiego pogotowia ratunkowego zostali wezwani w okolice ul. Mazowieckiej, by udzielić pomocy osobie z urazem głowy.
- Przy poszkodowanym był jego kolega. Był pod wpływem alkoholu, był agresywny. Krzyczał na ratowników, ubliżał im - relacjonuje Joanna Sieradzka, rzecznik krakowskiego pogotowia. Mężczyzna miał też próbować wedrzeć się do karetki. Nie chciał pozwolić, żeby ratownicy zabrali jego znajomego.
- W końcu udało mu się wedrzeć do karetki, szarpał się z ratownikami, jednego z nich uderzył w głowę - mówi Sieradzka.
24-latek z zarzutami
Ratownicy wezwali na miejsce policję. Okazało się, ze 24-latek był nietrzeźwy. Nie został jednak zatrzymany, bo - jak twierdzi policja- nie było ku temu podstaw. Został przekazany pod opiekę bliskiej osoby. Stan poszkodowanego ratownika jest dobry. Mężczyzna doznał obrażeń głowy i twarzoczaszki. Opuścił już szpital, przebywa na zwolnieniu lekarskim.
W niedzielę mężczyźnie zostały przedstawione prokuratorskie zarzuty doprowadzenia przemocą do zaniechania czynności służbowych i kierowania gróźb karalnych pod adresem ratownika. Grozi mu do trzech lat więzienia.
- Podejrzany, przesłuchany w obecności obrońcy, nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień – informuje Janusz Hnatko, rzecznik prasowy krakowskiej prokuratury okręgowej.
"W naszej pracy zdarza się agresja"
To nie jedyna taka sytuacja w ostatnich dniach. W minionym tygodniu w nocy do karetki stającej przed Kociewskim Centrum Zdrowia w Starogardzie Gdańskim (woj. pomorskie) miał wtargnąć mężczyzna. Jak podają przedstawiciele pogotowia, napastnik był pijany, dotkliwie pobił ratownika medycznego i uciekł.
W piątek w Katowicach ratownika medycznego miał pobić pacjent tuż po tym, jak został przewieziony na izbę przyjęć. Okazało się, że był pod wpływem dopalaczy.
Natomiast w niedzielę w centrum Krakowa mężczyzna, do którego wezwano karetkę miał ubliżać ratownikowi, a następnie kilkakrotnie go kopnąć.
- Okazało się, że był pijany. Trafił do Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień - podkreślił Dariusz Łach, oficer prasowy małopolskiej komendy policji. Zaznaczył też, że sprawa znajdzie finał w sądzie. Na razie jednak, jak podaje policja, mężczyźnie nie postawiono zarzutów.
- W naszej pracy zdarza się agresja. Albo pacjenci albo ich rodziny są agresywni. Ta agresja ma dwa źródła: pierwsze to niepokój czy ogromny stres, który towarzyszy wypadkowi, albo jest to agresja podszyta alkoholem bądź innymi używkami. Wtedy ta sytuacja jest dużo trudniejsza, a agresja trudna do opanowania - tłumaczy Sieradzka. Dodaje, że krakowscy ratownicy są szkoleni na wypadek takich sytuacji.
Autor: wini/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock