We wtorek przed Sądem Najwyższym odbyła się rozprawa kasacyjna Pauliny Sobień i Adriana Skwarka - policjantów z Zakopanego, oskarżonych po interwencji w mieszkaniu prokuratora o naruszenie miru domowego i przekroczenie uprawnień. Choć oboje zostali prawomocnie uniewinnieni przez Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, pełnomocnik prokuratora złożył kasację do Sądu Najwyższego. Uchylenia wyroku domagała się również Prokuratura Regionalna w Krakowie.
We wtorek Sąd Najwyższy odrzucił kasację. Oznacza to finał sądowej batalii zakopiańskich funkcjonariuszy.
Zaczęło się od zabawki
Sprawa dotyczy interwencji z czerwca 2022 roku. Policję wezwała była żona prokuratora, która chciała odzyskać zabawkę dziecka - zdalnie sterowany samochodzik o wartości około 800 złotych. Funkcjonariuszka, Paulina Sobień, podczas czynności wyczuła od prokuratora alkohol. Pod opieką mężczyzny - który przyznał, że napił się drinka - znajdowało się trzyletnie dziecko, dlatego policjantka chciała przebadać go alkomatem. Prokurator z początku nie chciał się na to zgodzić, jednak ostatecznie ustąpił. Badanie wykazało, że miał on około 0,3 promila.
Prokurator zgłosił zajście, posądzając funkcjonariuszy m.in. o kradzież kluczyków, groźby, przekroczenie uprawnień i zakłócenie miru domowego. Część zarzutów wycofał, dlatego ostatecznie sąd zajmował się wyłącznie przekroczeniem uprawnień i zakłóceniem miru domowego.
Sąd Rejonowy w Zakopanem w czerwcu 2024 roku uznał policjantkę za winną, wskazując, że bezzasadnie zleciła badanie trzeźwości i nie opuściła mieszkania mimo żądań prokuratora. Postępowanie wobec jej kolegi z patrolu zostało umorzone.
Od wyroku odwołała się Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu, uznając między innymi, że sąd źle ocenił szkodliwość społeczną czynu, a także zbadany alkomatem prokurator, który w tej sprawie występował jako oskarżyciel posiłkowy. Uznawał on wymierzoną w pierwszej instancji karę za rażąco niską i domagał się orzeczenia wobec Pauliny Sobień m.in. orzeczenia prac społecznych i zakazu wykonywania zawodu policjanta na trzy lata. Apelację złożyła też obrona.
W listopadzie 2024 roku ruszył proces apelacyjny. W obronie funkcjonariuszy stanęli inni policjanci, którzy wyrok pierwszej instancji nazywali "farsą" i "bronieniem swoich". Na starcie procesu sprawę - ze względu na jej złożoność - przejęła od Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu Prokuratura Regionalna w Krakowie. Tym sposobem w cień odeszła prokuratura, której wprost podlega Zakopane.
Sprawę rozpatrywał następnie od listopada 2024 roku Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, który wydał wyrok uniewinniający. Sąd stwierdził, że zarzuty wobec nich były "irracjonalne". Prokuratura i pełnomocnik zakopiańskiego prokuratora złożyli kasację, twierdząc między innymi, że policjanci przeprowadzali interwencję bez żadnych przesłanek, łamiąc podstawowe prawa obywatelskie. Wskazywano też, że prokuratora chronił immunitet.
Zachowanie policjantki "znacznie bliższe pochwały niż ścigania karnego"
Sąd Najwyższy odrzucił kasację jako "oczywiście bezzasadną".
Sędzia Jerzy Grubba podkreślił, że policjanci nie zatrzymali prokuratora, dlatego w tej sprawie nie mógł on schować się za immunitetem. Ocenił też, że "reakcja policjantów była ze wszech miar zasadna".
- Mamy trzyletnie dziecko. Mamy ojca, u którego policjantka wyczuwa alkohol. Nie wie przecież w tym momencie, jaka ilość alkoholu została spożyta (...). Prawidłowym zachowaniem policjanta w takiej sytuacji było wyjaśnienie, jaki jest ten stan nietrzeźwości i czy on rzeczywiście nie stwarza zagrożenia dla zdrowia i bezpieczeństwa dziecka - zaznaczył sędzia Izby Karnej SN.
Sędzia Jerzy Grubba podkreślił, że stan prokuratora Bartłomieja Z. uniemożliwiał mu na przykład prowadzenie samochodu, co miałoby poważne konsekwencje, gdyby nagle musiał zabrać dziecko do lekarza. - Opiekun tak małego dziecka powinien być sprawny i zdolny do interwencji usuwającej zagrożenia w każdym momencie. Policja jest od tego, żeby reagować również na stany zagrożenia - zwrócił uwagę.
- Policjant ma być człowiekiem z wyobraźnią, który rozumie, że istnieją zagrożenia, którym ma przeciwdziałać. Jeżelibyśmy nawet postrzegali całą tę sytuację jako naruszenie immunitetu, a z drugiej strony działania dla dobra dziecka, to (...) dobrem bardziej wartościowym w takiej sytuacji stanu wyższej konieczności zawsze jest zdrowie i życie, a nie immunitet. Stąd zachowanie pani oskarżonej (...) jest znacznie bliższe pochwały niż ścigania karnego - stwierdził sędzia Jerzy Grubba.
- Nie sposób z naszej strony, jako Sądu Najwyższego, dopatrzyć się jakiegokolwiek, nawet minimalnego stopnia szkodliwości społecznej takiego czynu. Ta interwencja była podyktowana, w naszej ocenie, wyłącznie dobrem dziecka. I tak powinna taka interwencja wyglądać - powiedział sędzia Sądu Najwyższego.
Sędzia Grubba odniósł się także do sytuacji drugiego oskarżonego policjanta - Adriana Skwarka. - Konia z rzędem temu, kto wskaże, dlaczego on w ogóle się znalazł na ławie oskarżonych. Ten człowiek odezwał się może dwoma zdaniami przez te może dwie godziny. Nie był osobą prowadzącą jakikolwiek dialog z pokrzywdzonym (...). Jakie działanie o charakterze przestępczym miałoby być mu przypisane i na czym polega jego przekroczenie uprawnień? To pozostanie tajemnicą prokuratora, który go oskarżył i który do dzisiaj domaga się ścigania w tym zakresie - zakończył sędzia.
"To nie jest walka o sprawiedliwość, a o urażone ego"
Po wygłoszeniu ustnego uzasadnienia wyroku policjanci, którzy wspierali na sali swoich oskarżonych kolegów, zaczęli klaskać.
Paulina Sobień, uniewinniona policjantka, w rozmowie z TVN24 podkreśliła, że czuje dużą ulgę. - Na etapie postępowania przed pierwszą i drugą instancją dało się wyczuć, że to nie jest walka o sprawiedliwość, tylko walka o chęć zemsty, o urażone ego. Tym bardziej to było trudne, że nie było tutaj ewidentnego naruszenia dóbr tego pana, tylko chęć zemsty. Zwolnienia nas jako policjantów - powiedziała kobieta.
Jak wyjaśniła, decyzja o przebadaniu prokuratora alkomatem zapadła wyłącznie po to, by sprawdzić, czy mężczyzna jest w stanie bezpiecznie zająć się trzylatkiem.
Przewodniczący Związku Zawodowego Policyjna Solidarność Jacek Łukasik w rozmowie z TVN24 zwrócił uwagę, że sprawa od początku była niesprawiedliwa, a oskarżenie "wzięte z sufitu".
- To przełomowy wyrok dla policjantów, ponieważ było jasno wskazane, że dobro dziecka, podejmowanie interwencji, patrzenie szerokim okiem wobec tego, co się dzieje podczas interwencji, wymaga podejmowania trudnych decyzji. Zasłanianie się immunitetem, niezależnie, czy to jest prokurator, sędzia, poseł, dyplomata, nie ma tutaj żadnego znaczenia, co zresztą powiedział sędzia Grubba - zwrócił uwagę szef policyjnych związkowców z Małopolski.
We wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych po postanowieniu Sądu Najwyższego związkowcy wyrazili nadzieję, że "Prokurator Generalny wyciągnie wnioski i dokona stosownych czynności dyscyplinarnych" wobec prokuratora, który - jak zwrócili uwagę - powinien posiadać nieposzlakowaną opinię.
Autorka/Autor: bp/tok
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24