Krakowski komisarz wyborczy odrzucił wniosek o referendum ws. odwołania prezydenta Jacka Majchrowskiego. Podczas weryfikacji doliczono się, że 38 tys. podpisów zebranych pod wnioskiem było nieważnych. - Okazało się, że Krakowa nie można kupić – stwierdził podczas środowego briefingu prezydent miasta.
Przypomnijmy: pomysłodawcą referendum był Łukasz Gibała, były kandydat na prezydenta Krakowa i przewodniczący Stowarzyszenia Logiczna Alternatywa. 30 czerwca Gibała poinformował, że udało mu się zabrać wymagane 60 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum.
W środę krakowska delegatura Państwowej Komisji Wyborczej opublikowała postanowienie o odrzuceniu wniosku o referendum. Komisarz wyborcza w Krakowie Teresa Anna Rak poinformowała, że przyczyną jest brak poprawnie zweryfikowanych podpisów.
Nieczytelne, niekompletne, z błędną datą
Do rozpisania referendum potrzebnych było 58 019 prawidłowych podpisów. Jak czytamy w postanowieniu, 38919 z 87242 było nieprawidłowych. Błędy dotyczyły m.in. nieprawidłowych danych, wpisanej błędnej daty i błędnego podpisu. Najwięcej błędów dotyczyło praw wyborczych podpisujących się osób – 21288 z nich nie ma praw wyborczych na terenie gminy Kraków.
Prawidłowych podpisów było 48323. Żeby referendum doszło do skutku, musiałoby ich być 58019
Będzie odwołane?
- Okazało się, że Krakowa nie można kupić, że Kraków jest miastem, które myśli i wie, co znaczy demokracja, i że prezydenta rozlicza się od koniec kadencji - mówił podczas środowego briefingu prezydent Majchrowski.
Jako przyczynę pojawienia się tak wielu tak wielu nieważnych podpisów wskazał fakt, że Gibała płacił osobom, które zbierały poparcie dla referendum. – Młodzi ludzie, którzy chcą zarobić na wakacje, zrobią wszystko, by podpisów było jak najwięcej – ocenił prezydent miasta.
Teraz Łukasz Gibała ma 14 dni na odwołanie się od decyzji komisarza.
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków