W podkrakowskim Zabierzowie pociągi poruszające się w przeciwległych kierunkach znalazły się na jednym torze i ostatecznie zatrzymały 114 metrów od siebie. Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Krakowie, śledczy czekają teraz na opinię biegłego z zakresu bezpieczeństwa transportu kolejowego. Ma to pomóc ustalić, kto z biorących udział w zdarzeniu - dwóch maszynistów i dyżurnej ruchu kolejowego - dopuścił się uchybień, jakie to były błędy i czy możliwe byłoby zatrzymanie się pociągów, gdyby dyżurna ruchu nie wydała polecenia zatrzymania się jednemu z maszynistów.
W porę zatrzymane
Prokuratura podała, że 26 czerwca ubiegłego roku w Zabierzowie pociągi relacji Wrocław – Kraków oraz Przemyśl Główny – Wrocław zostały dopuszczone do ruchu na jednym torze, poruszając się w przeciwległych kierunkach. Po reakcji dyżurnej ruchu kolejowego pociągi te zostały w porę zatrzymane i znalazły się w odległości ok. 114 metrów od siebie.
Cytowana przez portal nakolei.pl niedługo po tym zdarzeniu Marta Ziemska z Biura Prasowego PKP Intercity mówiła, że maszynista pociągu relacji Wrocław Główny – Kraków Główny nie zatrzymał się przed semaforem wskazującym sygnał "stój". Po minięciu go zatrzymał skład, a dyżurna ruchu zatrzymała pociąg relacji Przemyśl Główny – Wrocław Główny, który jechał z naprzeciwka.
Czekają na opinię biegłego
Opinia biegłego ma pomóc odpowiedzieć na pytania dotyczące m.in. komunikacji dyżurnej ruchu i maszynistów, możliwości "rozprucia się zwrotnicy rozjazdów", a także modelowych zachowań uczestników zdarzenia.
"Postępowanie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa nadal jest prowadzone, wykonywane są czynności procesowe" – poinformowała prokuratura.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Pauljna/Kontakt 24